sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 9

Harry zaraz na starcie zatarasował drogę Lou, a ten nie wychamował i przewrócił się z El, która krzyknęła:
 - Ej! To nie fair!
 - Przepraszam! Ale ściąga mnie na waszą stronę! - krzyknął Harry
Przebiegliśmy całę kółko bez większych przeszkód... no ale oczywiście Styles przed metom musiał się wywalić, przyczyniając się tym wygraniem Eleanor i Louis'owi.
Ale na szczęście para ma ogromne poczucie humoru i nie wzięła tego małego incydentu do siebie. Kazali nam się przewieść na barana dwa okrążenia.
Mi się trafił Louis.
Na szczęście uznał, że jestem za "drobniutka" aby go unieść i kazał wskoczyć sobie na barana i to on odbywał moją "kare".
Dostał odemnie buziaka.
Szaleliśmy z chłopakami jeszcze przez 2h. Aż w końcu dosłownie przyszedł po mnie ojciec.
                    Akurat tarzaliśmy się po ziemi, bo chłopcy łaskotali mnie i Eleanor. Nagle poczułam mokry pysk Saby, a później usłyszałam zatroskany głos taty:
 - Alex! telefon się ze sobą bierze...
Harry dosłownie odskoczył na widok wielkiej mordki Saby.
Psisko dosłownie na mnie usiadło.
 - Jak bym miała telefon w jedne części to bym go wzięła!
Wysapałam...
Ale siara... własny ojciec musiał po mnie przyjść... Bozi... Na sto procent chciał mnie upokorzyć...
 - Alex szukamy cie od godziny... - powiedział ojciec
 - Trudno jest jeszcze wcześnie. - odparłam kąśliwie.
 - Pogadamy w domu. - powiedział tata i zaczął się oddalać.
A Saba został.
Podniosła się i wzięłam smycz od psa.
 - Przepraszam was za tą scenkę. - zwróciłam się do kolegów.
 - Spoko.... nie przejmuj się... my też mamy rodziców - uśmiechnął się do mnie Lou.
 - Jaki... DUŻY pies - powiedziała El wskazując na biało-czarnego psa.
 - To jest Saba. Pies mojej pięcioletniej siostry. - uśmiechnęłam się.
Harry pogłaskał psa po mordzie.
 - Strasznie się ślini. - stwierdził
 - Tak, to jego największa wada... i to że jest największym tchórzem jakiego widziałam.
Wszyscy zrobilie wielkie oczy:
 - Serio?! - zapytał Lou.
 - Nie wygląda. - powiedziała Eleonor
Roześmiałam się:
 - Zobaczymy jak zobaczy kota. - pociągnęłam psa za zmysz aby wstał. - wstawaj bydlaku!
Pies ani rusz. Obrócił tylko do mnie głowę i wywalił jęzor.
 - Hehe... stawia ci się! - powiedział rozbawiony Harry.
 - Saba no nie rób scen! - zwróciłam się do psa szarpiąc go mocniej.
Pies tylko spojrzał na mnie leniwym wzrokiem i rozłożył się całkiem na ziemi, ku uciesze gapiów.
Eleanor zaoferowała swoją pomoc. We dwie też nie potrafiłyśmy zmusić go do wstania.
Harry zaczął wywijać przed nimi żelkami, ale pies tylko na niego spoglądał.
Później już wszyscy ciągnęliśmy go za smycz aby wstał. A ten jeszcze mocniej się zaparł. 
 - Boziu co  za uparte stworzenie. - stwierdziłam
 - Ma humorki takie jak ty. - stwierdził Lou.
 - Dzięki - mruknęłam.
Nagle zza krzaka wyskoczył czarny kot.
Saba poderwał się spłoszony i zaczął uciekać. Tym samym przewracając nas.
Ja leżałam na Harrym, na mnie leżał Louis, a Eleanor miała się najwygodniej bo to ona na nas leżała. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
 - A nie mówiłam, że Saba to tchórz? - zaśmiałam się.
 - Tak... my się z nim siłujemy przez 10min, a jeden kot zrobił to w mgnieniu oka. - zaśmiała się El.
 - Możecie z łaski swojej ze mnie zejść?! - wydarł mi się loczek do ucha.
 - Nie drzyj mordy, Styles! - krzyknęłam mu do ucha
 - Oboje nie drzyjcie się! - uciszył nas Lou.
 - Tak... tato... - odparłam równocześnie z Harrym po czym ryknęliśmy śmiechem.
W końcu zgramoliliśmy się z Harrego, ku jego niezmiernej uciesze.
Zaczęliśmy szukać Saby.
Zapewne ten tchórz pobiegł do domu więc obraliśmy kierunek przez park.
Nie długo go musieliśmy szukać bo aktualnie gonił jakiegoś kolesia.
Po sylwetce poznałam, że tym kolesiem był Zayn i ryknęłam śmiechem.
Nawet nie wiedziałam, że można tak szybko biegać. Chłopak na pewno pobił kilkanaście rekordów.
Harry i Louis leżeli popłakanie ze śmiechu... A ja z Eleonor podpierałyśmy się plecami aby nie upaść. Ta sytuacja na prawdę była śmieszna.
Łzy ściekały mi strumieniami, a brzuch bolał ze śmiechu.
W końcu Saba złapał Zayn. Ten skulił się na ziemi osłaniając wrażliwe miejsca.
Saba wydawał się naprawde rozbawiony tą sytuacją...
Potrącał chłopaka jakby to była jakaś żywa zabawka.
W końcu pozbierałam się i podbiegłam do nich.
Bogłaskałam psa za uszami i powiedziałam:
 - Dobra głupia psinka! - powiedziałam
Malik był przerażony. Spojrzał na mnie.
 - Weź go odemnie!
Popatrzyłam na niego z pogardą. Chciałam się odwdzieczyć za ten szantaż.
 - Weznę jak dasz mi bilety. - powiedziałam z tryjumfem.
 - Nie! Dałem ci warunki!
 - Nie, to nie - zaczęłam się oddalać.
Lou i Harry też przybiegli na miejsce. Eleanor jeszcze tarzał się ze śmiechu.
 - No dobra dobra! Obiecuje ci je dać! - krzyknął gdy Saba zaczął się z nim "bawić".
 - Obiecaj na was zespół - odwróciłam się z tryumfalnym uśmiechem.
 - No obiecuje! Proszę! Zabierz go... - chciałam się jeszcze nad nim poznęcać, ale się powstrzymałam.
Saba tak ładnie trącał go łapą... 
 - Saba do mnie! Ale już!- zażądałam głosem nie znającym sprzeciwu.
Pies jak na żądanie podszedł do mnie i zaczął się łasić.
Chwyciłam za pasek od smyczy i podałam rękę Zayn'owi, pomagając mu wstać.
Chłopak niechętnie ją ujął.
Wstał i stanął jak najdalej od psa.
 - O co chodzi z tymi biletami? - zapytał Harry głaszcząc, Doga za uszami.
Spojrzał na mnie i Zayna.
 - Eeemmm... Zayn? Może ty wyjaśnisz? - spojrzałam na niego, a on zarumienił się. Nie był zbyt dobrym aktorem.
 - Po prostu Alex poprosiła mnie o bilety i tyle - obojętnie
 - Lubisz nasz zespół? - zapytał podejrzliwie Lou.
Zaśmiałam.
 - NIE! Ja nawet nie słyszałam waszej piosenki...
Harry właśnie zaczął coś pod nosem nucić. Spojrzałam na niego jak na debila i pięścią uderzyłam w jego tors.
 - Zamknij się! Fałszujesz. - chłopak zrobił urażoną minę.
 - Milionom fanek się podoba! - zwiesił, zawiedziony głowę.
 - Cóż ja do nich nie należę... - odparłam.
 - HEJ! A my was szukamy! - wydarł się blondyn... bodajże Niall'e
Saba poderwał się i zaczął biec. Instynktownie puściłam smycz, aby mi pies barku nie wybił.
Dog biegł dosłownie na tarana w stronę Niall'a     
Chłopak zrobił wystraszoną minę i zaczął uciekać.
 - Czemu go puściłaś?! - wydarł się na mnie Zayn.
 - Bo nie chciałam aby mi bark wybił! - wydarłam się na niego.
 - Zawołaj!
 - Przecież on go zje! - krzyknął Harry.
Louis popatrzył na przyjaciela jak na debila i powiedział rzeczowym głosem:
 - Ale kto kogo?
Spojrzeliśmy na niego jak na idiotę.
Harry i Zayn ryknęli śmiechem.
Eleanor, która zaczęła się do nas zbliżać patrzyła na nas jak na bandę nie zrównoważonych dzieciaków. Podchwyciłam jej wzrok, puknęłam się ręką w głowę i pokazałam jej na Naill'a.
Zrozumiała mnie bez słów spojrzała w stronę uciekającego chłopaka i znów znalazła się na ziemi, dusząc ze śmiechu.
 - Naill... - zaczęła dukać Eleanor - wwyyyrzuućć ttee żaarcciee!
O dziwo chłopak ją dosłyszał i wyrzucił wszystko co miał pod bluzą: Cheezburger'a, żelki, 7 day.
Saba rzucił się na jedzenie. Chłopak, gdy zorientował się, że pies go nie goni. Padł ze zmęczenia na ziemię.
Wszyscy podbiegli do niego, a ja jako jedyna podeszłam do psa i zaczęłam go ciągnąć.
Pies był uparty ale w końcu gdy napotkał mów morderczy wzrok, zapiszczał i poszedł za mną do kolegów.
Naill był czerwony jak burak i ledwie nabierał powietrza.
Zobaczył Sabe i wskoczył za plecy Zayna i osłonił się nim.
 - Bierz go! - potrząsnął Zayn'em - On jest mniej kościsty! - wrzeszczał.              
 - Dzięki stary... - powiedział brunet.
Wszyscy razem ryknęliśmy śmiechem.
Gdy w końcu się uspokoiliśmy Naill, spojrzał na mnie sztyletującym wzrokiem i powiedział:
 - Odkupujesz mi jedzenie! Ta bestia mi wszystko zjadła! - wskazał na psa, który właśnie pałaszował chezzburgera.
 - To nie bestia! - sprzeciwiłam się. - to jest moja kochana psinka! - pocałowałam psa w nos.
 - Ta z której strony... - odparł Lou.
Uniosłam brew.
 Gadałam jeszcze z nimi przez 10 min. Później Eleanor uznała, że ma ochote na prysznic, na co Louis, że chętnie jej pomoże umyć "plecki".
Na co ja, że jest zboczony.
Pożegnałam się z wszystkimi, przytuliłam El, na co Harry:
 - Ej a ja? - zrobił urażoną minkę.
Uniosłam brew:
 - Na odległość. - odparłam, Harry spojrzał na mnie niezrozumiale, ale w końcu z czaił.
Wyciągnęłam przed siebie ręce, on też i nie dotykając się zaczęliśmy się tulić.
Musiało to komicznie wyglądać, ponieważ wszyscy tarzali się ze śmiechu.
Odwróciłam się i na pożegnanie pomachałam iść:
 - Cześć! - powiedziałam
Chłopcy rzucili, krótkie "hej" i pobiegłam truchcikiem do domu, ciągnąć za sobą psa.

Weszłam do domu.
O dziwo było ciemno i nie było słychać odgłosu zabawy Emily.
Poszłam do kuchni i wzięłam szklankę wody. Zegar wskazywał 1,32.
To już wiem czemu tatuś mnie szukał... Ups... Pewnie mi się oberwie.
Spuściłam Sabe ze smyczy i poszłam do pokoju.
Oczywiście wywaliłam się na pierwszej rzeczy, którą napotkałam na swojej drodze, a były to czarne szpilki. Rąbnęłam sobą o szafkę nocną, po czym spadła lampka i głośnik z wieży. Narobiłam tym wiele huku:
 - Tak... a miałam wejść dyskretnie. - mruknęłam do siebie, rozcierając obolałą głowe.
Na 100% bd miała siniaka!
Usłyszałam trzask drzwi i do pokoju wpadł tata, cały potargany w piżamie, trzymający w ręku lampkę z lawą, która była na jego szafce nocnej.
 - Serio? - wskazałam na lampkę - chciałeś zaatakować zbira lampką nocna... serio? - zmarszczyłam czoło.
 - Alex! Boże! Nie strasz mnie więcej! - opuścił swoją " morderczą broń zagłady" - coś ty narobiła?
Wstałam otrzepując się.
 - Powiem ci szczerze... chciałam wejść do pokoju dyskretnie... ale przy mojej koordynacji nie nadaje się na szpiega...- powiedziałam załamana.
Mojemu ojcu dosłownie opadły ramiona i powiedział:
 - Piłaś?
Zrobiłam wielkie oczy:
 - Tak najpierw dziwka, później pijaczka...  masz o mnie dobre zdanie... - powiedziałam urażona.
Popatrzył na mnie.
 - Idź spać... jutro jedź kupić sobie nowy telefon...
Nie dokończył bo z mojego gardła wydarł się okrzyk radości.
 - Dzięki, dzięki, dzięki!
Zaczęłam tańczyć z radości i rąbnęłam o drzwi z łazienki.
 - Alex... Boże dziecko! Nic ci nie jest? - próbował mnie podnieść.
Gdy znowu  pozbierałam się z podłogi, weszłam spokojnie do łazienki.                       

9 komentarzy:

  1. Hahaa, nie mogłam z tego rozdziału <3 Caały czas się śmiałam ;D Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. no dziewczyno czym dalej tym lepiej i ciekawiej :D poprostu bomba. totalny odjazd czekam na kolejne!
    zparaszam do komentowania u mnie kolejnego juz 11 rozdziału :)
    http://69-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie nie wyrabiam ze śmiechu :D heh mama musiała mnie uspokajać bo jest 23 a ja nie śpię :P Heh jak to ja :P Dobra rozdział wręcz zajebisty :D Nie no ja nadal się śmieję :D To wszystko przez Zayn'a i Niall'a :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hah, cały czas się śmiałam xd "ale przy mojej koordynacji nie nadaje się na szpiega" i "mordercza broń zagłady" ;d Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha ! Świetne ! Masz super śmieszne pomysły . ;pp Czekam na nexta .!xxx
    Zapraszam do mnie : http://my-life-and-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahah ;q Kochana psinka, biedny Niall ( został pozbawiony jedzenia ) ;q i jeszcze Alex. Nie no m a się ten talent. ;q "Zaczęłam tańczyć z radości i rąbnęłam o drzwi z łazienki." - skądś to znam, tyle że może nie tańczę ;q Kurde nie bd się rozpisywać :D Jak zawsze genialnie :D:D;*;* czekam na kolejny ;******

    OdpowiedzUsuń
  7. oj, biedni chłopcy. Ale musiał być ubaw przy psince xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra ... Powiem CI tak . Przyjaciółka poleciła Mi Twojego bloga i ten rozdział i Mam na to 3 słowa. To-Jest-Zajebiste . Czytam dalej i od nowa . : D

    OdpowiedzUsuń