- Zaraz puszcze pawia... - jęknęłam chwytając sie za brzuch.
Livia spojrzała na mnie z kpiącym uśmieszkiem.
- Nie trzeba było tak się wczoraj obżerać. - puściła mi kuksańca.
Poczułam się jak na łodzi.
Zzieleniałam.
- Zrób tak jeszcze raz, a mój żołądek bd zbierać z podłogi. - zagroziłam, próbując wyglądać groźnie... średnio mi to wyszło.
Usiadłam na fotelu ciągle trzymając się za brzuch.
- Alex czy nie sadzisz, że ten strój mnie pogrubia? - spytała Ruda przeglądając się w lustrze. Jęknęłam.
Odkąd Emily powiedziała nam, ze jesteśmy grube i wylewa nam sie z majtek to Liv zaczeła przejmować się wyglądam... Kurwa! to je patyk!
- Nie mam ochoty gadać o tym czy cie coś pogrubia czy nie. - warknęłam.
Livia nic nie robiła sobie z mojej gatki.
- A jednak te spodenki są za krótkie i zbyt szerokie. - mówiła niby to do siebie - Ostatni raz pozwalam wybierać Danielle strój. Ostatni!
Przewróciłam oczami.
Podeszłam do przyjaciółki i popatrzyłam w lustro.
Od razu odwróciłam wzrok.
Wglądałam ja rozkładający się trup. Cała blada, a w jednych miejscach na twarzy robiłam się zielona. Spojrzałam na siebie oglądając czy każdy detal stroju jest dobrze ułożony. Czarne szorty są w całości, zakolanówki na miejscu, buty na obcasie koturnowym też ok... nie wspominając o topie który odsłaniał stanowczo za dużo.Zaczynał się na wciętym dekolcie i kończył się na żebrach... po prostu pięknie. Na domiar złego nie mogłam zakryć opatrunku ( zrobiłam sobie nowy tatuaż na pleckach ), strój był za krótki i szlag mnie trafi!
- Kochani! Przybyłam! - Mike wlazła do garderoby jakby była na swoim... zrobiła dziwny gest Supermena...
- Co ćpałaś i czemu się nie podzieliłaś? - zapytała ją Livia.
Ta zatrzepotała rzęsami:
- Ćpałam amfe, a towar mam od cholernie dobrego dilera. - posłała jej przesłodki uśmiech - mam żarcie!
Rzuciła we mnie całym workiem. Ledwie go złapała.
- Rzygam!! - wydarłam się i wystrzeliłam z garderoby w stronę łazienki. Aby ludzie mnie przepuścili darłam się, ze rzygam.Pomogło. W tempie ekspresowym dostałam się do łazienki. Zrobiłam to co miałam zrobić i od razu mi sie polepszyło. Udałam sie w drogę powrotną. Do garderoby. Nie wiem dlaczego ludzie na mnie się dziwnie patrzyli. Nie rozumiem ich zachowania.
- Nigdy więcej Sushi! - jęknęłam osuwając się na fotel - Ma któraś gumę do rzucie? - spytałam towarzyszki - mam oddech smoka.
- A co masz zamiar po występie przelizać sie z Malikiem? - zakpiła Mike.
Spojrzałam na nią ignorancko.
- Wredota pospolita. - skomentowała tylko i skonsumowałam gumę podaną przez Care - dziękuje. - powiedziałam uprzejmie.
- Dziewczyny! - do garderoby wpadła Danielle z resztą dziewczyn z jej studia - mam jeszcze skórzane kurtki! - zaczęła mi nimi wymachiwać przed nosem - to aby ci opatrunku nie było widać.
Dosłownie rzuciła mi ją w twarz. Chyba nadal się na mnie boczy za akcje z żabami... i za sprawienie Liama prawie łysym... No ale cóż. Zdrajcy sami się o to prosili! A po za tym włosy odrosną... a wspomnienia... znikną po dużej dawce amfy... albo czegoś chalucogenego. Nie pytajcie co brałam!
- Dzięki! - powiedziałam z entuzjazmem.
- Pięć złoty. - pokazała mi język.
Polepszyło mi się i wychodząc... przepraszam wjeżdżając na scenę rowerem... a jaki zajebisty! byłam juz 100% wredną jedzą, która na dzień dobry zgniotła kilka stóp.Wjechała Baronowi pod nogi i jakby nie Danielle wyrżnąłby orła... Ale koncert Afromental mi się podobał.
Po koncercie miałam zrobić zakupy na dzisiejszy wieczór filmów (, który urządziłyśmy sobie z Livką. Podjechałam do pierwszego lepszego większego marketu i wzięłam się za zakupy. Ledwie weszłam do sklepu, a usłyszałam One Thing od One direction. Westchnęłam.
Przeszłam przez szklane drzwi i podchwyciłam moje odbicie.
Dziś była nawet znośna pogoda więc ubrałam czarne szorty, zakolanówki, szkarłatne glany, czarna nietoperka z długim rękawem i biała czaszką na piersi, kapelutek na włosach, okulary przeciwsłoneczne na nosie i czerwona bandamka na nadgarstku, a wszystko dopełniała czerwona torebka Tinki winki'ego. Jak dla mnie prezentowałam się zajebiście, ale pewien mocher nie podzielał mojego zdania i rzucić coś o "dziecku szatana"
- Ludzie nie mają za grosz godności! - fuknęła kobieta do swojej towarzyszki.
- W moich czasach tylko panie "lekkich obyczajów" tak się ubierały! Przecież to niedopuszczalne!
Zignorowałam te dwie paniczki. Wzięłam wózek i zaczęłam włóczyć się po sklepie.
Przeszłam przez dział ze słodyczami. Prawie wszystkie żelki wylądowały w koszyku, kilka czekolad, po czym udałam się pod dział owoców i warzyw. Wzięłam chyba z kilo marchewek, jabłek i mandarynek.
Nagle rozdźwięczał się mój telefon.
Wyświetliło się zdjęcie Emily.
- Co się stało myszko? - wymamrotałam siłujac sie aby zawiązać woreczek z mandarynkami.
- Jesteś w sklepie? - zapytała słodkim głosikiem.
- Tak... - mruknęłam wygrywając z woreczkiem.
- To mam do cb listę zakupów.
- Pięknie... - mruknęłam - młoda nie przesadzaj bo jestem sama i nie mam zamiaru tego tachać.
- Ale to tylko pare rzeczy.
Tak kurwa pare rzeczy a z marketu wyszłam z siatami napełnionymi po brzegi. Wychodząc ze sklepu zderzyłam się z jakąś parą i rzeczy wyleciały mi z toreb.
- Przepraszam... - jęknęłam.
- Alex mogłabyś nie wchodzić ludziom pod nogi?! - powiedział Liam ocierając swoją pierś w którą oberwał.
Spojrzałam na niego gniewnie.
- Damy się przepuszcza. - warknęłam.
- Nie kłócie się! - zostaliśmy zganieni przez ciemnowłosą.
- My się wcale nie kłócimy! - zaprotestował Liam.
Postanowiłam poprzeć chłopaka.
- No właśnie! My tylko wyrażamy głośno swoją opinię, aby dojść do porozumienia. - przybiłam za plecami z Lim żółwiki.
- Znając życie po tej waszej "kłótni" dojdzie do rękoczynów.
Spojrzeliśmy z Liamem po sobie.
- Wcale, że nie! - zaprotestowaliśmy równocześnie - No popatrz! - zwróciłam się do dziewczyny - Liam bardzo chętnie zaniesie mi torby do samochodu!
Wręczyłam mu siaty, a on bezradny musiał słuchać. Hehe... Lubie z ludzi robić mułów.
Podeszliśmy do mojego autka i zakupy wylądowały w bagażniku. Kiedy już z zadowoleniem miałam wsiąść za kółko, mój telefon znów się rozdzwonił i chcąc nie chcąc odebrałam.
Słodki głos Liv przekazał, bym kupiła jeszcze pieczarki i koncentrat pomidorowy, to zrobimy sobie spaghetti. Gdyby to było cokolwiek innego, zapewne bym się nie wróciła, ale dla spaghetti.
Dogoniłam Danielle i Liam'a i kiedy ten mruknął coś co brzmiało jak "znowu ona" szturchnęłam go w bok i z radością obserwowałam, jak Liam próbuje odzyskać równowagę na świeżo mytej podłodze.
Obie z Danielle pokładałyśmy się ze śmiechu, kiedy czerwony na twarzy Liam zaczął z uporem pchać przed siebie wózek.
-Idiota- podsumowałam, a Danielle kiwnęła głową. Szłyśmy powoli za nim i co chwilę przystawałyśmy, bo coś zwracało naszą uwagę.
- Zobacz jakie śliczne- powiedziała Danielle pokazując mi polarowe śpioszki. Pokiwałam głową i zamyśliłam się, trzymając w ręku śliniaczek z krową. Zastanawiałam się, czy nie kupić takiego Zaynowi.
-Alex co jest?- zapytała dziewczyna widząc, że sie zawiesiłam. Dalej trwałam w zamyśleniu. W końcu podniosłam wzrok i spojrzałam z powagą na Dan.
-Próbuję sobie przypomnieć, kiedy miałam dostać okres.
Wzruszyłam ramionami i odłożyłam śliniaczek, pamiętając, gdzie jakby co go kupić.
Dan zaczęła wokół mnie skakać, próbując dowiedzieć się dokładniej, kiedy miałam ostatni okres, dodała do tego, że ostatnio więcej jem (co jest według niej typowe dla przyszłych matek) i rano wymiotowałam. W końcu uparła się, że musimy zrobić testy ciążowe i kiedy ja stałam z Liamem w kolejce, ona popędziła do apteki, pod pretekstem kupienia tabletek na gardło. Miałam ochotę paść na ziemię i tarzać się ze śmiechu, jednak wiedziałam, że mogę się jeszcze z tego bardziej pośmiać, kiedy teraz zachowam powagę. Dan wpakowała mi się do samochodu totalnie olewając Liama i przez całą drogę opowiadała o jej znajomych, które już teraz mają dzieci i są z tego dumne. Zaczęło znowu mnie trochę mdlić, co nie uszło uwadze Dan. W domu Emily dobrała się do zakupów i objadając się żelkami obserwowała jak ciemnowłosa biega po domu jak poparzona. W końcu wepchnęła mnie do łazienki i kazała zawołać, kiedy już będzie wynik. Zamknęłam drzwi na klucz, usiadłam na ziemi i wzięłam do ręki krzyżówki, które ktoś kiedyś tu zostawił.
Po dwudziestu minutach Dan zaczęła się dobijać do drzwi. Musiała gdzieś pozbyć się Emily, bo oprócz niej nie słyszałam nikogo innego. Zaczęła pytać jak mi poszło.
-Dan jedna kreska to pozytywny wynik czy negatywny?- zapytałam słabym głosem. Obiad uparcie chciał wrócić. Kiedy do Dan doszło co powiedziałam, drzwi zatrzęsły się, ale zamek wytrzymał.
-Masz jedną kreskę?
-Może- powiedziałam i zaczęłam szukać po półkach jakiejś gumki do włosów. Zaplotłam sobie kłosa, kiedy Dan zza drzwi próbowała wyciągnąć ze mnie, czy jestem w tej ciąży czy nie. Położyłam się na dywaniku w łazience i słabym głosem poprosiłam Danielle by zadzwoniła po Zayna. Słuchałam jak za drzwiami Dan rozmawia z Zaynem i tłumaczy mu, że prawdopodobnie jestem w ciąży. Jego "co??" słyszałam nawet za drzwiami. Po jakiś 10 minutach jego samochód podjechał pod mój dom i słyszałam jak rozmawia z Danielle. Po chwili jego głos rozległ się spod drzwi.
-Alex otwórz to ja.
Podniosłam się, ale tylko po to, by oddać ostatni posiłek z głuchym jękiem. Zayn coraz głośniej zaczął domagać się, bym go wpuściła. Schowałam test do półki i wyszłam z łazienki. Pierwsze co mnie spotkało, to ramiona Zayna, które najpierw przytuliły mnie do siebie, a później zaniosły do salonu. Ułożyłam się wygodnie na poduszkach i dopiero wtedy zauważyłam, że Zayn ma na sobie koszulę z krawatem. Spojrzałam na niego zdumiona. Co ten kretyn znowu wymyślił?
-Nie martw się, razem to wszystko ogarniemy- mówił Zayn czułym głosem głaszcząc mnie po głowie. Dan przyszła ze szklanką świeżo wyciśniętego soku. Zwróciłam na nią uwagę dopiero kiedy stanęła zaraz przede mną. Przyjęłam sok i w tym samym momencie w pokoju pojawiła się Emily z Liv.
-Alex co się stało, miałaś być u mnie godzinę temu. I czemu w przedpokoju stoi cały karton ubranek i zabawek dla dzieci?- zapytała i kiedy dotarło do niej, co wyrażają miny wszystkich wokół mnie, oczy jej sie rozszerzyły.
-Ty sobie kpisz ze mnie?
Spojrzałam na nią znad szklanki. Zayn dalej coś tam do mnie mamrotał.
Emily po chwili zaczęła skakać przy mnie i wszystkim opowiadać, jak nazwie MOJE dziecko. Liv dalej stała ogłupiała w progu. Miałam ochotę uciec od tego tabunu, kiedy cos mi sie przypomniało.
-Liv kto cię podwiózł?
Liv spojrzała na drzwi i z powrotem na mnie.
-Mike przejeżdżała obok mnie i zaproponowała, że mnie podrzuci.
Yhm. jeszcze jej tu do pełnego kompletu brakowało.
-Jeśli to będzie dziewczynka nazwiemy ją Karimata,a jeśli chłopczyk to Eugeniusz- postanowiła Emily po polsku i obie z Liv parsknęłyśmy śmiechem. Emily spojrzała na nas obrażona.
-Emily karimata to nie jest imię- zaczęła tłumaczyć jej Livia, a reszta patrzyła na nas ogłupiała, nie rozumiejąc ani słowa.
-Właśnie, ze jest- upierała się Emily i nadąsana usiadła na fotelu.
Przewróciłam oczami.Nagle w drzwiach stanął zdekoncentrowany Alan.
-Czy coś się stało?
Emily skoczyła na niego nim zdążyłam ją złapać.
-Alex będzie miała dzidziusia i nazwiemy ją Karimata.
Alan wziął mimowolnie Emily na ręce i spojrzał na mnie ciągle zdumiony. Później przeniósł wzrok na Zayna, na Liv i z powrotem na mnie.
-Czy możecie wszyscy stąd na razie odejść?
Oczywiście do drzwi wyruszyłam pierwsza, ale Alan złapał mnie za ramię i jak ojciec posadził z powrotem na sofie. Postawił Emily na ziemię i poprosił Liv by zajęła się nią na jakiś czas. Dziewczyna kiwnęła głową, życzyła mi powodzenia i przekazała, żeby jakby co dzwonić. W myślach prosiłam, żeby nie zostawiała mnie samej, bo Alan przyjął tą samą minę, jaką przyjmuje nasz ojciec, kiedy jest mega wkurzony. Yhm, coś czuję, że koniec świata jest bliżej niż myślałam. Amen.
Przepraszam że tak długo...
Ale jakoś nie miałam czasu... ani chęci prawdę mówiąc. Ta notkę zawdzięczacie pewnemu elfowi, który mi w tym pomógł i mu BARDZO dziękuje xD
I jak wam się podoba?? :P
Livia spojrzała na mnie z kpiącym uśmieszkiem.
- Nie trzeba było tak się wczoraj obżerać. - puściła mi kuksańca.
Poczułam się jak na łodzi.
Zzieleniałam.
- Zrób tak jeszcze raz, a mój żołądek bd zbierać z podłogi. - zagroziłam, próbując wyglądać groźnie... średnio mi to wyszło.
Usiadłam na fotelu ciągle trzymając się za brzuch.
- Alex czy nie sadzisz, że ten strój mnie pogrubia? - spytała Ruda przeglądając się w lustrze. Jęknęłam.
Odkąd Emily powiedziała nam, ze jesteśmy grube i wylewa nam sie z majtek to Liv zaczeła przejmować się wyglądam... Kurwa! to je patyk!
- Nie mam ochoty gadać o tym czy cie coś pogrubia czy nie. - warknęłam.
Livia nic nie robiła sobie z mojej gatki.
- A jednak te spodenki są za krótkie i zbyt szerokie. - mówiła niby to do siebie - Ostatni raz pozwalam wybierać Danielle strój. Ostatni!
Przewróciłam oczami.
Podeszłam do przyjaciółki i popatrzyłam w lustro.
Od razu odwróciłam wzrok.
Wglądałam ja rozkładający się trup. Cała blada, a w jednych miejscach na twarzy robiłam się zielona. Spojrzałam na siebie oglądając czy każdy detal stroju jest dobrze ułożony. Czarne szorty są w całości, zakolanówki na miejscu, buty na obcasie koturnowym też ok... nie wspominając o topie który odsłaniał stanowczo za dużo.Zaczynał się na wciętym dekolcie i kończył się na żebrach... po prostu pięknie. Na domiar złego nie mogłam zakryć opatrunku ( zrobiłam sobie nowy tatuaż na pleckach ), strój był za krótki i szlag mnie trafi!
- Kochani! Przybyłam! - Mike wlazła do garderoby jakby była na swoim... zrobiła dziwny gest Supermena...
- Co ćpałaś i czemu się nie podzieliłaś? - zapytała ją Livia.
Ta zatrzepotała rzęsami:
- Ćpałam amfe, a towar mam od cholernie dobrego dilera. - posłała jej przesłodki uśmiech - mam żarcie!
Rzuciła we mnie całym workiem. Ledwie go złapała.
- Rzygam!! - wydarłam się i wystrzeliłam z garderoby w stronę łazienki. Aby ludzie mnie przepuścili darłam się, ze rzygam.Pomogło. W tempie ekspresowym dostałam się do łazienki. Zrobiłam to co miałam zrobić i od razu mi sie polepszyło. Udałam sie w drogę powrotną. Do garderoby. Nie wiem dlaczego ludzie na mnie się dziwnie patrzyli. Nie rozumiem ich zachowania.
- Nigdy więcej Sushi! - jęknęłam osuwając się na fotel - Ma któraś gumę do rzucie? - spytałam towarzyszki - mam oddech smoka.
- A co masz zamiar po występie przelizać sie z Malikiem? - zakpiła Mike.
Spojrzałam na nią ignorancko.
- Wredota pospolita. - skomentowała tylko i skonsumowałam gumę podaną przez Care - dziękuje. - powiedziałam uprzejmie.
- Dziewczyny! - do garderoby wpadła Danielle z resztą dziewczyn z jej studia - mam jeszcze skórzane kurtki! - zaczęła mi nimi wymachiwać przed nosem - to aby ci opatrunku nie było widać.
Dosłownie rzuciła mi ją w twarz. Chyba nadal się na mnie boczy za akcje z żabami... i za sprawienie Liama prawie łysym... No ale cóż. Zdrajcy sami się o to prosili! A po za tym włosy odrosną... a wspomnienia... znikną po dużej dawce amfy... albo czegoś chalucogenego. Nie pytajcie co brałam!
- Dzięki! - powiedziałam z entuzjazmem.
- Pięć złoty. - pokazała mi język.
Polepszyło mi się i wychodząc... przepraszam wjeżdżając na scenę rowerem... a jaki zajebisty! byłam juz 100% wredną jedzą, która na dzień dobry zgniotła kilka stóp.Wjechała Baronowi pod nogi i jakby nie Danielle wyrżnąłby orła... Ale koncert Afromental mi się podobał.
Po koncercie miałam zrobić zakupy na dzisiejszy wieczór filmów (, który urządziłyśmy sobie z Livką. Podjechałam do pierwszego lepszego większego marketu i wzięłam się za zakupy. Ledwie weszłam do sklepu, a usłyszałam One Thing od One direction. Westchnęłam.
Przeszłam przez szklane drzwi i podchwyciłam moje odbicie.
Dziś była nawet znośna pogoda więc ubrałam czarne szorty, zakolanówki, szkarłatne glany, czarna nietoperka z długim rękawem i biała czaszką na piersi, kapelutek na włosach, okulary przeciwsłoneczne na nosie i czerwona bandamka na nadgarstku, a wszystko dopełniała czerwona torebka Tinki winki'ego. Jak dla mnie prezentowałam się zajebiście, ale pewien mocher nie podzielał mojego zdania i rzucić coś o "dziecku szatana"
- Ludzie nie mają za grosz godności! - fuknęła kobieta do swojej towarzyszki.
- W moich czasach tylko panie "lekkich obyczajów" tak się ubierały! Przecież to niedopuszczalne!
Zignorowałam te dwie paniczki. Wzięłam wózek i zaczęłam włóczyć się po sklepie.
Przeszłam przez dział ze słodyczami. Prawie wszystkie żelki wylądowały w koszyku, kilka czekolad, po czym udałam się pod dział owoców i warzyw. Wzięłam chyba z kilo marchewek, jabłek i mandarynek.
Nagle rozdźwięczał się mój telefon.
Wyświetliło się zdjęcie Emily.
- Co się stało myszko? - wymamrotałam siłujac sie aby zawiązać woreczek z mandarynkami.
- Jesteś w sklepie? - zapytała słodkim głosikiem.
- Tak... - mruknęłam wygrywając z woreczkiem.
- To mam do cb listę zakupów.
- Pięknie... - mruknęłam - młoda nie przesadzaj bo jestem sama i nie mam zamiaru tego tachać.
- Ale to tylko pare rzeczy.
Tak kurwa pare rzeczy a z marketu wyszłam z siatami napełnionymi po brzegi. Wychodząc ze sklepu zderzyłam się z jakąś parą i rzeczy wyleciały mi z toreb.
- Przepraszam... - jęknęłam.
- Alex mogłabyś nie wchodzić ludziom pod nogi?! - powiedział Liam ocierając swoją pierś w którą oberwał.
Spojrzałam na niego gniewnie.
- Damy się przepuszcza. - warknęłam.
- Nie kłócie się! - zostaliśmy zganieni przez ciemnowłosą.
- My się wcale nie kłócimy! - zaprotestował Liam.
Postanowiłam poprzeć chłopaka.
- No właśnie! My tylko wyrażamy głośno swoją opinię, aby dojść do porozumienia. - przybiłam za plecami z Lim żółwiki.
- Znając życie po tej waszej "kłótni" dojdzie do rękoczynów.
Spojrzeliśmy z Liamem po sobie.
- Wcale, że nie! - zaprotestowaliśmy równocześnie - No popatrz! - zwróciłam się do dziewczyny - Liam bardzo chętnie zaniesie mi torby do samochodu!
Wręczyłam mu siaty, a on bezradny musiał słuchać. Hehe... Lubie z ludzi robić mułów.
Podeszliśmy do mojego autka i zakupy wylądowały w bagażniku. Kiedy już z zadowoleniem miałam wsiąść za kółko, mój telefon znów się rozdzwonił i chcąc nie chcąc odebrałam.
Słodki głos Liv przekazał, bym kupiła jeszcze pieczarki i koncentrat pomidorowy, to zrobimy sobie spaghetti. Gdyby to było cokolwiek innego, zapewne bym się nie wróciła, ale dla spaghetti.
Dogoniłam Danielle i Liam'a i kiedy ten mruknął coś co brzmiało jak "znowu ona" szturchnęłam go w bok i z radością obserwowałam, jak Liam próbuje odzyskać równowagę na świeżo mytej podłodze.
Obie z Danielle pokładałyśmy się ze śmiechu, kiedy czerwony na twarzy Liam zaczął z uporem pchać przed siebie wózek.
-Idiota- podsumowałam, a Danielle kiwnęła głową. Szłyśmy powoli za nim i co chwilę przystawałyśmy, bo coś zwracało naszą uwagę.
- Zobacz jakie śliczne- powiedziała Danielle pokazując mi polarowe śpioszki. Pokiwałam głową i zamyśliłam się, trzymając w ręku śliniaczek z krową. Zastanawiałam się, czy nie kupić takiego Zaynowi.
-Alex co jest?- zapytała dziewczyna widząc, że sie zawiesiłam. Dalej trwałam w zamyśleniu. W końcu podniosłam wzrok i spojrzałam z powagą na Dan.
-Próbuję sobie przypomnieć, kiedy miałam dostać okres.
Wzruszyłam ramionami i odłożyłam śliniaczek, pamiętając, gdzie jakby co go kupić.
Dan zaczęła wokół mnie skakać, próbując dowiedzieć się dokładniej, kiedy miałam ostatni okres, dodała do tego, że ostatnio więcej jem (co jest według niej typowe dla przyszłych matek) i rano wymiotowałam. W końcu uparła się, że musimy zrobić testy ciążowe i kiedy ja stałam z Liamem w kolejce, ona popędziła do apteki, pod pretekstem kupienia tabletek na gardło. Miałam ochotę paść na ziemię i tarzać się ze śmiechu, jednak wiedziałam, że mogę się jeszcze z tego bardziej pośmiać, kiedy teraz zachowam powagę. Dan wpakowała mi się do samochodu totalnie olewając Liama i przez całą drogę opowiadała o jej znajomych, które już teraz mają dzieci i są z tego dumne. Zaczęło znowu mnie trochę mdlić, co nie uszło uwadze Dan. W domu Emily dobrała się do zakupów i objadając się żelkami obserwowała jak ciemnowłosa biega po domu jak poparzona. W końcu wepchnęła mnie do łazienki i kazała zawołać, kiedy już będzie wynik. Zamknęłam drzwi na klucz, usiadłam na ziemi i wzięłam do ręki krzyżówki, które ktoś kiedyś tu zostawił.
Po dwudziestu minutach Dan zaczęła się dobijać do drzwi. Musiała gdzieś pozbyć się Emily, bo oprócz niej nie słyszałam nikogo innego. Zaczęła pytać jak mi poszło.
-Dan jedna kreska to pozytywny wynik czy negatywny?- zapytałam słabym głosem. Obiad uparcie chciał wrócić. Kiedy do Dan doszło co powiedziałam, drzwi zatrzęsły się, ale zamek wytrzymał.
-Masz jedną kreskę?
-Może- powiedziałam i zaczęłam szukać po półkach jakiejś gumki do włosów. Zaplotłam sobie kłosa, kiedy Dan zza drzwi próbowała wyciągnąć ze mnie, czy jestem w tej ciąży czy nie. Położyłam się na dywaniku w łazience i słabym głosem poprosiłam Danielle by zadzwoniła po Zayna. Słuchałam jak za drzwiami Dan rozmawia z Zaynem i tłumaczy mu, że prawdopodobnie jestem w ciąży. Jego "co??" słyszałam nawet za drzwiami. Po jakiś 10 minutach jego samochód podjechał pod mój dom i słyszałam jak rozmawia z Danielle. Po chwili jego głos rozległ się spod drzwi.
-Alex otwórz to ja.
Podniosłam się, ale tylko po to, by oddać ostatni posiłek z głuchym jękiem. Zayn coraz głośniej zaczął domagać się, bym go wpuściła. Schowałam test do półki i wyszłam z łazienki. Pierwsze co mnie spotkało, to ramiona Zayna, które najpierw przytuliły mnie do siebie, a później zaniosły do salonu. Ułożyłam się wygodnie na poduszkach i dopiero wtedy zauważyłam, że Zayn ma na sobie koszulę z krawatem. Spojrzałam na niego zdumiona. Co ten kretyn znowu wymyślił?
-Nie martw się, razem to wszystko ogarniemy- mówił Zayn czułym głosem głaszcząc mnie po głowie. Dan przyszła ze szklanką świeżo wyciśniętego soku. Zwróciłam na nią uwagę dopiero kiedy stanęła zaraz przede mną. Przyjęłam sok i w tym samym momencie w pokoju pojawiła się Emily z Liv.
-Alex co się stało, miałaś być u mnie godzinę temu. I czemu w przedpokoju stoi cały karton ubranek i zabawek dla dzieci?- zapytała i kiedy dotarło do niej, co wyrażają miny wszystkich wokół mnie, oczy jej sie rozszerzyły.
-Ty sobie kpisz ze mnie?
Spojrzałam na nią znad szklanki. Zayn dalej coś tam do mnie mamrotał.
Emily po chwili zaczęła skakać przy mnie i wszystkim opowiadać, jak nazwie MOJE dziecko. Liv dalej stała ogłupiała w progu. Miałam ochotę uciec od tego tabunu, kiedy cos mi sie przypomniało.
-Liv kto cię podwiózł?
Liv spojrzała na drzwi i z powrotem na mnie.
-Mike przejeżdżała obok mnie i zaproponowała, że mnie podrzuci.
Yhm. jeszcze jej tu do pełnego kompletu brakowało.
-Jeśli to będzie dziewczynka nazwiemy ją Karimata,a jeśli chłopczyk to Eugeniusz- postanowiła Emily po polsku i obie z Liv parsknęłyśmy śmiechem. Emily spojrzała na nas obrażona.
-Emily karimata to nie jest imię- zaczęła tłumaczyć jej Livia, a reszta patrzyła na nas ogłupiała, nie rozumiejąc ani słowa.
-Właśnie, ze jest- upierała się Emily i nadąsana usiadła na fotelu.
Przewróciłam oczami.Nagle w drzwiach stanął zdekoncentrowany Alan.
-Czy coś się stało?
Emily skoczyła na niego nim zdążyłam ją złapać.
-Alex będzie miała dzidziusia i nazwiemy ją Karimata.
Alan wziął mimowolnie Emily na ręce i spojrzał na mnie ciągle zdumiony. Później przeniósł wzrok na Zayna, na Liv i z powrotem na mnie.
-Czy możecie wszyscy stąd na razie odejść?
Oczywiście do drzwi wyruszyłam pierwsza, ale Alan złapał mnie za ramię i jak ojciec posadził z powrotem na sofie. Postawił Emily na ziemię i poprosił Liv by zajęła się nią na jakiś czas. Dziewczyna kiwnęła głową, życzyła mi powodzenia i przekazała, żeby jakby co dzwonić. W myślach prosiłam, żeby nie zostawiała mnie samej, bo Alan przyjął tą samą minę, jaką przyjmuje nasz ojciec, kiedy jest mega wkurzony. Yhm, coś czuję, że koniec świata jest bliżej niż myślałam. Amen.
Przepraszam że tak długo...
Ale jakoś nie miałam czasu... ani chęci prawdę mówiąc. Ta notkę zawdzięczacie pewnemu elfowi, który mi w tym pomógł i mu BARDZO dziękuje xD
I jak wam się podoba?? :P
Mogą pojawić się niezgodności :P
Wiesz co....z lekcji przyrody to ja wiem, skąd sie biorą dzieci, ale ja takiej sytuacji w TWOIM opowiadaniu nie przypominam sobie.....no nic....
OdpowiedzUsuńRozdział Boski! Czekam na kolejny!
Pytanko: Alex przeżyje rozmowe?
Pozdrawiam
Ja się tak tylko zastanawiam czemu wypaliłaś z tą ciążą? Przecież Zayn i Alex nie uprawiali sex'u. No chyba, że jest to jakiś sen lub inny pomysł na jaki wpadłaś.
OdpowiedzUsuńRozdział og. spoko. ; )
pozdrawiam i czekam na next'a.
Hahahahahahah śmieję się nawet nie wiem z czego. Karimata hmm doskonałe imię dla dziewczynki, no ale co za debil z tego Zayna nie uprawiali sexu a on od razu, że ona jest w ciąży. Hahahaha pisz szybciej chcę już się pośmiać ^.^
OdpowiedzUsuńPRZECIEŻ ONI JESZCEZ ZE SOBĄ NIE SPALI!!!
OdpowiedzUsuńTo o tą niedogodność ci chodziło? Jakiś to żart.
Lubię twojego bloga, ale takie "niedogodności", go zniszczą, bo ludziom będzie się mieszać.
Może w następnym rozdziale będzie trochę więcej zgodności.
Albo ominęłam jakiś rozdział w co wątpię albo oni jeszcze ze sobą nie spali i to tylko jej sen.... Ciekawa jestem jak to wyjaśnisz. Rozdział jest SUPER ale trochę dziwny i kupy się nie trzyma bo po pierwsze ta ciąża a pod drugie to jakim sposobem Zayn w 10 minut dojechał do jej domu i po drodze kupił karton zabawek? Obstawiam że to będzie sen albo coś podobnego i z niecierpliwością czekam na nn!
OdpowiedzUsuńYyy albo mi się coś stało albo nie ogarniam, to oni już ze sobą spali ?! o ja ale zajebiście xd
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział ♥
o ja pierdziele ale jaja!!! Alex w ciąży?! Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńJak powyżej !
OdpowiedzUsuńOni nie spali ze sobą... EY LASKA.... coś ci sie pomieszało chyba hahahah xdd
Co ciąża? Może być ciekawie ;) czekam na następny ;P
OdpowiedzUsuńA może oni ze sobą przespali się gdy byli nieźle upici. Ale przyznam, że pozytywnie mnie zaskoczyłaś! Dodaj jak najszybciej!! :-)
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od początku i powiem, że piszesz naprawdę kreatywnie i ciekawie.... Bardzo mi sie podoba to , że jest inny od wszystkich blogów, które czytałam..Dobrze, że nie zrobiłaś tak jak prawie na każdym blogu, że są bohaterki bla bla poznają chłopców bla bla i wiążą się z nimi bla bla rozstają się itp... Twój jest naprawdę niesamowity. Z niecierpliwością czekam na kolejny.. A ten rozdział bardzo udany chodź nie chciałabym aby Alex była w ciąży mam nadzieje, że to kolejny żart z jej strony.:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHahah prawie się posikałam ze śmiechu jak to czytałam xD nie moge jak ona teraz im wszystkim powie że tak naprawde nie jest w ciąży to oni ją chyba zabiją xD biedna Alex ... Hahaha piękne imiona dla dziecka Karimata... Hmmm takie Japońskie czy chońskie xD ja już chcę next !!!!!! Tylko nie dodawaj plis w nocy bo się w spokoju pośmiać nie można bo rodzice każą śmiać a nie lubie śmiać się w poduszkę xD więc rozdzia cudowny jak zwykle i dawaj szybko nn :* o niezgodność chodzi ci chyba że na koncert Afromental miała wjechać autem a jednak na rowerze xD czy jakoś tak xD ale cóż xD BOOOOOOSKIIIIIII <333333 caaałuski
OdpowiedzUsuńxoxo
N.
czy aby oni nie przespali się w poprzednim rozdziale jak go skończyłś?
OdpowiedzUsuńhaha ja chcę żeby była w ciąży :D !!!
OdpowiedzUsuńHahaha koniec świata jest bliższy niż myślałam. Amen.
OdpowiedzUsuńJebłam po prostu XD Hahaha jestem ciekawa jakie będą oni mieli miny jak dowiedzą się, że ona nie jest w ciąży ;D O nie ale mi się chce śmiać ;D
No ale, że wszyscy tak od razu uwierzyli...
Czekam na kolejny rozdział. ;3
Wow! Tyle się dzieje... ale rozdział wyszedł fantastyczny! :) A przy okazji zapraszam Cię na: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńwez dodaj dzisiaj nowy rozdzial!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń