wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 33

            Ubrałam na siebie strój kąpielowy.Później nałożyłam na siebie białą nietoperkę czarne rurki kapelutek i wzięłam małą torebkę do, której spakowałam bieliznę i potrzebne rzeczy. Do bagażnika wrzuciłam ręcznik i wsiadłam no mojej kochanej fury, którą przyozdobiłam wielkim czerwonym smokiem na lewej karoserii.
Po 40 min znalazłam się pod domem chłopaków.
Zayn powinien już stać gotowy, a tym czasem go nie było. Odczekałam 10 min, ale go wciąż nie było. Zadzwoniłam na niego.
 - Halo? - powiedział zaspany.
 - Durniu gdzie ty jesteś? - warknęłam
 - W łóżku. - ziewnął.
Usłyszałam huk i coś nas rozłączyło.
Z mojego gardła wydarł się dźwięk podobny do warczenia.
Wyszłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami.
Wpakowałam się do domu chłopaków, którzy właśnie robili kolację.
 - Cześć mysie pysie! - krzyknęłam w stronę kuchni.
Nagle wyleciał z niej Harry u brany w fartuszek z klatą jakiegoś kulturysty. Mimowolnie się uśmiechnęłam bo wyglądał komicznie. Różowe puchate lacze, króliczki na nogach, w obu dłoniach trzymał rękawice kucharskie, a na głowie miał czepek kąpielowy.
Jebłam śmiechem.
 - Jesteś dziewczyną? - zapytał.
Uniosłam brew.
 - Co tobie tez mam pokazać cycki? - zasłoniłam je dłońmi.
Ten wywrócił oczami.
 - Tu tylko Zayn jest niewyżyty seksualnie...
 - Potwierdzam.
 - ... jesteś dziewczyną więc zapewne ogarniasz kuchnie - chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć do kuchni - i pomożesz nam  w tym.
 - Harry... ae ja nie jestem dobrą kucharką! A wręcz fatalną! - próbowałam się wymigać.
Wciągnął mnie do kuchni.
Liam, Niall i Louis stali podobnie ubrani co Styles, a do tego Louis trzymał rozpalnik gazowy na ogniu. Widząc to przeraziłam się. JA nawet nie wiedziałam do czego służą poszczególne rzeczy kuchenne!
Ich kurczak płonął żywym ogniem.
 - Alex! zrób coś! - powiedział Louis rzucając w moją stronę rozpalnik jeszcze włączony.
Złapałam go i mocno się poparzyłam.
 - Debilu jebnięty co ty robisz? Chcesz puścić cały dom z dymem? Jakby to spadło to rozwaliło by wam pół kuchni.
Spojrzałam na oparzoną dłoń. Zaczęły się już tworzyć pęcherze.
 - Nie wiedziałem! A teraz zrób coś! - rozkazał Lou.
 - Pieprz się. Wyście to zrobili to sobie radźcie.
 - Co z ciebie za przyjaciółka? - powiedział Harry
 - Która właśnie powstrzymała wielkie jebnięcie i zmiecienie was z powierzchni ziemi, a sama się boleśnie poparzyła?
 - CO?! - powiedzieli wszyscy chórkiem i pokazałam im dłoń.
Wszyscy powiedzieli zgodnie "ble"
 - No właśnie. - mruknęłam.
 - Jesteś mądra to sobie z tym poradzisz. - powiedział Liam i schował się za mną, a reszta poszła za jego przykładem.
Zaczęłam gorączkowo rozglądać się po kuchni. Aż w końcu zauważyłam gaśnice piankową. Jednym susem pokonałam całą odległość dzielącą mnie od nie. Chwyciłam ją i skierowałam piankę w stronę kurczaka, ale miała taki odrzut że udekorowała chłopaków warstwą białej piany.
 - Sorry! - Namierzyłam teraz na kurczaka, a chłopaki zaczęli panikować.
W końcu cała kuchnia była biała na na środku stały cztery bałwany, dosłownie.
Uśmiechnęłam się zadowolona z efektu.
Ale nagle zaczał się wrzask.
 - To był nasz obiad!
 - Teraz tego nie możemy zjeść!
 - Coś ty zrobił!
 - Nadaje się do wyżucenia!
 - Moje loki!
Nie interesowały mnie ich wrzaski.
Teraz dopiero poczułam bul w łapie.
Zaczęłam przeklinać po Polsku.
Bolało jak Cholera!
Dużo razy zdarzało mi się poparzyć przy samochodach, ale nie na aż tak dużej powierzchni i tak boleśnie.
Syknęłam z bólu.
 - Gdzie macie apteczkę?
Chłopaki uciszyli się i wskazali miejsce nad umywalką i szczątkami kurczaka.
Podeszłam i wyciągnęłam ją.
Bez słowa udałam się do pierwszej lepszej łazienki i zamknęłam się.
Włączyłam zimną wodę i włożyłam dłoń pod lodówkę.
Łezki poleciały mi z oczu. Bolało niemiłosiernie.
Wyciągnęłam łapę z pod wody.  Przy kciuku była spalona prawie do mięsa i widziałałam wszystkie ścięgna. Poczułam zapach ropy i krwi i niedobrze mi się zrobiło.
Powtarzałam ta czynność jeszcze 3 razy w ciągu 10 min.
Później zjawił sie Liam, całkiem czysty, a z włosów ściekała mi woda..
 - Ok?
Pociągłam nosem i pokazałam mu dłoń.
Ten zrobił wielkie oczy.
 - Jedziemy do szpitala! - powiedział Li.
Spojrzałam na niego jak na debila.
 - Zwariowałeś? To jest małe oparzenie! miałam już większe i jeszcze, żyje! - skłamałam.
 - Alex ale to jest poważne!
Wywruciłam oczami.
 - Nie bd się powtarzać. Lepiej daj mi tabletkę przeciw bólową i skombinuj coś przeciw zapalnego.
Widzałam jak zaciska szczękę. Wiedział, że ze mną nie miał szan więc odpuścił i wyszedł bez słowa.
Po chwili wszyscy oprócz zacnego Malika zjawili się w łazience.
Połknęłam przeciwbólówkę, a drugą tabletkę rozmiażdżyłam na proszek.
 - Bd wciągać? - zapytał Harry.
 - Boże do pomóż! - westchnęłam nad głupotą Stylesa - Przecież prowadzę.
Wszyscy odetchnęli z ulgą.
Rozsypałam tabletkę po oparzeniu.
 - Alex czy jesteś pewna, że właśnie tak się robi? - znów zaczął zamartwiać się Liam.
Westchnęłam
 - Mój dziadek zawsze to stosuje...
 - Jak tak to dobrze - powiedział chłopak.
 - ... do koni jak mają jakieś oparzenia.
Wszyscy spojrzeli na mnie jakby nie chcieli uwierzyć w to co usłyszeli.
 - Jedziemy do szpitala.
 - Biore kluczyki!
 - Na mózg jej padło z bólu!
Nie mogłam wytrzymać ich jazgolenia.
 - TRZYMAĆ MORDY ZAMKNIĘTE!! - krzyknęłam, ale uspokoili się - pójdziemy na kompromis. Jeśli jutro nadal mnie to bd boleć to Liam i Marchewa zabiorą mnie do szpitala ok?
Nie chętnie ale w końcu powiedzieli tak.
 - A teraz Li chodź bo sama tego nie zawiążę.
Wyciągnęłam żelowy opatrunek i przycisnęłam go do rany.
 - Zwiąż mnie bandażem.
W końcu byłam opatrzona i gotowa obudzić Malika.
Nalałam całe wiadro zimnej wody i z kopa otworzyłam drzwi.
Malik ocknął się ale i tak oberwał wiadrem.
 - Za co? - krzyknął - przecież się obudziłem!
 - Za to, że już godzinę powinniśmy jechać samochodem, a ty śpisz w najlepsze! Ja już zdążyłam uratowac czterech ćwoków przed niechybną zgubą i boleśnie się oparzyć! Więc mnie nie denerwuj ubieraj Kąpielówki i jazda do wozu.
Patrzyła na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
 - Zrozumiałem tylko oparzyć i kąpielówki.
Warknęłam i wiadro poleciało w jego stronę robiąc mu wielkiego guza.
 - RUSZ DUPĘ!


         Alleluja! Dojechaliśmy na miejsce! O dziwo nie padało, a to nowość w londynie i czekała mnie bardzo zimna kąpiel. Piasek był strasznie zimny a woda zdawała się lodowata.
 - Myślałem, że chcesz się przedemną obnażyć w mniej publicznym miejscu. - powiedział Malik.
Z ciągnęłam bluzkę, a zaraz potem spodenki.
 - Uwierz. Obnaże się przed kimś kiedy bd tego chciałą. A po za tym nie zakładaliśmy się, że mam ci pokazać cycki, tylko mam w twojej obecności ściągnąć stanik. A to dwie różne żeczy. - uśmiechnęłam się triumfalnie.
Zayn wyglądał na zawiedzinego.
 - Wież że jestes niewyżyty seksualnie? - rzuciłam rpzez ramię.
Po chwili wachania odparł.
 - Myślałem, że moja dziewczyna mi w tym pomoże!
Dobre sobie! Nie dla psa kiełbasa!
 - NIBY dziewczyna chciałeś powiedzieć. Zamiast ciebie mogłabym chodzić z Harrym i Niallem,. Ale nie! Kazali mi z tobą! Uczepiłeś się mnie jak rzep psiego ogona! - powiedziała lekcewarząco.
Miałam wody po kolana i zdecydowałam już wskoczyć.
Lodowata woda obmyła mi ciało. Mimowolnie zacżełam szczękać zębami.
Wynużyąm się i miałam teraz do pasa wody. Popłynęłam tak daleko, aż woda sięgała mi szyi, czyli jakieś 10m od brzegu
Woda zakrywała moje piersi i bez skrępowania zdjęłam staik i żuciłam go na brzeg.
 - Zadowolony?! - krzyknęłam.
 - Odpuszcze ci! - w jego głosie wyczułam niebespieczną nutę.
 - To teraz żuć mi stanik!
 - Nie ma mowy. - powiedział tylko.
Jak dobrze, że pod ręką nie miałam siekiery albo piły łańcuchowej!
Zakryłam biust i powoli przemieszczałam się do brzegu.
          Zayn stał po kostki w wodzie w ubraniach.Bezczelnie podał mi rękę gdy przechodzilam obok niego. Spojrzałam na niego z pogardą. Przeszłam za nim i wymieżyłam mu potężnego kopa. A ten wpadł do wody z głośnm pluskiem. Póściłam sie biegiem po stanik i wbiegłam do przebieralni. Za sobą słyszałam wściekłego Malika.
Szybko włożyłam stanik i zawiązałam go na dwa węzły.
Sięgnęłam też po kamęrę, kóra wszystko nagrała. Będe go długo szantażować.
W końcu odważyłam się otworzyć drzwi.
         Zdziwiłam się bo myślałąm, że chłopak bd chciał się mścić ale tego nie zrobił. Ale coś mi nie pasowało w wodzie. Coś na niej dryfowało. JEdna rzecz miała kształt... BUTA! Bezczelnie wrzócił moje ciuchy do wody! Co za łajza! Nawet nie ulitował się nad kapelutkiem! Malik stał tyłem do mnie i niewidział co robię. Włożyłam kamerę do samochodu i podeszłam do niego jak najciszej umiałam.
Zdjął z siebie mokre ubranie i teraz stał ociekający wodą w samych kąpielówkach. Był wyraźnie zadowolony. A że stał zaraz przy brzegu to wylądował znów w wodzie.
 - Wrzuciłeś moje buty do wody! - powiedziałam wściekła.
Spojrzał na mnie jak na debila.
 - Odegrałem się za ubrania!
Moje nerwy były na wytrzymaniu.
 - Ale to były BUTY!!! - wydarłam się - wisisz mi nowe! I nowy kapelutek!
Uniósł brew.
 - Tak? Ty mi wisisz nowy telefon, paczkę papierosów i zapalniczkę!
Próbowałam zabić go wzrokiem ale jakoś nie działało. Bd musiała użyć innego sposobu.
 - Nie dla psa kiełbasa! Telefon jeszcze! Ale szlugi?  bobre sobie! - prychnęłam. - Wiesz że palenie szkodzi zdrowiu?!
Przewrócił oczami.
 - Co tak się o mnie martwisz? - nagle lampka mu się zaświeciła nad tą głupią czachą - Zależy ci na mnie!
Spojrzałam na niego jak na debila.
 - W twojej chorej wyobraźni! - zawiesiłam głos - po prostu jarasz szlugi, a później się musze z tobą całować! Wiesz jakie to obrzydliwe?!
 - Powiedz lepiej, że Ci na mnie zależy.
Prychnęłam.
 - Prędzej pocałuje świnię!
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę samochodu.
Coś szarpnęło mi za kostkę i zaryłam o zole.
Mimowolnie zaczęłam się chichrać jak pojebana. 
 - Debil! - Powiedziałam przez śmiech i również go przewróciłam do wody.
Leżałam na nim i oboje brechtaliśmy sie jak pojebani.
Później zaczęliśmy się turlać po brzegu. Naprawdę dobrze się bawiłam.
W końcu cali zdyszni zatrzymaliśmy się. JA wylądowałam na Maliku i śmiełam się do jego ucha. Później brakło mi tchu i podniosłam się.
 - Kretyn! - zacżęłam go obrzucać obelgami przez śmiech - Debil, łajza, idiota! Ciul, Pojebaniec, pedał, Niewyżytek, Cieć, gej, Kretyn...
 - Już mówiłaś. - zauważył.
 - Bydle,  cep, cwel! ciołek, Gnój! - ciągnęłam dalej, aż brakło mi tchu.
Opadłam na niego.
Cicho się śmiejąc.
 - Myślałem, że na więcej cie stać. - dogryzł debil.
 - Uratowałam waszą kucnię od wybuchu, a sama zjarałam sobie całą dłoń to teraz nie mam weny. - pomachałam mu dłonią przed nosem.
Opatrunek już prawie spadł, pod ciężarem nasiąkniętych bandaży.
  - Nie zwalaj winy na taką błahostkę! - zaśmiał się Zayn.
 - To nie błahostka! Naprawdę bolało! I boli nadal!  - odparłam.
 - Och zamknij się już!
Jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie i nasze wargi się spotkały. Na początku zacżął delikatnie ale po chwili jego wargi zaczęly być bardziej łapczywe.
W pewnej chwili jęknęłam i oderwałam się od niego kaszląc.
 - Chcesz mnie udusić? - zakasłałam - Jak tak dalej pójdzie to twój ohydny jęzor wepchnie mi się do gardła! - poskarżyłam się.
uniósł brew.
 - Sugerujesz, że nie umiem całować? - zawiesił się - Czy to pretekst do pocałowania mnie?
Co za namolny cwaniak.
 - Oczywiście, że nie umisz całować! "Chodzimy" ze sobą od jakiegoś czasy i to jakoś wstrzymywałam ale teraz przegiąłeś! -  w końcu powiedziłam co mi leżało na serduchu.
 - No to mnie naucz. - zaczął ze mną bezczelnie flirtować.
Spojrzałam na niego z ukosa.
Westchnęłam bezradnie.
 - Ktoś musi.
Pochyliłam się nad nim.
 - To nie takie łatwe jak wygląda. - zaczęłam swój wykład - w pocałunku francuskim jest ważne to, aby swojemu PARTNEROWI nie WPYCHAĆ języka do Gardła! Zobacz... znaczy poczuj... - znaczy... - nie wiedziałam jak się to poprawnie nazywa.  - och wiesz o co chodzi!
      Pozwoliłam aby nasze oddechy się skrzyżowały. Powoli zbliżyłam nasze wargi do siebie. W końcu się spotkały. Zaczęłam powoli i delikatnie. Mój język muskał jego język w niesamowitym tańcu. Ale Malik za mocno się napalił i znów cudem uniknęłam uduszenia.
 - Debilu co ja mówiłam? - zakasłałam - Człowieku czy ty nie umisz się nauczyć tak prostej rzeczy? Ty weź idź sobie ulżyj z jakąś striptizerką, bo się za szybko napalasz! - wyrzucałam z siebie słowa jak karabin maszynowy.
 - Nie kuś! Nie kuś! - zaczął sie ze mną drażnić.       
 - Skup się! - zażądałam - jeszcze raz.
Znów nasze wargi się spotkały. Całowałam go, a on mnie. W kocu uznałam, że opanował sztukę francuskiego pocałunku i postanowiłam spróbować się na nim zemścić.
Wplątałam palce w jego włosy. Na parłam na niego mocniej, a on już totalnie nie wytrzymał. Obiął mnie w tali i przayciągnął do siebie. Jego ręce błądziły mi po plecach. Jego opuszki pieściły moją skórę. Nawet mi się to podobało. Ale nie zmienia to faktu, że ja do biednego chłopaka nie czuję nic.
W końcu oderwaliśmy się od siebie. Dyszałam równie ciężko jak on.
 - Test zdany - pochwaliłam.
 - Dziękuje pani profesor. - zaśmiał się - Może teraz w krzaki i wież...?
Moja pięśc udezyła jego ramię.
 - Nie pozwalaj sobie! - uprzedziłam.
Zgramoliłam się z niego i uwaznie mu się przyjrzałam.
Zrobiłam wielkie oczy.
 - Stanął Ci!
Wskazałam na jego Wacka.
 - CO?! - spojrzał w te miejsce - Kobieto gdzie ty się patrzysz?! Ile ty masz lat? Te rzecxzy są od 18 w górę!
Prychnęłam.
 - Do twojej wiadomości w lutym skończyłam 16!
Sytuacja zrobiła się troche napięta i postanowiłam ocalić moje ciuchy i buty.
Podpłynęłam do nich, a były już dość daleko od brzegu. Do mnie to różnicy nie robiłobo w końcu mam tą kartę ratownika. Ale szczeże brzydziłam się tych glonów oplatających mi nogi w niektórych miejscach. Miałam takie upiorne wrażenie, że zaraz mnie coś wciągnie do wody.
Zabrałam moją garderobę i dopłynęłam do brzegu.
Byłam przemoczona, a zimny wiatr mi w tym nie pomagał. aczęłam trząść się niemiłosiernie i szczękać zębami.
W końcu MAlik przyszedł na ratunek z ręcznikiem i okrył mnie nim.
 - Dzzzzziięękkki.... - wyszczękałam.
 - Nie ma za co.
Podkurczyłam pod siebie nogi i próbowałam zrobić kokon, ale ęcznik okazał być za mały. No cóż. Takie życie.
Byłam wdzięczna za to co Zayn właśnie dla mnie zrobił. Nie dość, ze okrył mnie ręcznikiem to i przytulił. Zrobiło mi się ciepło ogólnie, alr też poczułam przyjemne ciepełko na serduchu. To znak, że mama nade mną czuwa.   




Troche takie z dupy wyciągnięte ale cóż musiałam coś napisać. Nic się w niej szczególnego nie dzieje, no ale musiałam to napisać!
Poczatek wyszedł słaby i wg nie wiem co mnie napadło aby to napisać... ;/
Reszta mi się nawet podoba... no ale też mam do niej zastrzeżenia.
Jak komuś się nudzi albo lubi mitologię to zapraszam na http://dzieje-olimpu.blogspot.com/  pisze wraz z Kingą :D
Pozdrawiam!!
Doma :*

15 komentarzy:

  1. zajebiste! <3
    zapraszam do czytania i komentowania prologu
    http://charming-anthem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny czekam na następny. : *

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry rozdział ;) Nauka całowania się była genialna xD mogłabys zawsze pisac na koniec kiedy dasz następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Osz ty kurde!!!!! :P Znalazłam twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały w DWA DNI!!! Tak mnie wciągnęło.... :D A ten rozdział z nauką całowania był po prostu zajebisty!!! :) xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha jestem lepsza, znalazłam go dziś rano i doczytałam już do tąd, ale zamierzam dziś przeczytać wszystko :P Świetny blog, zakochałam się w nim :D

      Usuń
  5. UWIELBIAM, UWIELBIAM !!! ♥♥♥ Błagam Cię ! Dawaj szybko, dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi, i zajebis** jak zawsze ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Kobieto! Zajebiste to jest <33 Pisz dalej!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebisty rozdział hahaha hahah stanął mu hahahahahah haha jebłam hahahah alex wymiata z niecierpliwością czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jeja uwielniam Cię rozdziałłłłłłłł wspaniały jak zawsze <333333333 kocham Twojego blogaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy do dasz następny rozdział ???? rozdział jak zawsze świetny!!

    OdpowiedzUsuń
  10. AJ LOW JU DODASZ DZISIAJ ROZDZIAŁ? NIE MOGE SIĘ DOCZEKAĆ <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kobieto! Co to za wyobraźnia!!! XD Kocham moment, gdy Harry się martwi o swoje loczki :D Hmm... Jestem ciekawa, czy kiedyś zrb też taki wykład swojemu przyszłemu? XD

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski rozdział. Czas leci, a ty dalej nie dodajesz rozdziału! No coż, czekam..

    OdpowiedzUsuń