- Przez ciebie jakaś chora fanka ukradła mi beyzbolówke! - warknął
- Oj tam, mam w domu kilka po moich braciach to ci przyniosę, w najgorszym wypadku ci odkupie... Ale nie rób sobie nadziei, bo nigdy więcej się nie spotkamy.
- Z kąd masz taką pewność? - zapytał poirytowany.
- Bo takich gejów jak ty, na co dzień się nie spotyka. - odparłam. Wcale nie myślałam, że on jest gejem, ale miałam takie przeczucie, że to trafi w jego czuły punkt. Nawet myślałam, że jest całkiem ładny, nie mówiąc już o jego mięśniach, prześwitujący przez podarty t-shert.
- Wiesz chyba nie mam wyboru będę musiał ci udowodnić, to że nie jestem gejem...
Zaskoczył mnie tym wyznaniem. Chciałam zaprotestować, że nie musi tego udowadniać bo i tak mu się nie uda. Ale on odwrócił się do mnie puszczając kierownicę.
W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje, ale od razu zareagowałam instynktownie. Rzuciłam się na kierownice, aby nie doszło do żadnego wypadku. Chwyciłam kierownice i on wykorzystał okazję. Poczułam jego wargi na moich ustach. Zaskoczona odskoczyłam i dałam mu w twarz.
Tyle wystarczyło by się opamiętał, chwycił kierownice i dalej jechaliśmy w milczeniu. No prawie tylko ja co jakiś czas zwracałam mu uwagę, "że jest pedałem i że nie chce mieć z nim nic wspólnego."
- Kobieto, o ile tak cie można nazwać... po twoich humorkach widzę że masz okres...
- A co ty mój kalendarz? - mruknęłam.
Chłopak zaczerwienił się i wyciągnął telefon. Wręczył mi go i już nic nie powiedział.
- Po co mi go dałeś? - nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Bo to twój telefon.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale spojrzałam na obudowę komórki i mnie zatkało. Nie wiedziałam co się święci i postanowiłam nie przyznawać się że to mój telefon.
- Skąd masz telefon Livi?! - skłamałam.
Zayn po patrzył na nią.
- I miała by siebie w kontaktach? - zapytał podejrzliwie.
- I co może jeszcze czytałeś moje wiadomości?!
- HA! - krzyknął, a ja przestraszona podskoczyłam na siedzeniu - czyli to jednak twój telefon! - powiedział z satysfakcją.
Chciałam mu wygarnąć to iż jest wścibski i co myślę o takich osobach jak, on. Ale nie zdążyłam otworzyć ust, bo nagle samochód zaczął się dziwnie zachowywać i zatrzymał się na drodze.
- Co jest? - powiedział Zayn.
- Po takiej jeździe jak twoja, też bym się na cb obraziła, gdybym była samochodem.
Zayn popatrzył na mnie morderczym spojrzeniem, wychodząc z samochodu trzasnął drzwiami. Otworzył klapę i już go nie widziałam.
- Nareszcie nie muszę patrzę na twoją twarz. - mruknęłam
- SŁYSZAŁEM! - ryknął.
Byłam szczerze rozbawiona tą sytuacją. Spojrzałam na deskę rozdzielczą i zaśmiałam się.
- Ty zajmuj się naprawianiem auta, tymczasem ja się zdrzemnę... Tylko niech ci żaden głupi pomysł nie wpadnie z moją osobą w roli głównej.
- Możesz sobie pomarzyć! - krzyknął.
Coś trzasnęło a Zayn krzyknął.
- Miałeś się zająć naprawą samochodu, a nie przeglądaniem się w lusterku.
- Nie miałaś czasem spać? - odparł zgryźliwie.
Nie chało mi się z nim więcej kłócić. Zwinęłam się w kłębek na siedzeniu włączyłam iPoda i zastanawiałam się kiedy Zayn wpadnie na to, że nie ma bęzyny. Ale w końcu sen mnie zwiódł i zasnęłam.
Znalazłam się w szpitalu. W sumie nie pamiętam jak i po co. Weszłam do pierwszej lepszej sali i stanęłam jak wryta. Na łóżku leżała Livia, obok niej siedział chłopak z loczkami, którego poznały w czasie wypadku. Trzymali się za ręce i coś do siebie szeptali. W sali znajdowali się także inni chłopcy i Danielle.
- Co wy wyprawiacie?! - zapytałam oburzona.
- Co ty gadasz?! Przecież od 2 miesięcy chodze z Harrym! - powiedziała obrażona Livia.
- Co? Jak to? przecież poznałaś go rano! - zaprzeczyłam.
Arab podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
- Co jest kotku? - powiedział.
- Jakie kotku? co tu się dzieje? Liv przecież wyszłaś już ze szpitala 2 tyg temu! - nie wiedziałam z kąt to wiem, ale coś mi tu nie pasowało.
- Alex spokojnie... zaczynam się martwić o cb... Zapomniałaś, że jestem w ciąży z Harrym?
Ugięły się podemną nogi i upadłam na ziemi.
- Alle... aalleee kiedy? Co? - nie dałam za wygraną.
- Uspokój się! - powiedział Liam - przecież już nawet uzgodniliście, że zostaniesz chrzestną i dziewczynka bd miała twoje imię!
- What the fuck? - odparłam
- A po za tym mają już dobrego ginekologa, którego im poleciłam - powiedziała Danielle
- Tak - wtrącił się Louis - Harry jest dobrym ginekologiem, leczył mnie.
Wszyscy na niego znacząco popatrzyli.
- No co? - zaczął Lou - nie mogę sobie pomarzyć?
Poczułam ból i obudziłam się. Nie wiem jak ja to zrobiłam ale teraz leżałam na ziemi, a nademną
stał Zayn. Trzymał rękę na klamce od drzwi samochodowych.
- Pogięło cię?! - odparłam. Na pewno dość mocno obiłam sobie tyłek.
- Nie umiałem cię obudzić i użyłem drastycznych metod. - odparł podając mi rękę.
Ona niechętnie ujęła jego dłoń. Podniósł mnie, i nagle krzyknęłam.
- Co jest? - wydawał się przerażony.
- Nic - odparłam - chciałam tylko zobaczyć czy się przejmiesz. - pokazałam mu język.
- To nie jest śmieszne. - skarcił mnie.
- Dobrze tato... - mruknęłam
- O ile mi wiadomo dziewczyny krzyczą takie, rzeczy w łóżku.
Popatrzyłam na niego przerażona.
- Zboczony jesteś...! A przy okazji, z kąt wiesz? - zapytałam niewinnie.
Zayn zrobił się czerwony.
- Nie wiem co się stało z autem. Nie umiem go naprawić - zmienił temat.
Spojrzałam na niego. Był w okropnym stanie. Cały umazany od smaru. Jego biała bluzka nie dość, że podarta to ledwie trzymała się na nim. ( Lepiej by wyglądał jakby zdjął bluzkę... nie miałabym nic przeciwko).
- To nie ładnie zmieniać temat... - chłopak znów zaczerwienił się - słodko się rumienisz.
Uniósł jedną brew.
- Podobam ci się? - zapytał podejrzliwie.
- Atrakcyjnością mogę porównać cię do szkieleta.
Ku mojemu zaskoczeniu Zayn zdjął koszulkę.
- Nadal tak sądzisz? - zapytał - ty też słodko się czerwienisz.
Zakryłam sobie oczy ręką, odwróciłam się i powiedziałam.
- Ubierz się nie chce stracić wzroku.
- Wredota! - powiedział - będę cię teraz prześladować do końca życia moją, jak to powiedziałaś nie atrakcyjnością.
- Dobra wygrałeś, ale ubierz już tą koszulkę! - powiedziałam - To co z tym autem? Bo z właścicielem to już wiadomo...
- Ale co wiadomo? - zapytał zaciekawiony.
- Baranie benzyna się skończyła... - powiedziałam odwracając się z perfidnym bananem na twarzy.
Zayn stał osłupiały.
- Co?! I ty to przez cały czas wiedziałaś?
- Kretynie to się patrzy na licznik. - odparłam
- Mówił ci ktoś, że jesteś wredna?
- Co dzień na pobudkę. - mam nadzieje że wyczuł w tym zdaniu ironię.
- Jesteś niemożliwa! - odparł odwracając się, potrzedł do klapy z samochodu i zatrzasnął ją.
- A ty nerwowy - odparłam
- Boże jak z tobą ludzie umią wytrzymać? - zapytał zaczepnie.
- Długie lata tresury. - odparłam.
- Gdzie ja mam telefon? - zapytał Zayn - Musze zadzwonić do Louisa, aby nas z tąd zabrał... a mam był w kiszeni.
- Dobrze, że do tego nie zatrudniłeś detektywa. - bluzgałam go.
- Jesteś niemożliwa.
Chłopak zrobił krótką rozmowe telefoniczną.
Przez najbliższą godzinę siedzieliśmy w milczeniu, obrażeni na siebie.
W końcu na horyzoncie pojawił się czerwony kabriolet. Wstaliśmy. Pan od szelek siedział w samochodzie z perfidnym bananem na twarzy.
- Co porabialiście dzieciaczki? Mam nadzieje, że nie zostanę wujkiem.
- Akurat o to nie musisz się martwić - warknęłam - jest sztywny jak deska rozdzielcza.
- Nie bądź taka do przodu, bo cię z tyłu zabraknie. - odparł Zeyn - albo i nie bo tyłek masz dosyć opszerny.
- Czy to miał być komplemęt bo jakoś ci nie wyszedł. - odpłaciłam mu pięknym za nadobne.
Louis parsknął śmiechem.
- Widze, ze się bardzo polubiliście. - zaśmiał się szelek.
Spojrzałam teraz na samochód. I zaklęłam.
- Chyba cie pojebało! Przecież tu jest tylko jedno miejsce! - fuknęłam.
Sen troche się nie trzyma kupy... no ale cóż moje tez się nie trzymią i nic z nich nie wiem:D Mam nadzieje że notka się podobała:D
Pozdrawiamy!!
Zakręcony duet:D :* <3
super :) w bardzo ciekawy sposób piszesz :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do komentowania u mnie :)
http://69-imagination.blogspot.com/
Bardzoooooooooo mi się podoba. Czekan z niecierpliwością na następny, ale nie pospieszam : P
OdpowiedzUsuńThekaxii.blogspot.com
hahahah xq serio nawiedzałam Was w snach??? :D ma się ten talent :) nie no ten pocałunek Zayna i Alex wymiata i jeszcze ten jej sen :D genialny ten rozdział! tylko proszę nie karzcie mi tak długo czekać! :*
OdpowiedzUsuńnawiedzasz, nawiedzasz:D
UsuńJuz sie boje co sie stanie jak kozemy ci na nasza notke czekać przez tydzień... ja chyba nie zasne w obowie przed tobą!!:
Aaaa! jest w końcu nowy rozdział :D :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam kłótnie Zayna i Alex <3 <3
świetne opowiadanie :)
Pozdrawiam
Nika
http://dlaczego-to-takie-trudne.blogspot.com
Świetny.! Kurde niech ona Zayn'owi usiądzie na kolana ; )) I będzie dobrze. ; ***
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.! ; DD
+zapraszam do mnie, jak tylko pojawi się nowy odcinek. ; *
Kłótnia Alex i Zayn'a jest świetna ;) Oni muszą być razem!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Boże ta kłótnia jest zajebista . haha ale ona go pojechała :DDD
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Będę go polecać. Jest inny niż wszystkie te co czytałam (nie licząc o bromance)taki... humorzasty :D
OdpowiedzUsuń