wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 10

Obudziły mnie cholerne promienie słońca wpadające do pokoju. Spojrzałam na zegar 12,03... nie tak źle... zaczynam wyrabiać normę.
Rozejrzałam się po moim burdelu. Nie miałam ochoty tego sprzątać i nikomu tego nie życzyłam. Mój czerwony stanik wisiał na klamce od okna, ciuchy leżały dosłownie wszędzie... płyty też, a o książkach już nie wspomnę... Wczoraj zostawiłam tu istne pobojowisko. 
Zmusiłam się wstać z łóżka. Odruchowo sięgnęłam po telefon. Ale go nie było... A tak... przecież, przez Bena jest teraz w kawałkach... biedny Samsung Delphi...
                    Dziś postanowiłam się ubrać na wesoło... jak na mój styl. Białe spodnie z opuszczonym lekko kroczem, czarna nietoperkę z flagą Brytanii i czarny kapelutek. Nie chciało mi się nic robić  z włosami... nawet ich nie poczesałam... Roztrzepałam jej jeszcze bardziej... no teraz wszyscy pomyślą, że układałam je godzinę... - pomyślałam
Wzięłam białą torebkę i białe tenisówki, sięgnęłam jeszcze po okulary przeciwsłoneczne, które pięknie dopełniały strój... Miałam ochotę odwiedzić Liv w szpitalu, ale najpierw musiałam kupić nowy telefon.
Zeszłam do kuchni aby zjeść śniadanie.   
                   Tata zostawił kartkę na lodówce z napisem " Jedź po telefon ".
Zjadłam szybko płatki, wzięłam klucze z jeep'a i otworzyłam drzwi.
Poczułam coś twardego. Zachwiałam się ale, ktoś mnie przytrzymał, ratując tym samym przed upadkiem i przytulił do siebie.
Gdy w końcu otrząsnęłam się z szoku spojrzałam na delikwenta.
A był to nie kto inny jak Harry Styles.
 - Mógłbyś mnie już puścić? - zapytałam wyszarpując się z jego objęć.
On tylko zcisnął mnie mocniej.
 - Boże! Myślałem, że nie trafiłaś do domu i cie porwano... zgwałcono... zabito i wrzucono do pierwszego lepszego śmietnika! - w końcu puścił mnie. Na jego twarzy malowała się troska i gniew - Czemu nie odbierasz telefonu?! - prawie krzyknął
Zakryłam mu dłonią usta.
 - Baranie! Nie drzyj się! sąsiedzi patrzą! - spojrzałam w stronę łososiowego domu.
Stała tam staruszka, która patrzyła na nas z odrazą.
 - Dzień dobry pani Smith! - krzyknęłam do niej.
Była to najbardziej upierdliwa baba, którą w życiu z potkałam... no nie licząc naszej nauczycielki Hiszpańskiego... Boże ta baba jest narwana...
Ale wróćmy do tematu.
Pani Smith 80 staruszka... pani jakaś tam profesor... jakiejś tam medycyny... myślała, że pozjadała wszystkie rozumy. Zawsze gdy z braciszkiem robię imprezy to ona nasyła na nas policje... Wprost ją kocham. Najchętniej udusiła bym ją na miejscu... i pogrzebała w jej własnym zafajdanym ogródku  z jej wszystkimi krasnalami ogrodowymi.
Smith obróciła się i weszła do swojego łososiowego domu.
 - Telefon mam w kawałkach dlatego nie odbierałam. - wyciągłam z torebki części z mojego fona.
 - Aaaaa to dla tego nie odbierałaś... - normalnie widziałąm jak mu się lampka nad jego czuprynką zaświeciła.
 - Brawo... a rozważałeś inne opcje niż gwałt i zabójstwo? - zapytałam kierując się do jeep'a
Pokręcił swoimi loczkami.
 - Po co ja pytałam? - wzniosłam oczy ku niebu.
Chłopak parsknął śmiechem.
Otworzyłam drzwi z samochodu.
 - Gdzie jedziesz? - spytał loczek ładując swoje szanowne cztery litery do wozu.
 - Widzie że jedziesz ze mną... - mruknęłam - musze kupić nowy telefon... a później jade do Liv...
 - Mogę jechać z tobą? - zapytał robiąc minke bezdomnego psiaka.
 - Już i tak siedzisz... ooo i nawet się zapiąłeś... - myśle, że zrozumiał ten sarkazm.
Odpaliłam samochód i obrałam drogę do centrum Londynu.
Harry przez całą drogę nadawał. Po prostu nie umiał się zamknąć...
Na całe szczęście zaczął mnie rozśmieszać.
Już nie miałam doła po tym jak sobie poprzedniej nocy uświadomiłam, że przy mojej koordynacji nie moge zostać szpiegiem.
Po 30min jeździe w końcu zatrzymałam się przy sklepie z telefonami.
Harry postanowił mi towarzyszyć.
Weszliśmy do sklepu.
Przy ladzie stał młodziutki mężczyzna w dredach. Ślęczał właśnie nad laptopem... po odgłosach poznałam że grał w Bubble.
Na nasz widok uśmiechnął się.
 - W czym moge pomóc? - zapytał.
 - Ja chciałabym kupić jakiś nowy telefon. - odparłam
Chłopak odwrócił sie od nas i zaczął grzebać coś w szafie. W końcu wyciągnął jakiś katalog z telefonami.
Zaczęłam go przeglądać.
Chłopak miał na imię Drew, był bardzo chętny do pomocy. W końcu wybrałam Samsunga Xperia. Zapłaciłam chłopakowi:
 - Aaaa - przypomniałam sobie - czy można jakoś z tego odzyskać pamięć? - wyciągnęłam szczątki mojego starego telefonu z torebki - bo bardzo by mi zależało na pewnym filmiku...
Drew popatrzył na telefon.
Na jego twarzy malowało się takie zdziwienie i złość, że szybko ewakuowałam się ze sklepu zostawiając mój numer komórki.
 - Mówiłem abyś wzięła ten drugi. - powiedział Harry wchodząc do samochodu.   
 - Ale ja chciałam ten. - uparłam się, wymachując mu przed nosem telefonem. 
W sklepie odstawił scenkę obrażonego dziecka, na co Drew, że on by nie mógł niańczyć swojej dziewczyny tak jak ja niańczę Harry'go.
W ciągu tygodnia kolejna osoba myśli, że chodze z pierwszym lepszym chłopakiem... Czy ludzie nie wiedzą, że istnieje coś takiego jak przyjaźń damsko-męska?
Niekiedy świat mnie przytłacza.
 - Ale tamten był lepszy! - uparł się.
 - Bo ty masz taki? - zapytałam
Chłopak zrobił niewinną minkę.
Pokręciłam głową.
Nagle Styles wydał z siebie dość dziwny odgłos... nie wiem czy z mojego aparatu gębowego, umiała bym coś takiego wydobyć.
Zaczął skakać na fotelu pasażera jak pojebaniec:
 - Ty masz tatuaż! - wskazał na mój nadgarstek.
 - Tak! Aż 4 tatuaże! Juhu! też się ciesze... - powiedziałam z ironią.
Na twarzy chłopaka malowało się zdziwienie.
 - Pokaż, pokaż, pokaż! - prosił, robiąc maślane oczka.
Westchnęłam i wyciągnęłam przed siebie rękę.
Harry od razu zaczął po czarnych liniach jeździć palcem.
Uniósł brew :
 - Co to znaczy? - wskazał na napis na moim nadgarstku.
 - To jest polskie zdanie. W przetłumaczeniu na angielski, to dosłownie oznacza: - odchrząknęłam do lepszego efektu - W życiu piękne są tylko chwile. Taki sam ma Livia - uśmiechnęłam się do niego.
 - Fajnie! - jego uśmiech był strasznie promienny. Kurde! MA seksi dołeczki! - A jakie jeszcze masz?
Wskazałam na palec serdeczny. Dokładnie z boku miałam napisane : "Upadłeś - Powstań..." - po angielsku.
Odsunęłam włosy z szyi i odsłoniłam tatuaż z kluczem wiolinowym i nutkami. Też miałam taki z Livi. Nie pamiętałam jak go sobie robiłam... miałyśmy 14 lat i byłyśmy pijane... a później każde z nas miało przejebane u rodziców...
 - Nie zauważyłem go jak cię Emma obcinała. - powiedział.
Spojrzałam na niego rozbawiona.
 - O ile pamiętam byłeś zajęty, albo wcinaniem żelek, albo patrzeniem na tyłek Em! - pokazałam mu język
Harry zarumienił się:
 - No co? - powiedział broniąc się - jestem przecież facetem!
 - Nie zaprzeczę - pokazałam mu język...
 - Jakie jeszcze masz? - boże strasznie był dociekliwy.
 - Mam jeszcze wydziaranego na lewej łopatce czarnego konia w galopie... EJ no!
Chary dosłownie zaczął się do mnie dobierać. Odepchnęłam go i usadowiłam na miejsce.
 - Do jasnej cholery Styles! Mógłbyś się do mnie nie dobierać, z łaski swojej?
Trzymałam go za nadgarstki uniemożliwiając jaki kolwiek ruch.
 - Alex! Przecież ja chciałem tylko zobaczyć! No daj obaczyć! PROSZĘ! - zrobił minkę bezdomnego pieska. I tak nie przebił mojej siostry.
Emily w tym była nie do pokonania.
Postanowiłam się nad nim ulitować.
 - No dobra... - puściłam go.
Coś mi mówiło, że bd tego żałować.
I miałam racje.
Harry chciał się lepiej przypatrzeć konikowi i postanowił przetransportować się na siedzenie za mną. W efekcie czego oberwałam z jego buta w głowę.
Obiecał kupić mi moje ulubione żelki.
Miałam na sobie nietoperkę, dzięki czemu nie musiał mi powijać bluzki. Tylko naciągnął mi kołnierzyk...
Czułam jego ciepłe dłonie jak błądzą po łopatce. W końcu się napatrzył i przetransportował się na siedzenie pasażera.
 - Mam zamiar zrobić sobie jeszcze jeden... - powiedziałam, gdy wyjeżdżałam z parkingu - ale zamknięto moje kochane studio tatuażów i nie mam bladego pojęcia gdzie jeszcze jest jakieś dobre w Londynie...
Harry wyciągnął telefon i zadzwonił.
Kiwał głową gdy słuchał czasoumilacza i podśpiewywał sobie:
 - Harry już raz mówiłam i powtórzę znowu: zamknij się fałszujesz! - dogryzłam mu.
Poznałam  go trochę i wiedziałam, że nie lubi krytyki. Chciałam się troszeczkę nad nim poznęcać i mieć coś z tego dnia.
Chłopak tylko pokazał mi język... Dosłownie wyglądał jak dziecko.
 - Hej Zayn tu loczek
Loczek... trzeba zapamiętać - pomyślałam
 - Słuchaj mam sprawę, gdzie w Londynie jest jakieś dobre studio tatuażu? - wsłuchał się w głos Zayn'a, niekiedy kiwał loczkami. - a nie... jestem z Alex... ach przestań! ... yhymm, no mówiłeś, że ją nie zgwałcili... - zrobił zawiedziony wyraz twarzy - tak, tak, tak... mogłem cie posłuchać... no dobra... ale gdzie jest te studio? - znów zaczął kiwać swoimi loczkami - a dzięki wielkie. no Ok. Do zobaczenia! - schował telefon do kieszeni cały rozpromieniony.
 - No to gdzie jest te studio? - zapytałam na światłach.
 - A tu niedaleko! - zamyślił się - przynajmniej tak mi się zdaje...
Puknęłam się dłonią w czoło.
 - Boże...
***
                    Po 20min błądzenia w końcu zaparkowałam przed studiem do tatuażu. Wysiedliśmy z samochodu. Po prostu czułam się dowartościowana jak Styles otworzył mi drzwi... i nawet mnie przepuścił! 
Całe pomieszczenie było udekorowane na skejtowo. Mini rampy stały pod ścianami. Zamiast krzeseł były deski na, które mogłaś usiąść. Deskorolki wisiały na ścianach. 
Bardzo mi się wnętrze podobało. 
Podeszłam do jednej z lad i zadzwoniłam. Dzwoneczek taki jaki w hotelach mają, złoty, mosiężny zrobił "dzyń". 
Harry był zaapsorwowany dzwoneczkiem i dzyńdzał w niego bez przerwy, aż w końcu z zaplecza wyszła, wytatuowana dziewczyna. 
Miała ciemne włosy zaplecione w warkoczyki. 
Ręce miała całe w tatuażach. Na policzku miała wytatuowaną łzę. Pięknie podkreślała jej ciemne włosy i cholernie ciemne oczy... Boże ja też takie chce! 
 - Dzień dobry - przywitała nas promiennym uśmiechem - w czym mogę pomóc?   
 - Dzień dobry! -rozpromienił się Harry - moja przyjaciółka - wskazał kciukiem na mnie, akurat oglądałam wzory na deskorolkach. Pomachałam im - chciała by sobie zrobić tatuaż. 
Dziewczyna wyszła zza lady i podeszła do mnie, wyciągnęła rękę i powiedziała: 
 - Kat - uśmiechnęła się
 - Alex. Miło mi cię poznać - ujęłam jej rękę. 
 - A ja jestem Harry! - dosłownie pojawiła się nad nami jego postać 
 - Kojarze cię z X factora. - powiedział Kat. - zajęliście z zespołem 3 miejsce jak mniemam. - uniosła brew. 
 - Oj tam... nagraliśmy płytę - bronił się - i nasza kariera się toczy...   
 - Błędnym kołem? - dopowiedziała 
Obie krztusiłyśmy się ze śmiechu. 
Chłopak zrobił obrażoną minkę i się odwrócił: 
 - Jesteście wredne! 
 - No Harry. Przestań... kupie ci żelki! 
Chłopak rozpromienił się. 
 - Masz już jakiś pomysł na tatuaż? - zapytała Kat, sięgając po katalog. 
 - Myślałam o jakimś chińskim znaku wolności lub wolnym ptaku.
Dziewczyna tworzyła katalog i wskazała parę wzorów. 
Najbardziej podobały mi się chińskie znaki. 
W końcu wybrałam jeden. 
Kat zaprosiła mnie do poczekalni i zaczęła szkicować coś na kalce. 
Po 5 min przyszła i pokazała mi wzór tatuażu. Był śliczny...
Od razu się w nim zakochałam. 
Chciałam mieć go na żebrach więc ściągnęłam bluzkę. 
No tak Harry nawet się nie pofatygował na odwrócenie się. 
Patrzył tylko na mnie i szczerzył jak jakiś pedał. Dosłownie!
 - Gotowa? - zapytała dziewczyna. 
 - Jasne. 
Zaprowadziła mnie do innego pomieszczenia. Oczywiście Styles szedł za nami.
Usiadłam na fotelu. 
Kat założyła rękawiczki i przygotowała maszynkę. 
W końcu poczułam bul, jakby szpilki wbijały mi się w żebra.
Zaczęłyśmy rozmawiać z Kat. 
Harry nagle wyszedł i go nie widziałam więcej. 
Gdy dziewczyna skończyła robotę przegadałyśmy jeszcze inne tatuaże... i gadałyśmy o zespołach muzycznych, okazało się że mamy podobne gusty muzyczne. 
Po równej godzinie wyszłyśmy z pomieszczenia. Chciałam pokazać dzieło Kat, Harr'emu i nie założyłam koszulki. 
Gdy weszłam do studia zobaczyłam że Harry stał przed lustrem wcinając żelki, a obok niego stał Zayn bez koszulki, podziwiający nowy tatuaż.
Stanęłam jak wryta.
Miał taki sam znak jaki ja sobie wytatuowałam. W obwódkach na skórze, miał jeszcze czerwone!
Mieliśmy taki sam tatuaż... ale w innych miejscach.
Stałam jak idiotka w staniku i gapiłam sie na nich.
 - Alleee... aleee... jak? - w końcu wydukałam wskazując na nowy tatuaż Zayna.
Chłopcy odwrócili się w moją stronę.
Harry miał perfidny uśmieszek:
 - STYLES! - wydarłam się.
 - Co?! - spojrzał na mnie niewinnie odgryzając głowę żelkowemu wężowi.
 - Czemu mi nie powiedziałeś, że Alex robi sobie taki sam? - teraz zaczął Zayn - Jeszcze do niego mnie nakłaniałeś!
Obydwoje byliśmy wściekli na Styles'a.
 - Sorry nie wiedziałem... - uśmiechnął się cwaniacko - nie mam pamięci do takich rzeczy...
 - Boże ja cie kiedyś uduszę! - powiedziałam
Złapałam Kat za rękę i wciągnęłam ją z powrotem do pomieszczenia, porwałam jeszcze katalog z lady:
 - Chodź dorobisz mi jeszcze parę... - usiadłam na krzesło.
Kat tylko sie do mnie uśmiechała i nic nie mówiła.
Wszystko się we mnie gotowało! Byłam wściekła!
W końcu wybrałam jeszcze parę innych tatuaży, mianowicie: Chiński znak miłości, nadziei i wiary. Kat postanowiła zrobić je jeden pod drugim.
Po kolejnej godzinie siedzenia na bardzo wygodnym fotelu. Poszłam podziwiać swoje nowe nabytki. Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam sie do lustra.
Tatuaże wyglądały bosko!
No ni mogłam! Naprawdę ślicznie.
Nawet nie byłam już zła na Harre'go.
 - No, no... ładnie. - powiedział Styles podchodząc do mnie.
 - Dzięki. - powiedziałam z promiennym uśmieszkiem.
 - Podobają mi się. - usłyszałam za sobą głęboki głos Zayna.
Odwróciłam się.
 - Dzięki mi też...
Spojrzałam w jego oczy.
Super, że nie były skierowane na moje... tylko niżej... i nie mam tu na myśli o szyi, ani tatuażu.
Bezczelnie patrzył mi się na biust!
Miałam ochotę walnąć mu z liścia
  - Ja nic nie mówie, ale było by miło jakbyś patrzył mi się na oczy lub tatuaż, a nie na biust!
Harry parsknął śmiechem, a zaraz za nim Kat.
Zayn zrobił się czerwony i odwrócił się.
Ja z westchnieniem ubrałam bluzkę.
Zapłaciłam tatuażystce i razem z chłopakami wyszłam ze studia.
Pożegnaliśmy się z Zayn'em i  wsiedliśmy do jeep'a.
 ***
 - Kup jej misia! - zawodził Harry w sklepie spożywczym. 
 - Po raz piąty mówię, że nie kupie jej misia. - odparłam ze spokojem. 
Samokontrola... powtarzałam sobie te durne słowo przez cały dzień od kąt Harry pojawił sie przed moim domem. A nawiasem mówiąc podejrzewam, że ma ADHD.   
 - To kup jej żelki. - droczył się za mną. 
 - Dobra kupie jej te pieprzone żelki! Teraz ić szukaj jakiś słodyczy, które mogę wsadzić do kosza... - i już go nie było 
Przez całe 5 min sama błądziłam po sklepowych alejkach z wózkiem. Mi się tam podobało. Do wózka wrzuciłam  wszystkie, rzeczy, które Livia kochała. Nawet nutelle.
Harry zaś przyszedł obładowany żelkami, chipsami itp.
 - Tyś cały sklep obkupił? - powiedziałam na jego widok. 
 - Nie - pokazał mi język 
Poszliśmy zapłacić do kasy. 
Harry ubiegł mnie i zapłacił. Uniosłam brew. 
 - Nie musisz oddawać. 
Uśmiechnęłam się tylko do niego. 
Wyszliśmy ze sklepu i usłyszeliśmy krzyki, piski i cały tułum fanek zaczął biec w naszą stronę. 
Oboje byliśmy obładowani. 
Nie umieliśmy biec. 
Na 100% nie dobiegniemy do samochody  - pomyślałam. 
Nagle usłyszałam pisk opon... 


I 10 rozdział za nami:D 
Troszeczkę nudny... ca co was bardzo przepraszam. I przepraszam, za to, że tak długo mósiałyście na niego czekać... Mam teraz dość sporo na głowę... egzaminy, bierzmowanie i inne pierdułki. Bd dodawała rozdziały tak szybko jak bd mogła:D 
Obiecuje! 
Ps. Jak wam się podobał? Chcecie abym coś zmieniła? 
Mam do was pytanie: 
Kto uratuje Harrego i Alex? 
Odp. w komentarzach :P 
                  Pozdrawiamy :*** <3 
Zakręcony duet <3 <3

9 komentarzy:

  1. Zayn ich uratuję . xd
    Chyba ...


    Czekam na next.
    thekaxii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. haha xD jak to czytam to nie mogę się powstrzymać od smiechu ;D ; ) Świetniee <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boshe . ! Pękam ze śmiechu z niektórych momentów. Świetnie piszesz czy tam piszecie X D Czekam na następny < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne ;D chce mi się śmiać z niektórych momentów ;)
    czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuu to jest zajebiste bejbe ! xxx Haha ale z niektórymi tekstami mnie rozwaliłaś :DDD Nie no kocham Cię ! < 3 Czekam na nexta . Hmm..Myślę , że to będzie Zayn albo jeden z chłopaków z One Direction.. ; >>

    Zapraszam do mnie : http://my-life-and-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahah ;q teraz rozumiem, dlaczego pytałaś się mnie jak się pisze "iksperia" :D Harry! ale wykombinował z tymi tatuażami :D musisz mi powiedzieć, gdzie oni sobie je zrobili- na jakiej części ciała ( ale to podczas naszej rozmowy ^^ ). porwanie? o nie! kto ich znajdzie? No Zayn to było by zbyt oczywiste, Louis? nie... Liv? też nie... Nie wiem, dlaczego, ale coś czuję, że Głodomor! Chociaż wiesz, ja w tej mojej pustej łepetynie mam tylko Niallera :D czekam na kolejny :D Głupie są te egzaminy, że przez nie nie mamy czasu! Ale się rozpisałam :D dobra ja już kończę, bo dostaje głupawki ( zawsze jest tak jak jestem na Twoim blogu) KONIEC ;***
    Kocham.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty to w samokontroli jestes prawie mistrzem... I nwm skąd możesz wiedzieć jak się zachowuje osoba z ADHD... W ogóle nie mam pomysłu...Tatuaże moja droga robi się o wieleeee dłużej... I o wielee boleśniej... A uratować ich może ojciec Alex... Ale by był numer

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny <3 "cholerne promienie słońca" hah, jak romantycznie ;p Nieźle Harry wykombinował z tymi tatuażami ;) Ja myślę, że uratuje ich Zayn, albo kto inny z One Direction.
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. aaaaj! hahah ale Harry tu jest słodki... zupełnie jak małe dziecko ale słodki ;) hahah ciągle sie śmiałam z niego xd. Masz taki fajny sposób pisania, że da się smiać :D i lubię to :) zawsze wprawia mnie w dobry nastrój i dają długie komenty :] Hahah Zayn gapił się nie w oczy w tatuaż hmmmm ciekawe co... :D :D hahah
    Ciekawe hmm może Zayn ich uratuje? albo nie wiem! Ale kocham tu Harrego <3 i Alex oczywiście i wgl wszystko, całego bloga i ciebie za niego ♥ CZekam na nn ;D
    Pozdrawiam, całuje itp.
    Nika:*:*:* :D

    OdpowiedzUsuń