ŁUP
i jęk.
Mimowolnie się skuliłam i ostrożnie wyszłam z sali. Za drzwiami stała zgięta w pół postać, która trzymała się za nos.
Zapomniałam już nawet, że byłam wściekła na Styles'a.
Podeszłam do poszkodowanemu... którą ku mojemu zadowoleniu był nie kto inny jak Zayn Malik.
- No proszę, proszę... kogo ja tu widzę. - odezwałam się. Zayn spojrzał na mnie zdziwiony.
Wyprostował się i dopiero teraz zauważyłam, że twarz miał umazaną we krwi.. UPS...
- To znowu ty? - wskazał na mnie palcem - ty jesteś jakieś FATUM!
- I vice versa. - odparłam. - Po jaką cholerę ryjesz się na drzwi, które właśnie ktoś wściekły otwiera? - podałam mu chusteczkę.
Wziął ją.
- Tak... masz racje. - wyciągnął rękę w moją stronę. Nie miałam bladego pojęcia o co chodzi - Cześć jestem wróżka.. i wiem co się stanie za 10 sekund. - powiedział to z ironią...
- O ile wiem wróżki są przystojne... więc się do nich nie zaliczasz. - spojrzałam na niego z ukosa.
- Jesteś okropna - westchnął.
- Cóż... taki już mój urok... - wzniosłam oczy ku niebu.
- Ale wierz, że to nie był komplement? - uniósł brew.
Walnęłam się dłonią w czoło.
- Człowieku czy ty odróżniasz sarkazm?
Przewrócił oczami.
Przyłożył chusteczkę do nosa i odchylił głowę w tył.
- Baranie, czy ty chcesz się zadławić krwią? - podeszłam do niego. Może i nie lubiłam tego kolesia, ale nie chciałam mieć go na sumieniu - Gdy ci krew z nosa leci strumieniami powinieneś pochylić głowę do przodu... - pochyliłam jego głowę. -o tak... i jeszcze jakiś zimny okład z lodem, na szyję... tak przynajmniej uczyli nas na EDB. - westchnęłam
- Na czym? - spojrzał mi w oczy. Cholera! Miał takie bajeczne ciemne oczy....
- Na jednym idiotycznym przedmiocie, którego uczyłam się w Polsce... Edukacja dla bezpieczeństwa...
Podeszła do nas jedna z pielęgniarek. Dziwiło mnie to, że wcześniej żadna się nie zjawiła...
- Co tu się stało?
Była niziutką, murzynką... z burzą afro na głowie... no była dość.. puszysta. Miała zadziorny wyraz twarzy.
- Aaaa... kolega wpadł na drzwi. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Trzeba było kogoś zawołać! - skarciła mnie. Czułam się jak mała dziewczynka. - Choć kochanieńki opatrzę cię.
Dosłownie postawiła Zayna na nogi. Wzięła go pod łokieć i zaczęła się z nim oddalać.
Chłopak rzucił mi bezdźwięczne " pomocy ", na co ja odpowiedziałam " niema mowy ".
No i zniknęli zza zakrętem.
- Znokautowałaś Zayn'a? - aż podskoczyłam na dźwięk głosu Styles'a.
- Boże Harry... - westchnęłam, chwytając się za sreducho - STYLES! Coś ty zrobił z moim telefonem?!
Wydarłam się.
Chłopak odsunął się odemnie.
- Alex... to było przez przypadek... naprawdę! - wyciągnął przed siebie ręce w obronnym geście - odkupiłem ci nowy! Paczaj na niego! - Wyciągnął Komórkę dotykową z kieszeni - a nawet lepszy! Z różnymi nowymi bajerami...
- Harry.. on jest taki sam jak twój. - powiedziałam z anielskim spokojem.
- No wiem! - powiedział z uśmieszkiem małego dziecka - będziemy mieli takie same telefony.. czy to nie wspaniale?
Zamknęłam oczy.
Próbowałam nie wybuchnąć.
- Masz dziesięć sekund... a później cie uduszę. - o dziwo mówiłam to spokojnie. - dziesięć.. dziewięć.. osiem...
- Alex ale ty na poważnie? - zapytał przerażony.
- ... siedem... sześć... pięć...
Usłyszałam człapanie. Otworzyłam oczy.
- Cztery, trzy dwa jeden!
Pobiegłam za chłopakiem.
Dopadłam go przy windzie. Kretyn czekał na nią zamiast zbiec po schodach.
- Alex ja cię naprawdę przepraszam... - skrzyżował ręce.
- Ale ja cie rozumie... naprawdę... ja nie chce ci zrobić krzywdy... - próbowałam wyglądać na godną zaufania.
- Ty masz jakiś przerażający błysk w oczach! - pisnął.
- Naprawdę? Jakoś nie zauważyłam. - powiedziałam chytrze.
Wepchnęłam go do pustej windy.
Teraz trzymał mnie za nadgarstki i siłowaliśmy się.
Nagle winda zrobiła " DZYŃ" , a ja odskoczyłam od niego.
Uśmiechnęłam się do niego chytrze i pociągnęłam go do wyjścia ze szpitala, gdzie stała... może z 30 osobowa grupa fanek.
- Alex! Prowadzisz minie na pewną śmierć! - pisnął loczek.
- Yhhy.. te dziewczyny nawet cie nie zauważą...
I miałam rację. Wprowadziłam go prawie w sam środek fun clubu, a dziewczyny nawet go nie zauważyły. Musiałam im trochę pomóc:
- Aaaaaa to Harry STYLES! - puściłam jego rękę i szybko wślizgnęłam się do szpitala.
Słyszałam za sobą piski fanek, krzyk Harry'ego i jego wzrok błagający o pomoc..
Pokazałam mu jeszcze język i drzwi windy się zamknęły.
Weszłam do sali Livi. Dziewczyna pokładała się ze śmiechu, Louis leżał na sąsiadującym łóżku dla pacjentów i nie mógł zapanować nad łóżkiem. Musiał się bawić pilotem od łóżka... i popsuł łóżko.
- PPPOMMOOOCCY! - jęczał.
Trzymał się kurczowo łóżka. A ono chodziło we wszystkie strony świata: góra, dół, prawo, lewo, przód, tył.
- Lou, coś ty narobił? - spytałam.
Stałam z założonymi rękami i patrzyłam na niego z rozbawieniem.
- Bo ja chciałem, aby było mi wygodnie... no wiesz... dopasować sobie łóżko.. i mi nie wyszło. - powiedział.
Nagle łóżko stanęło i chłopak trochę zaskoczony rozróżnił uścisk... i to był błąd.
Łóżko podskoczyło i szelek wylądował na ziemi.
Livia ryknęła jeszcze głośniejszym śmiechem.
Podeszłam najpierw do łóżka i wyłączyłam je z prądu... o dziwo to była ta wtyczka... bo szarpnęłam za pierwszą z brzegu.
Podeszłam do Louisa i podałam mu rękę.
Co tam że tarzał się ze śmiechu.
Ja też byłam rozśmieszona całą sytuacją.
Do pokoju wszedł w całej okazałości Zayn z tamponami w nosie. Spojrzałam na niego i nie wytrzymałam. Kolana się podemną ugięły usiadłam obok Louisa i razem się śmialiśmy z Zayn'a.
- Tak śmiejcie się. - mruknął
- Cccoo... coś ty zrobił? - wydukał Lou krztusząc się ze śmiechu.
- JA?! - powiedział z wyrzutem - Jak jak porządny człowiek chciałem otworzyć drzwi, a tu ta wariatka - wskazał na mnie - rąbnęła mnie nimi i voila!
- Och wypraszam sobie! Ja nie jestem wariatką... co prawda mam krzywą psychikę ale nie wariatką!! To nie ja wchodzę na drzwi, które ktoś otwiera!
- Yyhhy... uwarzaj bo ci uwierzę... - rozejrzał się po pokoju. - na chwile was zostawić a wy już rospierdzielacie cały pokój. - mruknął.
Na co ja ryknęłam śmiechem.
- O przepraszam! Ja tu sytuację uratowałam! - broniłam się. - To Lou rozwalił łóżko...
- Kto go włączy będzie miał niespodziankę! - powiedziała Livia.
Ja już oddychać nie umiałam. A brzuch mnie bolał ze śmiechu.
- Ludzie ja was nie ogarniam! - westchnął i usiadł na łóżku.
Nie umiałam się powstrzymać.
Jakoś doczołgałam się do wtyczki i włączyłam.
Łóżko zaczęło wariować zabierając Zayn'a w ekscytującą przejażdżkę! Nagle wylądował na ziemi, a tampony poturlały się po ziemi.
Na szczęście Zayn też się śmiał.
- Ty wariatko! - powiedział - Nie chce mieć z tobą nic wspólnego!
Widziałam jak łzy ściekają mu po policzkach.
Wszyscy śmialiśmy się.
W końcu ochłonęłam i znów dezaktywowałam łóżko.
- Zayn usiadł i plask! - Livia śmiała się.
Znów pokój rozbrzmiał naszym śmiechem.
BUM!
Drzwi do sali zostały otworzone z impetem. Stał w nich Harry.
Włosy miał całe potargane, o koszulce nie wspomnę... Nie miał na sobie szarej marynarki. Ale za to na policzku widniała odcisk czerwonych ust.
- ALEX! - wrzasnął na mnie.
Skuliłam się za plecami Louisa.
- Nie ma tu takiej! - odpowiedziałam piskliwym głosikiem i od razu parsknęłam śmiechem.
- Alex! Jak mogłaś mi to zrobić? - podszedł do mnie,
Wyglądał naprawdę żałośnie...
Livia parsknęła śmiechem:
- Coś ty zrobiła? - zapytała
- JA? - powiedziałam niewinnie. - nic... tylko odegrałam się za telefon. - pokazałam loczkowi język.
- TAK! Zostawiła mnie w samym środku fan-clubu naszego zespołu! - powiedział z wyrzutem.
Zayn i Lou parsknęli śmiechem.
Nawet Harry zaczął się śmiać.
- Zayn.. - powiedziałam pięć minut później gdy już uspokoiliśmy się na dobre. - po co przyjechałeś? Bo chyba mnie nie śledzisz? - uniosłam brew.
Nagle chłopak się poderwał:
- Cholera! Zapomniałem! - wskazał na mnie palcem - to przez ciebie! Walnęłaś mnie drzwiami i zapomniałem po co tu przyszedłem!
- Tak.. najlepiej zaraz zwalić na mnie. - mruknęłam.
- Ale o co chodzi? - spytał Lou.
- Próba dźwiękowa . - powiedział Zayn - miałem was przywieść na próbe dźwiękową.
Loczek i szelek poderwali się z miejsca.
- O ja pierdziele! - krzyknął Harry
- Eeee... chłopaki... - zaczął Lou. - próba się skończyła... jest 17,46 - zabrzmiało to nadzwyczaj poważnie.
Styles odetchnął z ulgą...
Wszyscy na niego popatrzyliśmy.
- Aaa... to nie w tym momencie...
Puknęłam się dłonią w czoło.
- Z kim ja żyję? - wzniosłam oczy ku niebu, co wywołało salwę śmiechu.
***
- Miałem kupić Zayn'owi żel do włosów. - westchnął Harry gdy staliśmy w markecie na dziale mydełek i dezodorantów.
- Yhhymm.. -mruknęłam
Oglądałam właśnie odżywki do włosów i rozjaśniające maseczki do włosów.
- Dał ci w końcu te bilety? - spytał Harry
Oderwałam oczy od etykietki i uniosłam brew.
- Skąd wiesz o biletach? - spytałam.
- Mówił... a dokładnie podsłuchałem jego rozmowę telefoniczną z menagerem. - posłał mi chytry uśmieszek.
- Cwaniaczek... - odparłam
- Nie wiedziałem, że lubisz nasz zespół... a wręcz...
- Nie lubie waszego zespołu - ucięłam - moja młodsza siostra mnie zaszantażowała... ona was po prostu wielbi.
Widziałam jak twarz chłopaka rozpromienia się:
- Masz młodszą siostrę? A ona LUBI nasz zespół?! - miał taki słodki zaciesz na mordce...
- Nie podniecaj się. - uspokoiłam go - ma 5 lat. I ona nie lubi waszego zespołu. Ona go czci! - odparłam ku jeszcze większej zacieszy Styles'a
- Ona musi być PRZECIWIEŃSTWEM ciebie. - odparł tańcząc taniec radości.
Jakaś kobieta z dzieckiem dziwnie na nas patrzyła.
- Czemu tak sądzisz? - byłam ciekawa co odpowie
- Na pewno jest słodka, milsza, no i oczywiście uwielbia NASZ zespół. - odparł.
- Uwierz... różnimy się tylko tym, że ona uwielbia was i ma jasne włosy... akurat charakterek ma po mnie... - odparłam.
Chłopak teraz stał w zadumie.
- Zrobiłaś sobie dziecko z własnym ojcem?! - wrzasnął Hazza na pół sklepu.
Jakiś starszy pan na nas.. znaczy na mnie dziwnie spojrzał.
- Kretynie! - położyłam mu dłoń na ustach - nie drzyj mordy na cały sklep! - druga ręką trzepnęłam go w głowę - i nie zrobiłam sobie dziecka z własnym ojcem! - wycedziłam - po prostu Emily za dużo czasu ze mną spędzała i nabyła mój charakter!
Puściłam go.
- Ja się ciebie boje! - pokazał mnie palcem.
- I dobrze. - rzuciłam mu cytry uśmieszek - a bać to się ma Zayn. Ciągle kombinuje nad zemstą.
Harry uniósł brew:
- Jeszcze ci nie przeszło? - zapytał - Ale mój pomysł był naprawdę dobry! - fochnął się.
- Tak... tylko, że twój pomysł obejmował to, że mamy wynieść jego łóżko na dach, a potem je popchnąć tak aby wpadło do basenu... na prawde twój pomysł zasłużył na nagrodę nobla...
Westchnęłam.
Właśnie miałam w rękach pudełeczko z maseczką rozjaśniającą.
Nad moją głowa zaświeciła żaróweczka.
Wpadłam na POMYSŁ!
- Harry! - zawołałam go do siebie - a co byś powiedział jakby Zayn zmienił kolor włosów?
Chciałybyśmy bardzo podziękować za te ponad 2600! Naprawdę! Dziękujemy że jesteście z nami i chcecie czytać te nasze pierdoły.
Chciałabym serdecznie podziękować moim przyjaciółką: Kindze, Oli i Natalii
Dziewczyny kocham was!!
Serdecznie zapraszam do czytania ich blogów:D Wspaniale piszą!!
Widziałam jak twarz chłopaka rozpromienia się:
- Masz młodszą siostrę? A ona LUBI nasz zespół?! - miał taki słodki zaciesz na mordce...
- Nie podniecaj się. - uspokoiłam go - ma 5 lat. I ona nie lubi waszego zespołu. Ona go czci! - odparłam ku jeszcze większej zacieszy Styles'a
- Ona musi być PRZECIWIEŃSTWEM ciebie. - odparł tańcząc taniec radości.
Jakaś kobieta z dzieckiem dziwnie na nas patrzyła.
- Czemu tak sądzisz? - byłam ciekawa co odpowie
- Na pewno jest słodka, milsza, no i oczywiście uwielbia NASZ zespół. - odparł.
- Uwierz... różnimy się tylko tym, że ona uwielbia was i ma jasne włosy... akurat charakterek ma po mnie... - odparłam.
Chłopak teraz stał w zadumie.
- Zrobiłaś sobie dziecko z własnym ojcem?! - wrzasnął Hazza na pół sklepu.
Jakiś starszy pan na nas.. znaczy na mnie dziwnie spojrzał.
- Kretynie! - położyłam mu dłoń na ustach - nie drzyj mordy na cały sklep! - druga ręką trzepnęłam go w głowę - i nie zrobiłam sobie dziecka z własnym ojcem! - wycedziłam - po prostu Emily za dużo czasu ze mną spędzała i nabyła mój charakter!
Puściłam go.
- Ja się ciebie boje! - pokazał mnie palcem.
- I dobrze. - rzuciłam mu cytry uśmieszek - a bać to się ma Zayn. Ciągle kombinuje nad zemstą.
Harry uniósł brew:
- Jeszcze ci nie przeszło? - zapytał - Ale mój pomysł był naprawdę dobry! - fochnął się.
- Tak... tylko, że twój pomysł obejmował to, że mamy wynieść jego łóżko na dach, a potem je popchnąć tak aby wpadło do basenu... na prawde twój pomysł zasłużył na nagrodę nobla...
Westchnęłam.
Właśnie miałam w rękach pudełeczko z maseczką rozjaśniającą.
Nad moją głowa zaświeciła żaróweczka.
Wpadłam na POMYSŁ!
- Harry! - zawołałam go do siebie - a co byś powiedział jakby Zayn zmienił kolor włosów?
Chciałybyśmy bardzo podziękować za te ponad 2600! Naprawdę! Dziękujemy że jesteście z nami i chcecie czytać te nasze pierdoły.
Chciałabym serdecznie podziękować moim przyjaciółką: Kindze, Oli i Natalii
Dziewczyny kocham was!!
Serdecznie zapraszam do czytania ich blogów:D Wspaniale piszą!!
Pozdrawiamy!!! <3
Świetny! "Zayn z tamponami w nosie" - ten tekst mnie powalił, chociaż trochę szkoda Zayn'a. W ogóle to Alex jest okropna, tak męczyć chłopców ;p Uhuhu, pan Malik zmieni kolor włosów! Mam nadzieję, że będą różowe ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*
jejku ♥ Naprawdę świetny blog będę wpadać tu co nowy rozdział po prostu bomba !
OdpowiedzUsuńLiczę na rewanż i zapraszam do mnie
http://one-direction-story-by-love.blogspot.com/
hahaha xD boże jak ja wielbie to czytać ;D Roznosisz mnie tekstami ;D
OdpowiedzUsuńBoże.! Kocham tego bloga :)I zastanawiam się ciągle czy Alex będzie z Zaynem? czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :
OdpowiedzUsuńhttp://it-say-me-desire-that.blogspot.com/
omnomnom pożeram te rozdziały ;D jak zacznę czytać to już nie skończę. Oni mają fajne hmmmm przygody ? nie no nie wiem jak to nazwać. hahahah ♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nika
Oj Doma coś mi się wydaje że jednak drzwi otwierają się w drugą stronę i to ten w pokoju powinien dostać po nosie. No ale temu gościowi z przyda się przemeblowanie twarzy więc nie szkodzi. Wyobraziłam sobie te tampony w nosie i nie chciałabym tego widzieć. Farbujemy na niebiesko.
OdpowiedzUsuńO ja !! Nie mogłam! Śmiałam się na cały dom i jeszcze dalej ! To opowiadanie jest zryte samo w sobie :D
OdpowiedzUsuńBoski <3 Haha,śmiałam się przez cały rozdział ;D Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńHaha ale teraz będzie się działo jak Zayn przefarbuje swoje boskie włosy ! :D Rozdział świetny , ryłam ze śmiechu . Macie odjazdowe i mega śmieszne pomysły . Kocham to opowiadanie I was ! :*** Czekam na nexta ! xxx
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny blog! Zakochałam się w tym blogu! Będę tu często zaglądać! http://najamajke.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhahaha ;q Wiedziałam, że Harry kupi jej taki sam telefon jak swój :D "Louis leżał na sąsiadującym łóżku dla pacjentów i nie mógł zapanować nad łóżkiem. Musiał się bawić pilotem od łóżka... i popsuł łóżko." Hahahah ;q Cały Lou ;q Harry! "Drzwi do sali zostały otworzone z impetem. Stał w nich Harry.
OdpowiedzUsuńWłosy miał całe potargane, o koszulce nie wspomnę... Nie miał na sobie szarej marynarki. Ale za to na policzku widniała odcisk czerwonych ust.
- ALEX! - wrzasnął na mnie." Ale tekstem rozdziału jest : " - Zrobiłaś sobie dziecko z własnym ojcem?! - wrzasnął Hazza na pół sklepu." Farbowanie? hmm.. ciekawa zemsta ;q Na czerwono ^.^