Podjechaliśmy pod mój dom. Był to duży drewniany budynek o jasnych obramowaniach. Ogród był troche zarośnięty, ale to przez brak czasu i to, że nasz ogrodnik odszedł na emeryturę. Zaparkowaliśmy na podjeździe. Wyszłam z samochodu szukając kluczy w torebce: Powiadam wam: " Kobieca torebka to czarna dziura! Raz coś włożysz i już tego nie odzyskasz!". Ale w końcu znalazłam klucze w tylnej kieszeni spodni... Z serii Livia szuka rzeczy!
Oczywiście wszyscy wpakowali mi się na chatę. Co tam, że powiedziałam, że zajmie mi to 2 minuty... NO ale chłopcy musieli załatwić swoje potrzeby fizjologiczne... a w domu miałam tylko 2 łazienki... Matka mnie zabije, że bydło wpuściłam do domu!
Naill poszedł się bliżej zapoznać z moją lodówką. A Liam rozsiadł się z dziewczynami na kanapie.
Może mój dom nie był zbyt duży i wypasiony tak jak Alex, ale czuło się rodzinną atmosferę, której u mojej przyjaciółki brakowało.
Przyjaciółka mojej mamy, która jest dekoratorką wnętrz, wybrała do naszego domu dość specyficzny wystrój.
Ściany były szare z domieszką srebrnych wzorów,Kanapa była szara, a całą jedną ścianę zajmowało wielkie akwarium z jakimiś egzotycznymi rybkami i roślinkami... To akurat był wkład własny mojego taty, który opłacał nam cały dom... to były "jego" alimenty... Myślał, że jak przyjedzie raz w roku na moje urodziny i zabierze mnie na wakacje do polski to wynagrodzi mi to, że robi karierę w Polsce i ma mnie głęboko w dupie... No i niedawno się dowiedziałam, że mam przyrodniego brata! Zabawił się z jakąś laską, jeszcze nim ja się na świecie pojawiłam... Nie no... bardzo odpowiedzialny ojciec nie ma co!
Cały wystrój dopełniały białe meble ze srebrnymi obramowaniami.... No i oczywiście nie mogłam zapomnieć o białym fortepianie, który stał przy akwarium. Odkurzam go tylko wtedy gdy Alex przyjdzie.
No i nie mogłam zapomnieć o drewnianych schodach, które po prostu były bajeczne! A schodząc po nich zawsze czułam się jak księżniczka.
- Zaraz przyjdę tylko pójdę po piłkę! - oznajmiłam kolegom.
Weszłam po schodach.
Ukazał mi się oczom, krótki hol w barwach szaro-srebrnych. Na komodzie do butów stał wazon z białymi tulipanami.
Poszłam na wprost i weszłam do swojego pokoju. Drzwi były charakterystyczne bo znajdowały się na końcu holu i namalowana na nich była wilka czarna gitara.
Weszłam do środka. Od razu uderzył mnie zapach trocin. W pokoju miałam klatę z Świnką morską Mikusią. Towarzyszyła mi już od 5 lat, był to prezent urodzinowy mojej mamy.
Zapiszczała radośnie na mój widok.
- Maleńka zaraz ci marchewę przyniosę! - powiedziałam na jej widok.
Przeszłam przez pokój i udałam się do szafy, która znajdowała się w ścianie, na przeciw dużego łoża, które było cholernie wygodne.
Ogólnie mój pokój nie był super zajebiście wypasiony. Co prawda na ścianie wisiała moja gitara z podpisami, i na jednej ścianie miałam ponaklejane płyty od spodu... dało to jakby charakter lustra i jeden obraz, który przywiozłam z Egiptu, ale to jedyny element ozdobny w pokoju. Posiadałam jeszcze biurko przy, którym się uczyłam, mini sofe i dwie gitary na, których grałam: akustyk i klasyk.
No ale w porównaniu z pokojem Alex ja bardzo dobrze widziałam kolor swojej podłogi, a co najważniejsze pamiętałam jak ona wygląda. Moje rzeczy były ładnie poukładane na miejscu i nic nie walało się po podłodze... no może oprócz trocin, ale to już wina Mikusi!
Otworzyłam szafe.
NA górze znajdowały się moje wszystkie buty i ozdoby. Poniżej na wieszakach znajdowały się ubrania poukładane kompletami, na samym dole znajdowały się pudła z różnymi duperelami np. Tekstami moich piosenek, starymi zeszytami szkolnymi, jakiś starych zabawek, no i miałam nadzieje, że tu gdzieś znajdę piłkę.
Przeliczyłam się trochę bo pudeł było za dużo i tak trochę nie dam rady ich sama przeszukać. Musiałam iść po pomoc.
Wyciągnęłam biało-brązowo-czarną świnkę morską z klatki. Wyglądała jak rozetka... ale była tak spasiona, że mogła by uchodzić za rasę Rex. No nie moja wina, że ja ją karmię i moja mama jej łakocie do rzuca...
- Ale ty ciężka jesteś! - powiedziałam do niej - coś ty jadła?
Wzięłam ją na ręce i zeszłam na dół.
Wkroczyłam do kuchni. Postawiłam świnkę na blat i otworzyłam lodówkę.
No tak... Niall się do niej dorwał i teraz świeciła pustkami... No tak... Napisałam mamie SMS, że ma zrobić zakupy.
- Kto mi wyjadł wszystkie marchewki? - krzyknęłam w stronę salonu.
- Zostały jeszcze dwie! - odkrzyknął mi Liam
- No i poco jej mówiłeś? - teraz podniósł głos Louis - Już, żadnej nie ma! Horan zjadł!
- A wcale, że nie! - zbulwersował sie chłopak - przyznaje się do: sera, sałaty, jogurtu, budyniu i zupy! Ale marchewkę to ty zjadłeś!
- Dzięki... ale z was za kumple!
Wzięłam świnkę na ręce i wmaszerowałam do salonu.
Lud zgromadzony okupywał laptop. No tak... telewizora nie miałam. Nie był mi po prostu potrzebny... a i tak większość czau przesiadywałam u przyjaciółki, a matka nie miała czasu na oglądanie telewizji.
Emily przewodziła kółkiem nadmiernej adoracji.
Stanęłam przed laptopem.
- Dawaj mi marchewki! - zwróciłam się do Louisa, przy okazji użyłam zabójczego spojrzenia Alex.
Chłopak schował a siebie marchewki.
- Ale ja nie mam, żadnych marchewek! - zaprotestował
- Prosze cię! - parsknęłam - nawet ślepy by zauważył jak chowasz je za siebie!
- Co ty masz na rękach? - zapytała Eleanor.
Mikusia kwiknęła.
- To jest moja świnka morska, a marchewki były dla niej!
- Jaka słodka! - powiedział Harry - moge potrzymać?
Podszedł do mnie i wyciągnął po nią ręce.
Westchnęłam:
- Dobra... ale nie spuść jej! - ostrzegłam.
- No chyba jej nic nie zrobię!
Podałam mu ją.
NA nieszczęście, Harry ma dziurawe ręce, ale z pomocą przyszedł Liam i złapał świnkę przed uderzeniem o ziemi.
- HARRY! - wydarłam się
Chłopak skulił się.
- Wyślizgnęła się!
- Ochhh! - sapnęłam.
Wzięłam od Louisa marchewkę i dałam ją śwince. Mikusia zaczęła ją chrupać na kolana Liama.
Dziewczyny zaczęły ją głaskać, a Emily zaczęła paplać całą jej historię... no chociaż mnie wyręczyła...
- Dobra potrzebuje jakiegoś mężczyznę, aby pomógł mi poszukać piłki. - popatrzyłam się uważnie na chłopaków.
- Nie ja! - krzyknął Harry.
- Nie ja! - krzyknął Liam.
- Nie ja - Luis
- Nie ja, nosz kurde! Zawsze przegrywam! - pożalił się Niall
Chwyciłam chłopaka za rękę i pociągłam go na schody.
- Wy gracie w "nie ja"? Serio? - zapytałam się.
- Jakbyś mieszkała razem z piątką facetów, która nie kwapi się do sprzątania, wynoszenia śmieci i robienia posiłków, to byś powiedziała coś innego.
- Yyyyy Wole tego nie doświadczyć. - odparłam.
Zaprowadziłam chłopaka do pokoju.
Zrobił krótkie wow, patrząc na ścianę z płyt.
Cały wystrój dopełniały białe meble ze srebrnymi obramowaniami.... No i oczywiście nie mogłam zapomnieć o białym fortepianie, który stał przy akwarium. Odkurzam go tylko wtedy gdy Alex przyjdzie.
No i nie mogłam zapomnieć o drewnianych schodach, które po prostu były bajeczne! A schodząc po nich zawsze czułam się jak księżniczka.
- Zaraz przyjdę tylko pójdę po piłkę! - oznajmiłam kolegom.
Weszłam po schodach.
Ukazał mi się oczom, krótki hol w barwach szaro-srebrnych. Na komodzie do butów stał wazon z białymi tulipanami.
Poszłam na wprost i weszłam do swojego pokoju. Drzwi były charakterystyczne bo znajdowały się na końcu holu i namalowana na nich była wilka czarna gitara.
Weszłam do środka. Od razu uderzył mnie zapach trocin. W pokoju miałam klatę z Świnką morską Mikusią. Towarzyszyła mi już od 5 lat, był to prezent urodzinowy mojej mamy.
Zapiszczała radośnie na mój widok.
- Maleńka zaraz ci marchewę przyniosę! - powiedziałam na jej widok.
Przeszłam przez pokój i udałam się do szafy, która znajdowała się w ścianie, na przeciw dużego łoża, które było cholernie wygodne.
Ogólnie mój pokój nie był super zajebiście wypasiony. Co prawda na ścianie wisiała moja gitara z podpisami, i na jednej ścianie miałam ponaklejane płyty od spodu... dało to jakby charakter lustra i jeden obraz, który przywiozłam z Egiptu, ale to jedyny element ozdobny w pokoju. Posiadałam jeszcze biurko przy, którym się uczyłam, mini sofe i dwie gitary na, których grałam: akustyk i klasyk.
No ale w porównaniu z pokojem Alex ja bardzo dobrze widziałam kolor swojej podłogi, a co najważniejsze pamiętałam jak ona wygląda. Moje rzeczy były ładnie poukładane na miejscu i nic nie walało się po podłodze... no może oprócz trocin, ale to już wina Mikusi!
Otworzyłam szafe.
NA górze znajdowały się moje wszystkie buty i ozdoby. Poniżej na wieszakach znajdowały się ubrania poukładane kompletami, na samym dole znajdowały się pudła z różnymi duperelami np. Tekstami moich piosenek, starymi zeszytami szkolnymi, jakiś starych zabawek, no i miałam nadzieje, że tu gdzieś znajdę piłkę.
Przeliczyłam się trochę bo pudeł było za dużo i tak trochę nie dam rady ich sama przeszukać. Musiałam iść po pomoc.
Wyciągnęłam biało-brązowo-czarną świnkę morską z klatki. Wyglądała jak rozetka... ale była tak spasiona, że mogła by uchodzić za rasę Rex. No nie moja wina, że ja ją karmię i moja mama jej łakocie do rzuca...
- Ale ty ciężka jesteś! - powiedziałam do niej - coś ty jadła?
Wzięłam ją na ręce i zeszłam na dół.
Wkroczyłam do kuchni. Postawiłam świnkę na blat i otworzyłam lodówkę.
No tak... Niall się do niej dorwał i teraz świeciła pustkami... No tak... Napisałam mamie SMS, że ma zrobić zakupy.
- Kto mi wyjadł wszystkie marchewki? - krzyknęłam w stronę salonu.
- Zostały jeszcze dwie! - odkrzyknął mi Liam
- No i poco jej mówiłeś? - teraz podniósł głos Louis - Już, żadnej nie ma! Horan zjadł!
- A wcale, że nie! - zbulwersował sie chłopak - przyznaje się do: sera, sałaty, jogurtu, budyniu i zupy! Ale marchewkę to ty zjadłeś!
- Dzięki... ale z was za kumple!
Wzięłam świnkę na ręce i wmaszerowałam do salonu.
Lud zgromadzony okupywał laptop. No tak... telewizora nie miałam. Nie był mi po prostu potrzebny... a i tak większość czau przesiadywałam u przyjaciółki, a matka nie miała czasu na oglądanie telewizji.
Emily przewodziła kółkiem nadmiernej adoracji.
Stanęłam przed laptopem.
- Dawaj mi marchewki! - zwróciłam się do Louisa, przy okazji użyłam zabójczego spojrzenia Alex.
Chłopak schował a siebie marchewki.
- Ale ja nie mam, żadnych marchewek! - zaprotestował
- Prosze cię! - parsknęłam - nawet ślepy by zauważył jak chowasz je za siebie!
- Co ty masz na rękach? - zapytała Eleanor.
Mikusia kwiknęła.
- To jest moja świnka morska, a marchewki były dla niej!
- Jaka słodka! - powiedział Harry - moge potrzymać?
Podszedł do mnie i wyciągnął po nią ręce.
Westchnęłam:
- Dobra... ale nie spuść jej! - ostrzegłam.
- No chyba jej nic nie zrobię!
Podałam mu ją.
NA nieszczęście, Harry ma dziurawe ręce, ale z pomocą przyszedł Liam i złapał świnkę przed uderzeniem o ziemi.
- HARRY! - wydarłam się
Chłopak skulił się.
- Wyślizgnęła się!
- Ochhh! - sapnęłam.
Wzięłam od Louisa marchewkę i dałam ją śwince. Mikusia zaczęła ją chrupać na kolana Liama.
Dziewczyny zaczęły ją głaskać, a Emily zaczęła paplać całą jej historię... no chociaż mnie wyręczyła...
- Dobra potrzebuje jakiegoś mężczyznę, aby pomógł mi poszukać piłki. - popatrzyłam się uważnie na chłopaków.
- Nie ja! - krzyknął Harry.
- Nie ja! - krzyknął Liam.
- Nie ja - Luis
- Nie ja, nosz kurde! Zawsze przegrywam! - pożalił się Niall
Chwyciłam chłopaka za rękę i pociągłam go na schody.
- Wy gracie w "nie ja"? Serio? - zapytałam się.
- Jakbyś mieszkała razem z piątką facetów, która nie kwapi się do sprzątania, wynoszenia śmieci i robienia posiłków, to byś powiedziała coś innego.
- Yyyyy Wole tego nie doświadczyć. - odparłam.
Zaprowadziłam chłopaka do pokoju.
Zrobił krótkie wow, patrząc na ścianę z płyt.
Wyciągnęłam pudło z piosenkami i postawiłam je obok łóżka. Chłopak ciekawski zaczął je przeglądać.
- Piszesz piosenki? - spytał.
- No, jak mnie nawiedzi to coś napisze. - odparłam przerzucając kolejne pudła.
- A co podobają ci się? - zapytałam.
- Nom... Jedne masz naprawdę dobre. - odparł tym swoim śmiesznym irlandzkim akcentem - jak to się śpiewa?
Podał mi kartkę z tytułem " Ulotne chwile"
- Szczerze mówiąc... nie mam pojęcia. Ale zaraz sprawdzę!
Wyciągnęłam gitarę. O dziwo była nastrojona więc zaczęłam grac i śpiewać. Po chwili zawładnęła mną muzyka. Odzyskałam świadomość po tym jak ciulnęłam gipsem o stolik z którego spadła figurka słonika.
- Niezła jesteś -pochwalił mnie chłopak.
- Dzięki. -odłożyłam gitarę.
Znów zaczęłam szukać piłki. W końcu ją znalazłam. Po czym zaczęłam szukać pompki... no bo piłka to taki flak, że się nawet nie chce odbijać.
Po jakiś 10 minutach na pompowałam piłkę. Niall był zupełnie niepomocny bo albo sobie podgrywał na gitarze, albo czytał moje bazgroły...
- Ej a może napisałabyś nam kiedyś piosenkę? - zagadną mnie.
- Nieee... to nie dla mnie. A po za tym ja nie umiem pisać.
Chłopak spojrzał na mnie z pode łba.
- Właśnie widzę jak nie umisz pisać. - potrząsnął kartką.
- Naprawdę ci się podobają? - zapytałam podejrzliwie.
- Serio. - odparł stanowczo.
- No to chyba mam coś do ciebie. - powiedziała rozpromieniona.
Zaczęłam grzebać w pudle, aż znalazłam mój notatnik. Wyciągnęłam najbardziej pomiętą kartkę na świecie. Nawet nie sprawdzałam co na niej jest. podałam blondynowi.
- To jest chyba najlepsza piosenka, którą napisałam.
Chłopak popatrzył na mnie z iskrą w oczach. Zaczął czytać kartkę. powoli z jego ust schodził uśmieszek.
- Nabijasz się ze mnie? - powiedział
Patrzyłam na niego zdziwiona
- Ale o co ci chodzi?
- To jest ta twoja "najlepsza piosenka"? To jest chłam! Przedszkolak by tego nie zaśpiewał! - poderwałam się oburzona.
- Palant! Trzeba było mi powiedzieć, że nie umiem pisać! A nie gnoić mnie! - odparłam z wyrzutem.
Wzięłam piłkę do ręki i skierowałam się w stronę drzwi.
- Serio napisałaś piosenkę o keczupie i majonezie? Bo jakoś mi się nie chce wierzyć. - zawołał za mną chłopak.
- Co ty gadasz? - zapytałam.
Byłam zflustrowana i nie miałam ochoty na niego patrzeć.
- No bo piosenka zaczyna się " Pójdę do lodówki i wyciągnę majonez... " Cytuje z tekstu! - wyciągnął kartkę w moją stronę.
Wzięłam od niego kartkę i zaczęłam czytać.
Teks opierał się na robieniu sałatki z keczupu i majonezu... Nie przypominam sobie, abym o czymś takim pisała...
- Ale ja tego nie pisałam... EMILY! To ona musiała to napisać! Widocznie jak sprzątałam to włożyłam wszystko do pudła...
Oboje ryknęliśmy śmiechem.
- Co z nas są za idjoci! - powiedział Niall.
- Potwierdzam... kretyni do potęgi!
Gdy w końcu się uspokoiliśmy zeszliśmy na dół, nadal się śmiejąc.
W salonie usłyszałam jeszcze jeden znajomy głos.
Weszliśmy do salonu. Na fotelu siedziała moja mama.
Była młodą kobietą po trzydziestce, jej blond włosy ścięte na "Kleopatrę", ładnie dopasowały się do jej twarzy. Miała na nosie okulary, które dodawały jej uroku.
Jej dźwięczny głos pobrzmiewał w salonie.
Tłumaczyła coś Harremu, który jadł żelki i patrzył na nią nieprzytomnym wzrokiem.
A mama się produkowała:
- ...skrobia kukurydziana, glukozy, syrop jabłkowy, mąka przenną. regulator kwasowości, kwas jabłkowy, przeróżne stabilizatory, barwniki i żelatyna.I dlatego nie powinieneś jeść żelek!
Z serii: Moja mama i zdrowa żywność.
Akurat weszłam na dobry moment do pokoju.
Harry otrząsnął się.
- Przepraszam mówiła coś pani? Bo mi się chyba płyta zacięła. - i zjadł żelka.
Pod moją mamą ugięły się kolana.
- Żelki są zrobione z chrząstek i kości zwierząt. - powiedziała twardo, piorunując chłopaka spojrzeniem.
Ten zrobił wielkie oczy i zaczął wypluwać na rękę żelki, które miał w buzi.
- Trzeba było tak od razu! - powiedział machając gorączkowo rękami.
Moja mama wyglądała za usatyswakcjonowaną.
- Ręczniki są w kuchni. - powiedziała do loczka, a on zniknął w głębi kuchni - o cześć kochanie! powiedziała na mój widok.
Podeszłam do niej i pocałowałam w policzek.
- Hej... mam nadzieje, że już poznałaś resztę bandy? - wskazałam na przyjaciół.
- Tak... Emily dość szybko mi ich przedstawiła... - przewróciła oczami - I coś czuje, że Louis, za kumplował się z Mikusią.
Wskazała głową na kanapę.
A ja parsknęłam śmiechem.
Louis siedział na ziemi, a na jego głowie siedziała Mikusia.
Na pierwszy rzut oka sama ta scenka byłą śmieszna... ale jakby się przypatrzeć to obojhe jedli jedną marchewkę.
Lou zrobił gryza i zaraz podał marchewę śwince, która zaczęła ją obgryzać... Wyglądało to wprost przesłodko!
Nie szło się nie śmiać.
A Harry wszystko zagrywał telefonem.
- Livia wypożyczę cie kiedyś - zagadnął mnie Niall.
- CO?! - podniósł głos loczek - jak to wypożyczyć?
Popatrzyliśmy na niego jak na debila. W pierwszej chwili nie wiedziałam o co mu chodzi... Ale później zrozumiałam.
- Harry! Ty zboczuchu!
- Ale mi chodziło - zaczął zaczerwieniony Niall - o to, że wypożyczyć na pisanie tekstów piosenek!
Wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
Z jakieś dwie godziny zeszło nam gadanie z moją mamą.
Obgadywaliśmy różne gwiazdy i śmialiśmy się z kawałów chłopców.
Nagle spojrzałam na piłkę, która teraz służyła Mikusi za zabawkę.
- ZAPOMNIELIŚMY O ALEX I ZAYN'IE! - wydarłam się.
Z góry przepraszamy za tak słabą notkę... ale po prostu ja jestem chora... i moje "żarty" i wypowiedzi bohaterów są słabe... Obiecuje się poprawić!
I chciałabym podziękować Kindze, która zgłosiła nas do konkursu na Wymarzony Świat z One Direction:D
Zaszła mała zmiana w Opisie Livi i Małgosi. Po prostu z nieuwagi zostało napisane, że ojciec Livi był aktorem... jak teraz to przeczytałam to mi coś nie pasowało, bo od początku była mowa, że jest Znanym polskim MUZYKIEM! Przepraszam was bardzo, za takie niedociągnięcia! ~ Oliwia
Proszę odpowiedzi w komentarzach lub GG :D
- Piszesz piosenki? - spytał.
- No, jak mnie nawiedzi to coś napisze. - odparłam przerzucając kolejne pudła.
- A co podobają ci się? - zapytałam.
- Nom... Jedne masz naprawdę dobre. - odparł tym swoim śmiesznym irlandzkim akcentem - jak to się śpiewa?
Podał mi kartkę z tytułem " Ulotne chwile"
- Szczerze mówiąc... nie mam pojęcia. Ale zaraz sprawdzę!
Wyciągnęłam gitarę. O dziwo była nastrojona więc zaczęłam grac i śpiewać. Po chwili zawładnęła mną muzyka. Odzyskałam świadomość po tym jak ciulnęłam gipsem o stolik z którego spadła figurka słonika.
- Niezła jesteś -pochwalił mnie chłopak.
- Dzięki. -odłożyłam gitarę.
Znów zaczęłam szukać piłki. W końcu ją znalazłam. Po czym zaczęłam szukać pompki... no bo piłka to taki flak, że się nawet nie chce odbijać.
Po jakiś 10 minutach na pompowałam piłkę. Niall był zupełnie niepomocny bo albo sobie podgrywał na gitarze, albo czytał moje bazgroły...
- Ej a może napisałabyś nam kiedyś piosenkę? - zagadną mnie.
- Nieee... to nie dla mnie. A po za tym ja nie umiem pisać.
Chłopak spojrzał na mnie z pode łba.
- Właśnie widzę jak nie umisz pisać. - potrząsnął kartką.
- Naprawdę ci się podobają? - zapytałam podejrzliwie.
- Serio. - odparł stanowczo.
- No to chyba mam coś do ciebie. - powiedziała rozpromieniona.
Zaczęłam grzebać w pudle, aż znalazłam mój notatnik. Wyciągnęłam najbardziej pomiętą kartkę na świecie. Nawet nie sprawdzałam co na niej jest. podałam blondynowi.
- To jest chyba najlepsza piosenka, którą napisałam.
Chłopak popatrzył na mnie z iskrą w oczach. Zaczął czytać kartkę. powoli z jego ust schodził uśmieszek.
- Nabijasz się ze mnie? - powiedział
Patrzyłam na niego zdziwiona
- Ale o co ci chodzi?
- To jest ta twoja "najlepsza piosenka"? To jest chłam! Przedszkolak by tego nie zaśpiewał! - poderwałam się oburzona.
- Palant! Trzeba było mi powiedzieć, że nie umiem pisać! A nie gnoić mnie! - odparłam z wyrzutem.
Wzięłam piłkę do ręki i skierowałam się w stronę drzwi.
- Serio napisałaś piosenkę o keczupie i majonezie? Bo jakoś mi się nie chce wierzyć. - zawołał za mną chłopak.
- Co ty gadasz? - zapytałam.
Byłam zflustrowana i nie miałam ochoty na niego patrzeć.
- No bo piosenka zaczyna się " Pójdę do lodówki i wyciągnę majonez... " Cytuje z tekstu! - wyciągnął kartkę w moją stronę.
Wzięłam od niego kartkę i zaczęłam czytać.
Teks opierał się na robieniu sałatki z keczupu i majonezu... Nie przypominam sobie, abym o czymś takim pisała...
- Ale ja tego nie pisałam... EMILY! To ona musiała to napisać! Widocznie jak sprzątałam to włożyłam wszystko do pudła...
Oboje ryknęliśmy śmiechem.
- Co z nas są za idjoci! - powiedział Niall.
- Potwierdzam... kretyni do potęgi!
Gdy w końcu się uspokoiliśmy zeszliśmy na dół, nadal się śmiejąc.
W salonie usłyszałam jeszcze jeden znajomy głos.
Weszliśmy do salonu. Na fotelu siedziała moja mama.
Była młodą kobietą po trzydziestce, jej blond włosy ścięte na "Kleopatrę", ładnie dopasowały się do jej twarzy. Miała na nosie okulary, które dodawały jej uroku.
Jej dźwięczny głos pobrzmiewał w salonie.
Tłumaczyła coś Harremu, który jadł żelki i patrzył na nią nieprzytomnym wzrokiem.
A mama się produkowała:
- ...skrobia kukurydziana, glukozy, syrop jabłkowy, mąka przenną. regulator kwasowości, kwas jabłkowy, przeróżne stabilizatory, barwniki i żelatyna.I dlatego nie powinieneś jeść żelek!
Z serii: Moja mama i zdrowa żywność.
Akurat weszłam na dobry moment do pokoju.
Harry otrząsnął się.
- Przepraszam mówiła coś pani? Bo mi się chyba płyta zacięła. - i zjadł żelka.
Pod moją mamą ugięły się kolana.
- Żelki są zrobione z chrząstek i kości zwierząt. - powiedziała twardo, piorunując chłopaka spojrzeniem.
Ten zrobił wielkie oczy i zaczął wypluwać na rękę żelki, które miał w buzi.
- Trzeba było tak od razu! - powiedział machając gorączkowo rękami.
Moja mama wyglądała za usatyswakcjonowaną.
- Ręczniki są w kuchni. - powiedziała do loczka, a on zniknął w głębi kuchni - o cześć kochanie! powiedziała na mój widok.
Podeszłam do niej i pocałowałam w policzek.
- Hej... mam nadzieje, że już poznałaś resztę bandy? - wskazałam na przyjaciół.
- Tak... Emily dość szybko mi ich przedstawiła... - przewróciła oczami - I coś czuje, że Louis, za kumplował się z Mikusią.
Wskazała głową na kanapę.
A ja parsknęłam śmiechem.
Louis siedział na ziemi, a na jego głowie siedziała Mikusia.
Na pierwszy rzut oka sama ta scenka byłą śmieszna... ale jakby się przypatrzeć to obojhe jedli jedną marchewkę.
Lou zrobił gryza i zaraz podał marchewę śwince, która zaczęła ją obgryzać... Wyglądało to wprost przesłodko!
Nie szło się nie śmiać.
A Harry wszystko zagrywał telefonem.
- Livia wypożyczę cie kiedyś - zagadnął mnie Niall.
- CO?! - podniósł głos loczek - jak to wypożyczyć?
Popatrzyliśmy na niego jak na debila. W pierwszej chwili nie wiedziałam o co mu chodzi... Ale później zrozumiałam.
- Harry! Ty zboczuchu!
- Ale mi chodziło - zaczął zaczerwieniony Niall - o to, że wypożyczyć na pisanie tekstów piosenek!
Wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
Z jakieś dwie godziny zeszło nam gadanie z moją mamą.
Obgadywaliśmy różne gwiazdy i śmialiśmy się z kawałów chłopców.
Nagle spojrzałam na piłkę, która teraz służyła Mikusi za zabawkę.
- ZAPOMNIELIŚMY O ALEX I ZAYN'IE! - wydarłam się.
Z góry przepraszamy za tak słabą notkę... ale po prostu ja jestem chora... i moje "żarty" i wypowiedzi bohaterów są słabe... Obiecuje się poprawić!
I chciałabym podziękować Kindze, która zgłosiła nas do konkursu na Wymarzony Świat z One Direction:D
Zaszła mała zmiana w Opisie Livi i Małgosi. Po prostu z nieuwagi zostało napisane, że ojciec Livi był aktorem... jak teraz to przeczytałam to mi coś nie pasowało, bo od początku była mowa, że jest Znanym polskim MUZYKIEM! Przepraszam was bardzo, za takie niedociągnięcia! ~ Oliwia
A z mojej strony macie pytanko :
Z kim, waszym zdaniem powinny być dziewczyny:DProszę odpowiedzi w komentarzach lub GG :D
kurczę szybko dodawaj nowy bo ja chcę Alex i Zayn'a - szkoda że nie było ich w tym rozdziale.
OdpowiedzUsuńa jeżeli chodzi o pary to Alex koniecznie musi być z Zayn'em i to musi być taki gorący związek. fajnie by było gdyby tam w szatni np. Zayn nagle pocałował Alex i takie tam, ale to jest moje zdanie ; dd
No i jeszcze chciałabym aby Liv była z Harrym ; ))
naprawdę kocham tego bloga jest przecudowny, szybko dodawaj next'a.
pozdrawiam i jeżeli masz ochotę to zapraszam do mnie. ; DD
Jest świetniee ;D Nie wiem, ja lubie to tak jak jest i boje się , że jak bd pary to nie będzie tyle śmiechu. ale jak coś to Alex i Zayn , Livia i Niall albo Harry ;D
OdpowiedzUsuńLivia + Harry = ♥
OdpowiedzUsuńAlex + Zayn = ♥
Jeżeli chodzi o Zayna i Alex to nic za szybko bo chociaż śmiesznie jest. ; P
Livia i Harry oraz Alex i Zayn < 33
OdpowiedzUsuńAlex i Zayn i Harry i Livia.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze. To ze świnką morską i Louisem było przesłoodkie.
Czekam na nexta
Baranek ;]
Chcę kolejny rozdział...mam dla was propozycję ,żeby nie trzeba było czekać na kolejny rodział aż będzie perspektywa drugiej z bohaterek mogłybyście pisać pierwsza połowa np. Alex a druga Liwia...w taki sposób nie trzeba będzie dłużej czekać co się dzieje u drugiej z dziewczyn...Teraz mam nadzieję, że napiszecie co się działo w kabinie u Alex w tym samym czasie jak byli u Livi;))
OdpowiedzUsuńCo do związków:
Harry<3Livia
Zayn<3Alex
Kocham...Natka;*
"Serio napisałaś piosenkę o keczupie i majonezie?" ten tekst normalnie rozłożył mnie na czynniki pierwsze xd Lou i Mikusia <3 Ale brakuje mi w tym rozdziale mojej ukochanej pary, Alex i Zayn'a ;d Oczywiście oni muszą być razem. A co do Liv, to musi być z Harry'm.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*
jezu wielbię <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do komentowania 23 rozdziału i niespoodzianki która własnie sie pojawiła :)
galaxy-strawberry.blogspot.com
Ooo!!! Louis powinien rzucić Eleanor dla Mikusi!!! Hahahah xq Mama Livi wymiata xq " - ...skrobia kukurydziana, glukozy, syrop jabłkowy, mąka przenną. regulator kwasowości, kwas jabłkowy, przeróżne stabilizatory, barwniki i żelatyna.I dlatego nie powinieneś jeść żelek! [...] - Przepraszam mówiła coś pani? Bo mi się chyba płyta zacięła. - i zjadł żelka.
OdpowiedzUsuńPod moją mamą ugięły się kolana.
- Żelki są zrobione z chrząstek i kości zwierząt. - powiedziała twardo, piorunując chłopaka spojrzeniem.
Ten zrobił wielkie oczy i zaczął wypluwać na rękę żelki, które miał w buzi."
Jak mogli zapomnieć o Alex i Zaynie? Przecież oni się tam pozabijają xq
Bardzo fajny rozdział ; D
OdpowiedzUsuńAlex powinna być z Zaynem, a Liv z Harrym ; )
Czekam na next'a ! < 33
Moim zdaniem Alex z Zayn'em i Livia z Harry'm :3 I ona nie jest wcale słaba! Mi się bardzo podoba <3 Czekam niecierpliwie na kolejny. Pozdrawiam i zapraszam. Ania :) x
OdpowiedzUsuńJAk mogli zapomnieć o Zaynie!?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na http://fifi1d.blogspot.com/
notka fajna:) urywek z życia Livii:) No a Alex oczywiście powinna być z Zaynem:P
OdpowiedzUsuńDodajcie szybko kolejny proszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ;))
OdpowiedzUsuńHahaha! Jesteście genialne!
OdpowiedzUsuńLivia + Haroldzik = <3
Alex + Zayn = <3
Łejtam na nexta ;3
Wpadnijcie do mnie ;]
Był 20 gdzie on jest?
OdpowiedzUsuń20 był dobry tylko możesz zmienić że go pocałowała, że poczekała na to aż powie że ją kocha a potem uda że tego nie słyszała...
OdpowiedzUsuńa na początku mogła zobaczyć jak zareaguje gdyby się zgodziła ściągnąć ten stanik...mógł ją bardziej pomacać jak się zaklinowała...będą większe emocje ze strony czytelników... Lubię jak Zayn jest zboczony...;))
Włąśnie nie wiem co się stało... Wiem że go dodałam i miałam komentarze... ale teraz go nie ma:/
UsuńAle raczej nie zmienię dwudziestego:P
Na zboczonego Zayn'a jeszcze przyjdzie pora:P
<3<3<3
Wielkie dzieki za recezje:D
Bardzo mi pomogła:D
Według mnie Alex zdecydowanie powinna być z Zayn'em , a Livia z Harrym ! < 3 Ale to jeszcze od was zależy :P Rozdział świetny ! Najlepszy w tym rozdziale był Louis i Mikusia ! :D Albo końcówka .. : Zapomnieliśmy o Alex i Zayn'ie ! Ciekawe co on tam robili .. :D Czy zdążyli się już pogodzić ? Wątpie :P
OdpowiedzUsuń