- Trzymaj! - rzuciłam w rudą kaskiem. No przecież nie mogłam jej pozwolić jechać bez kasku na motorze.
- Dzięki... - powiedziała zgrabnie łapiąc czerwony kask.
Zapięłam skórzaną kurtkę pod szyje i wciągnęłam na dłonie czarne rękawiczki, które ładnie dopełniały cały czarno-czerwony strój do motora. Sięgnęłam po kluczyki i odpaliłam motor czarnego Hayabuse. Usiadłam na siodełku i założyłam czarno-czerwony kask.
- Liv wysadzić cię pod domem, czy gdzieś indziej? - zapytałam przyjaciółki, która zgrabnie siadała za mną na motor.
- Pod dom... chyba, że chcesz jeszcze gdzieś wyskoczyć? - zapytała się, patrząc na mnie tymi swoimi zielonymi paczydełkami.
- Nie... jakoś dzisiaj mi się nie chce... a po za tym czekam na te części... a tata jeszcze nie zadzwonił czy kurier był... - westchnęłam.
- aha... myślałam, że jeszcze gdzieś wyskoczymy... -powiedziała bezradnie.
- Stara! Będziesz dziś u mnie spała! - podskoczyłam na siedzeniu, prawie przewracając Livie.
- Kurw... kiedyś cie uduszę!! - powiedziała z wyrzutem i uderzyła mój kask - Ale kocham cie za świetny pomysł!- przytuliła się, prawie mnie dusząc.
- ała! Łamiesz mi żebra! - sapnęłam. - jedziemy po twoje rzeczy!
Skorzystałam z okazji kiedy Liv się mnie trzymała i zaszarżowałam motorem. Liv przytuliła się mocniej, zaskoczona. Wyjechałam z parkingu przed siłownią, z której wychodziłyśmy. Wjechałam na Londyńską drogę.
Z Livią znamy się praktycznie od piaskownicy. Nasze mamy były najlepszymi przyjaciółkami i obie w młodości przyjechały do Londynu. Właśnie tutaj poznały swoich przyszłych mężów. Moja mama zaliczyła tu swój pierwszy skok w bok i tak oto począł się mój starszy brat Christopher. Był nieślubnym dzieckiem moich rodziców, moja mama miała zaledwie 18 lat gdy zaszła w ciąże. Po 2 latach moi rodzice ohajtali sie i za 5 lat poczęłam się ja z moim kochanym braciszkiem Alanem (który potajemnie się kochał w Livi), ale Liv była tego zupełnie nie świadoma. Alan do Londynu przyjedzie dopiero w październiku, kiedy skończy się sezon konny. Tak... ja uwielbiam konie mechaniczne, a on zwierzęta... wprost dobrane z nas rodzeństwo.
Obie z Livią regularnie przyjeżdżamy do swoich dziadków, którzy mieszkają w Polsce. Wróciłyśmy do Londynu wczoraj i miałyśmy zaledwie tydzień do początku roku szkolnego. Obie chodziłyśmy do 2 klasy liceum... tylko dlatego że rodzice puścili nas szybciej do szkoły:(
Jechałam bardzo dobrze znaną mi droga do domu Liv. Mieszkałyśmy dwie przecznice od siebie. Ale akurat do niej musiałam jechać okrężną drogą bo ulica była zamknięta.
Stałyśmy właśnie na skrzyżowaniu czekając na zielone światło. W końcu zaświeciła się zielona dioda i ruszyłam. Jakieś czarny samochód z lewej strony nie zatrzymał sie na światłach. Ani kierowca, ani ja nie zdążyliśmy zahamować i zderzyliśmy się.
Zauważyłam iskry, lecące z Hajabusy który teraz ślizgał się po jezdni. Ja z Livią, natomiast szybko wyskoczyłyśmy z siodełka i teraz koziołkowałyśmy na ziemi.
Gdy w końcu świat przestał mi wirować przed oczami, podniosłam się, zdjęłam kask i cisnęłam nim na ziemie. Przez chwilę nie wiedziałam co się działo... Widziałam, że Livia również podnosi się z ziemi. Rozpięłam skórzaną kurtkę, aby lepiej się mi oddychało. Praktycznie bolało mnie całe ciało.
Zaczęłam łapczywie łapać powietrze.
Gdy w końcu uspokoiłam się podeszłam do Livi.
- Nic ci nie jest? - zapytała mnie zdejmując kask.
Za kasłałam.
- Jestem poobijana... ale w jednym kawałku... tak sądzę. - spojrzałam na siebie.
Mój strój był w kilku miejscach poobdzierany i dziurawy. Tacie się to na pewno nie spodoba. Nie widziałam nigdzie krwi więc jest dobrze. Spojrzałam w stronę motoru. Mój kask był całkiem poobdzierany... Widziałam, że motor z jednej strony jest poobdzierany, ale na szczęście nic się z niego nie lało.
Zwróciłam się w stronę Livi.
Ona tez nie wyglądała lepiej niż ja. Potargane rude, prawie czerwone włosy. Kurtka skórzana też poobdzierana nie mówiąc już o spodniach...
- No mnie też wszystko boli... a tak wg to co się stało? - zapytała mnie.
I właśnie tym zbiła mnie z tropu.
Szczerze nie miałam bladego pojęcia. Pamiętałam tylko urywki... zielone światło... czarny samochód... zderzenie... wirująca się ziemia...
A... właśnie... jakieś auto w nas rąbnęło.
- Nic wam nie jest? - usłyszałam za sobą głos.
Odwróciłam się.
Widziałam 5 chłopaków wybiegających z czarnego wozu, który miał głębokie zadrapania na karoserii, zapewne po moim motorze.
- Za dzwonie po karetkę! - krzyknął blondyn wyciągając telefon.
- NIE!! - krzyknęłyśmy zgodnie.
Chłopacy patrzyli na nas zdziwieni. I nagle zaczęli gadać przed siebie:
- Ja jednak za dzwonie...
- Lekarz powinien was zobaczyć... - powiedział chłopak z loczkami
- Nic was nie jest? - powiedział ten w szelkach.
Spojrzałam na niego jak na wariata.
- Nie dzwońcie po karetkę... czujemy się dobrze... - podjęła Livia wstając i otrzepując się.
- Powinien was ktoś obejrzeć! - zawołał ciemny blondyn.
- Nic nam nie jest! - powiedziałam stanowczo. - jesteśmy troche poturbowane... ale nic więcej! - Spojrzałam na blondyna, który miał już telefon przy uchu. Blondyn widząc mój morderczy wzrok wsadził telefon do kieszeni.
- Chwila chwila... - zaczęła Livia przyglądając się badawczo chłopakom - ja was kojarze, ale nie wiem z kąt.
Ja tez zaczęłam się im przyglądać.
Chłopak, który stał najbliżej mnie miał strasznie jasną czuprynę, miał na sobie białą koszulkę z zielonym napisem "I<3Irlandia", drugi miał ciemne loki i był ubrany w niebieską marynarkę. Było jeszcze dwóch blondynów. Jeden miał proste włosy i miał na sobie szelki, a drugi miał tak jakby loczki i miał na sobie koszule w kratę. Ostatni z chłopaków miał egzotyczny kolor skóry. Jego rysy twarzy wskazywały na to iż jest arabem lub pakistańczykiem. Miał czarne postawione włosy i niebieską bluzę bayzboolówke.
- Tylko nie wrzeszczcie! - powiedział pan od szelków.
Spojrzałam na Livie. Właśnie puszczała mi wzrok ala : " Co oni z psychiatryka się urwali?! ". Ja musiałam mieć jeszcze głupszy wyraz twarzy, bo Liv uśmiechnęła się.
- A wyście z marsa?! - zaczęłam - niby dla czego miałyśmy wrzeszczeć?! Bo zostałyśmy potrącone przez bandę nieodpowiedzialnych dzieciaków?!
- A może chcecie nas zgwałcić?! - podjęła za mną Liv.
Chłopcy spojrzeli po sobie zdziwionym wzrokiem.
- To wy nie wiecie kim jesteśmy? - zapytał podejrzliwie Loczek.
- A z kąt byśmy to miały wiedzieć?! - Żachnęła się Liv
- Jesteśmy bożyszczem tłumów! Każda nastolatka marzy by nas dotknąć! - powiedział dumnie szelek, który zaczął odgrywać scenkę przy każdym słowie.
- Urwałeś się z psychiatryka? - spytałam - Tak ,a ja to Rihanna a to moja przyjaciółka Kety Perry - powiedziałam - ludzie... my nie mamy pojęcia kim jesteście... DANIELL! - wydarłam się.
Z samochodu wyszła moja kuzynka. Miała na sobie małą czarną i niebieski top, a do tego czarne szpilki. Jej rozpuszczone włosy, które spływały falami na jej plecy. Na jej twarzy malował się strach i przerażenie. Gdy na mnie spojrzała uśmiechnęła się i podbiegając, rzuciła mi się na szyję.
- Kiedy przyjechałyście?! - wyściskała mnie, a później Liv.
- Kilka dni temu. - odparłam.
- Wiecie jakiego się strachu najadłam?! - powiedziała patrząc na nas surowo. - W pierwszym momencie nie wiedziałam co się stało, a później spojrzałam na motor i już wiedziałam, że to ty! Jak mogłaś być taka nierozważna? Przecież mogłaś sie zabić i Liv też! - wykrzyczała mi w twarz.
No wprost nie mogłam uwierzyć, że z góry uznała, że to moja wina! Dobra nie jestem święta, dostaje mandaty i takie tam... ale nie może mnie sądzić o to, że jestem na drodze nie rozważna!
- JA? Ja przecież miałam zielone światło!! A po za tym jechałam przepisowo!- fuknęłam.
Byłam Bogu wdzięczna, że ta droga nie była za bardzo uczęszczana. Także praktycznie teraz na niej nie było ruchu.
- To prawda. - powiedziała Liv ratując sytuacje - Alex jechała przepisowo to wy się nie zatrzymaliście.
Liv mówiła to tak spokojnie, że Danielle uspokoiła się.
- yhhyym, yhhymn... nie chce wam przerywać babskich pogaduszek... ale kochanie, kim one są? - podszedł do nas chłopak w koszuli i objął ramieniem Danielle.
Dopiero teraz go skojarzyłam! Był chłopakiem Dan, nawet kiedyś pokazywała mi jego zdjęcie. O ile dobrze pamiętam grał w jakimś boy będzie... nienawidziłam boy bendów! Tak samo jak Liv. Akurat my miałyśmy taki sam wyrafirowany, gust muzyczny.
- Li... to jest moja kuzynka Alex - Dan wskazała na mnie rękom. Chłopak podał mi dłoń, którą ujęłam
- Miło mi. - powiedział.
- Mi również... ale okoliczności mogły być inne... - mruknęłam.
- ... to jej najlepsza przyjaciółka Livia... - wskazała na dziewczynę.
Przywitali się.
- Dziewczyny poznajcie: - Danielle zwróciła się teraz do nas - To mój chłopak Liam Payne, A to jego przyjaciele z zespołu: Niall Horan - to ten blondyn w bluzce z Irlandią, - Harry Styles - loczek - Louis Tomlinson - z szelkami - i Zayn Malik - arab.
Uścisnęliśmy sobie dłonie. Chłopcy byli tak samo zaskoczeni jak my. A z wyrazu twarzy Dnielle mogłam wyczytać, że dobrze się bawiła.
- To teraz się przyznajcie - zaczęła niewinnie Liv - KTÓRY z was chciał nas ZABIĆ?! - ładnie zaakcentowała każde słówko.
Ku mojemu zaskoczeniu czterech chłopców pokazało zgodnie palcem na araba... bodajże Zayna...
- Dzięki - mruknął.
Już miałam otworzyć usta by go ochrzanić, że nie umi jeździć, ale uprzedził mnie loczek... bodajże Louis... albo Harry...
- To wy serio nas nie znacie? - zapytał podejrzliwie
- Chłopczyku nas przez kilka miesięcy nie było w kraju... - zaczęłam
- ... przyjechałyśmy niedawno... - dokończyła Liv
- ... i nie znamy nowinek z kraju. - zakończyłam.
Chłopcy mieli zdziwione wyrazy twarzy, a Danielle wydawała się bardzo rozbawiona.
- To gdzie byłyście? - spytał chłopak Danielle
- Pilnuj swojego nosa! - warknęłam. Liv puściła mi sójkę w bok.
- Byłyśmy w Polsce - odpowiedziała przyjaciółka.
Chłopcy byli... zaskoczeni.
- Mój wóz! - rozległ się krzyk.
Wszyscy zapomnieli o rozmowie i skierowaliśmy się do chłopaka, który miał włosy postawione na żelu. Pochył się nad zgniecionym przodem samochodu.
- Widzę, że bardzo cie interesuje to że omało nas nie zabiłeś! -parsknęłam gniewnie...
Pierwszy rozdział:D I jak wam się podoba? Napiszcie odpowiedzi w komętarzach!!
Ps. Następną notkę pisze Oliwia:D
hahaha xp jestem ciekawa co Ty jeszcze wymyślisz! Arab? serio? heh xp no na pewno zaglądał do lusterka, a nie na drogę i takie są konsekwencje.. hahaha xp kiedy następny? tylko nie mów mi, że w środę! I <3 this :D
OdpowiedzUsuńHahaha:D No nie moja wina że mi przypomina araba:D... tak tak wiem ze ma korzenie pakistańskie:PP A Rozdział doda teraz Oliwka:D Ale wież... możemy poczekać... bd cie szantażować:P
OdpowiedzUsuńWow fajne czekam na następną część :)
OdpowiedzUsuńFajnie się zapowiada :) Podoba mi się postać Alex, dziewczyna o męskich zainteresowaniach. Szybko dodawajcie nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://enjoy-fullness-of-life.blogspot.com/
fajny ! czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńi zapraszam do mnie :)
http://ourcworldd.blogspot.com/
podoba mi się. W brew pozorom pierwszy rozdział wcale nie jest tak łatwo napisać ale u cb wyszło świetnie :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nika
ciekawie się zapowiada ...
OdpowiedzUsuńczekam NN ...
hahaha, nie no, nie moge normalnie :D Genialne xd Wypadek, przeturlaly koziolki i wszystko w porzadku xd Hahah, wszyscy na Zayna :D Nie ma to jak meska solidarnosc :D Hahah :D Ooo, Danielle wyszla z samochodu :D A no tak, bo to kuzynki xd Nie no, to bylo boskie :D Jeszcze loczek czy tam Lou jaki szok, ze ich nie znaja :D A Malik to tylko o samochod sie troszczy xd Neeext ! xx
OdpowiedzUsuńboskie :* boskie:* boskie:* czekamna kolejny rozdział :P zapraszam do siebie :
OdpowiedzUsuńhttp://it-say-me-desire-that.blogspot.com/
Jezu kocham to !!! Bardzo mi sie podobaa < 33
OdpowiedzUsuń