czwartek, 27 września 2012

Rozdział 40

 - Ma jednego wielkiego minusa za to, że zrobił sobie te koszmarne pasemka.  - już przez godzinę trajkotałam z Livią przez telefon. Przesłałam jej filmik z imprezy i teraz robiłyśmy sondę z plusów i minusów. Przy czym u mnie miał więcej minusów niż plusów, a u przyjaciółki było na odwrót.
 - Mi się podobają. - ucięła Livia, broniąc przyjaciela.
 - Przestań! Wygląda jak jeszcze większy pedał! - zaprzeczyłam.
 - Przesadzasz wiesz o tym? - powiedziała to bardzo szczerze. Właśnie w to w niej lubiłam, bezgraniczna szczerość - odkąd zobaczyłaś ten filmik to wariujesz jak głupia.... - zawiesiła głos - Co ćpałaś i dlaczego się nie podzieliłaś?
Roześmiałam się
 - W szawce nocnej, leży saszetka z zawartością. Jest przeznaczona dla ciebie, a towar piekielnie dobry.  Naprawdę polecam diler się sprawdził.
Ta zaczęła chichrać się jak porąbana:
 - Głupek.
 - Ale twój.
Znów wróciłyśmy do listy.
          Przyznałyśmy Zaynowi siedem plusów. Za : Wygląd, charakter, całowanie ( aż trzy ), dobrą zabawę i śpiew. I dziewięć minusów: Dwa, że pali, że nie potrafi jeździć trzy, za pasemka jeden, jest upierdliwy i robi z siebie pajaca i za to, że się nie goli, wygląda przy tym jak wieprzek i kijowo go sie wtedy całuje bo cie wszystko na twarzy pika... Aż ciary przechodzą... W czym Liv uznała, że mam się cieszyć, że bródki nie zapuścił. Kochana Przyjaciółka.
 - Po podsumowaniu punktów wychodzą dwa minusy. - je! kalkulator umi zdziałać cuda!
Liv westchnęła:
 - No ale przecież dwa minusy dają plus.
Czy ja wyczułam ironię w jej głosie?
 - Przymknij się. - warknęłam - jak jeszcze raz z takim tekstem wypalisz to sie rozłączę. - zagroziłam.
 - Dobra! - rzuciła szybko - ale to był twój pomysł robienia tej ankiety.
Przewróciłam oczami:
 - Musiałam sie czym zająć.
Jebnęłam taką wymijającą odpowiedź, że chyba nawet Emiy sie skapnie, że jest coś na rzeczy. A akurat ta pięciolatka jest dość sprytna jak na swój wiek... no ale cóż... dorastała obok mnie.
Livia westchnęła:
 - Mówię ci! "Kocham Cię" To coś ewidentnie znaczy. Możesz w to nie wierzyć ale tak jest. Nawet gdy Zayn był aż tak pijany.
No tak... jej filozoficzne podejście do świata.
 - Kurwa Livia!Był nawalony jak świnią! Nie zdziwiłabym sie jakby pomylił mnie z belką i jej wyznawał miłość! Paplał coś bezsensu i coś takiego wyszło! Nawet ja po tylu kieliszkach i drinkach co on, mogłabym wyznać miłość Harremu lub komukolwiek innemu. Nawet jakby się jakiś menel nawinął. Myśmy sie ledwie na siedząco trzymali.
Wyjechałam z całym kazaniem.
Do tej pory Livia siedziała cicho i doprowadzała mnie tym do szału.
 - No wiesz.... Tylko winny sie tłumaczy.
W tym momencie moje nerwy niewytrzymały i ciulnęłam lampą o podłogę.
 - Idź ty sie udław zupą. - chciałam jak najszybciej zakończyć tą bezsensowną rozmowę -Musze sie ubierać bo kochany Zayn bierze mnie na oglądanie domów... jakby nie mógł wziąć kogoś innego. - westchnęłam.
 - Po kija im nowe mieszkanie? - zapytała dziewczyna.
Westchnęłam:
  - Żebym to ja wiedziała... Nw... może planują je wybuchnąć? W tamtym dniu to prawie zjarali pół kuchni, a Lu prawie doprowadził do tego, aby butla gazowa wybuchła się. A ja mam po tym dnu szpetną bliznę... to nie fair! - jęknęłam - ratowałam te bezmyślne istoty, a to mi został szpecący ślad!
  - Nie przesadzaj. W końcu masz jakąś pamiątkę po tym dniu.
 - yhymn...
 - Zawsze ci będzie przypominać o twoim bohaterskim czynie... Uratowałaś pięciu idiotów przed wybuchnięciem się.
I nastałą chwila ciszy bo jej głupota mnie przeraża. 
 -  No dobra, nie wnikam papa.
Rozłączyłam się.
            Tą głupią ankietę wyrzuciłam do kosza... ale od razu ja wyciągnęłam.  Przyjrzałam się jej uważnie i uznałam, że najbezpieczniej bd ją spalić. Weszłam do łazienki, wytarłam do sucha umywalkę i wrzuciłam do niej papiery. Zajęły sie żywym ogniem.... Efektem mojego poczynania, była osmolona umywalka... No pięknie... Tata mnie zabije.
Spojrzałam na zegar. Mam ponad godzinę. Weszłam do łazienki i zrobiłam to co miałam zrobić zaczynając od depilacji kończąc na makijażu i fryzurze.
           Zaplotłam sobie kłosa na bok, nałożyłam podkład podkreśliłam oczu tuszem i kredką... i to było tyle. Wciągnęłam na siebie czarne rajstopki, na nie wciągnęłam beżowe szorty i beżową koszule. Przepasałam się czarnym paskiem. Na nogi włożyłam beżowe botki i dobrała do tego czarno-bezową torebkę do której wrzuciłam wszystko co popadnie. Głowiłam się czyby nie w rzucić do niej palarizatora, bo po Zaynie można sie wszystkiego spodziewać. W ostateczności uznałam, że moja pięść wystarczy do oprzytomnienia go.
Zeszłam sobie do salonu na sofę i zaczęłam sobie cykać na komórce. Miałam jeszcze w zapasie pięć minut więc nie musiałam się spieszyć a nie bd stała w deszczu na dworze. Coś poruszyło się mi pod nogami. Wstałam zaskoczona atakiem na moją osobę i od razu zauważyłam winowajce. Biała kupa futra ocierała mi się o nogi.
Wspominałam, że nie lubie kotów? Jak nie to teraz mówie. KOTY TO ZŁO!!!!!!!1 Chodź uwielbiam wszystkie duże koty. Ale takie małe? Są wredne, złośliwe, mają pazury i kły... są przerażające i mają dziwne pyszczki.
Wzięłam... Puszka, Okruszka, Mróżką, Kuszka... nw jak ona go nazwała... jego imie się zmienia kiedy Emily sie zachce. Mniejsza o to. Wzięłam tą kupe futra otworzyłam okno i postawiłam go na parapecie. Od razu zatrzasnęłam okno. Kocica prychnęła i zeskoczyła do kałuży. Miauknęła jakby ją ze skóry obdzierali gdy zanurzyła sie do wody. Miałam to gdzieś. Spojrzałam na zegarek.
On se chyba kpi! Ma już 20 min spóźnienia!
Postanowiłam do niego zadzwonić.
Pierwszy sygnał... drugi... trzeci... poczta...
 - Grrrrrrrrrrryyyyy!!! - warknęłam.
Rzuciłam telefonem o sofę i spojrzałam za okno. Na podjeździe nikogo nie było. Pięknie. To lubie. 
Usłyszałam AC/DC i momentalnie znalazłam się obok telefonu.
 - O jak miło... - mruknęłam - książę sie obudził - Ryjek Zayna wyświetlił mi się na ekranie. Odebrałam - Jesteś powalony? Masz dwadzieścia minut spóźnienia! - wydarłam się na dzień dobry.  
 - Ja mam? JA MAM?! - teraz on sie darł - przepraszam bardzo ale to ja tu gniję dwadzieścia minut w samochodzie bez ogrzewania!
WTF?!
 - Chwila! Wstrzymaj się chłopcze bo nie nadążam. - miałam mały mętlik w głowie - patrze przez okno i nie widze twojej fury. Wiec mi to wytłumacz.
Westchnął.
 - Alex czy ty jesteś aż tak tępa czy tylko udajesz?
 - Tępa. - odparłam bez zastanowienia/
 - ok... tez tak myślałem. - jestem prawie pewna, że się wyszczerzył. - Byliśmy umówieni na parkingu pod warsztatem.
Zatkało mnie.
 - Emmm... wypadło mi z głowy!
Wzięłam taszkę, beżowy szlo-płaszcz, którym sie owinęłam ( nie pytajcie jak wygląda ) oraz telefon i wybiegłam z domu. Przeleciałam przez plac nim znalazłam się na twardej ziemi, poślizgnęłam się i wpadłam w ramiona Lukowi.
Napawałam się przez chwilę jego obecnością. Jego twarz i końcówki włosów były umazane czymś czarnym i śmierdział garażem.... uwielbiałam te połączenie! Dlatego tak bardzo lubię pracować w warsztacie. Po jakiś 10s oprzytomniałam i wyszarpałam się.
 - Sory, przepraszam... dzięki! Pa!! - i znów ruła, aż do samochodu Zayna.
Wpakowałam się na siedzenie dość niezgrabnie i rzuciłam taszką na tylne siedzenie.
 - Odbierać telefonów to nie łaska? - spojrzałam na chłopaka ze skosa.
Miał ubrane czarne spodnie, traperki, białą koszulkę, a na  niej niebieska koszula... która ( O Boże! ) Podkreślała jego napakowane mięśnie... Mrał!! Włosy jak zawsze postawione... zastanawiam się, czy one mu się tak same nie zaczynają układać?? W sumie?
Kurwa nie gap się na niego.
 - No no... z tym blondynkiem dość długo się tuliłaś... patrzyłaś na niego jak w święty obrazek.
Zgromiłam go spojrzeniem
 - A co? Zazdrosny?? - spytałam go podejrzliwie.
No cóż... większego buraka nie umiałą z siebie zrobić.
 - Czerwoniutki jesteś jak buraczek. - poklepałam go po policzku.
Spojrzał na mnie... ja to czuje, że on coś knuje.
 - Wiesz, zę jeszcze sie ze mną nie przywitałaś? - uniósł brew.
 - I co z tego? - bąknęłam.
 - To , że jesteśmy w miejscu publicznym, twoi koledzy patrzą, a my mamy robić pozory.
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
 - Wiesz, że to się pisze pod wykorzystywanie nieletnich? 
Uniówł obie brwi.
 - Ta... A znęcanie się nad ludźmi jest karalne wiesz? - zaśmiał się.
I oberwał z pięści w ramię. Kurde... przypakował... szybko się po kacu pozbierał... no ja w sumie też. Dwa dni minęły, a ja normalnie funkcjonuje. Nowość. Normalnie leże pół żywa na sofie i słucham gderania ojca, że wprowadzę sie w stan wujka Bena... Jakoś w to nie wierzyłam.
Przewróciłam oczami:
 - Wcale się nie znęcam. Wyrażam głośno moja opinię i jestem szczera. Nic więcej. - wzruszyłam ramionami.
 - Ta... i używasz agresywnej perswazji...
Wyszczerzyłam się.
 - Dobra miejmy to już za sobą - westchnęłam bezradnie.
Zobaczyłam uśmiech na twarzy Zayna i iskierkę triumfu w jego oczach. Pierdzielony farciarz.
Przybliżyłam do niego głowę i nasze usta się spotkały. Całował delikatnie i miękko. No nie powiem aby mi się nie podobało bo bym skłamała. Czułam zapach jego perfum... mrrrrrr...
Usłyszałam trzaskanie i oderwaliśmy się od siebie.
 - TE! A ja myślałem, że przelecenie dziewczyn na tylnim siedzeniu minęło 20 lot tymu! - Oczy wiście Ben ze swoim świńskim poczuciem humoru.
 - Zajęci jesteśmy! - celowo przyciągnęłam Zayna za koszulkę i znów zaczęliśmy się całować. Daje głowe, że Be bardziej się teraz napalił niż oglądając swoje pornosy.
 - To następnym razem postawcie tabliczkę : Impreza Zamknięta! Czy cos w tym guście. - powiedział niby od niechcenia.
 - Idź sobie pornosy pooglądać gdzie indziej. - wymamrotałam pomiędzy pocałunkiem.
 - Poczekam, aż staniki bd latać. - zakpił.
Odsunęłam się od Zayna i zgromiłam Bena spojrzeniem.
 - Dzięki wujaszku. Skutecznie obrzydziłeś mi ten dzień. - piorunowałam go spojrzeniem - jedź.
Poleciłam oszołomionemu Zaynowi.
Ruszył z małymi błędami, które przemilczałam. Ja kiedyś wyłysieje przez jego jazdę.
Na do widzenia kupie, brudnego, śmierdzącego sadła, które było moim chrzestnym posłałam środkowy palec. Czyli utrzymujemy normę.
Gdy odjechaliśmy na bezpieczna odległość, Zayn w końcu wybuchnął.
 - Co. To. Było? - przesylabował.
Wywróciłam oczami.  
 - Nie podniecaj się bo jeszcze Ci stanie i co w tedy? - dogryzłam.
Moim założeniem było aby Zayn się zaczerwienił. I udało mi się. A z jakim efektem?!
Normalnie nie spodziewałam się, że ludzka twarz może mieć taki kolor. Urocze.
 - To nie ja cie całowałem bez opanowania. - wybąkał niezgrabnie.
Przewróciłam oczami.
 - Jasne... juz ci wieże... Tylko winny się tłumaczy. A teraz się zamknij i skup na drodze. Nie chce ZNÓW wylądować w szpitalu... albo co gorsza w kostnicy.  
Westchnął.
 - A ty w końcu ze mnie zejdziesz?
 - Nie?
 - Buziak na zgodę? - spojrzałam na niego z pode łba.
 - Spierdalaj niewyżytku seksualny. - ucięłam całą rozmowę.
Przez całe 60 minut było bardzo niezręcznie.

 - Mógłbyś mi w końcu powiedzieć dlaczego ciągniesz mnie po tych wszystkich domach? - spytałam po raz setny gdy przejeżdżaliśmy do kolejnej willi - przecież to wy macie w nim mieszkać, a nie ja!
Przez całe dwie godziny próbowałam być grzeczna i udawać zakochaną. Szczerze? Chciałam się odgryźć  za każdym razem gdy Malik coś powiedział. Ale chyba coraz lepiej wychodziło mi granie. Tak sądzę. Zayn nie miał z tym problemów. Pierdzielony farciarz.
Westchnął po raz kolejny w tym dniu:
 - Ponieważ... chłopaki chcieli się wzorować damską intuicją.
Spojrzałam na niego z pode łba.
 - A Eleanor, ani Danielle nie mogły?
Oderwał na chwilę wzrok od jezdni i spojrzał na mnie z rozbawieniem.
 - Jakbyś tyle nie gadała byłabyś zdrowsza.
Przewróciłam oczami.
 - Lubie gadać. Nie dziw się. - pokazałam mu język.
Uniósł brew.
 - Znam inne zastosowania do twojego języka. - wyszczerzył się.
 - FUJJJJJ!! - Wydarłam się - Jesteś obrzydliwy!!
 - Wcale że nie! - oburzył się.
 - Yhyyy... jesteś obrzydliwym niewyżytkiem! - zaczęłam stękać - fuuu!! A ja cie całowałam!! Blee!!
Teraz to on pokazał mi zdjęcie.
 - W końcu jestem facetem.
Spojrzałam na niego z obrzydzeniem.
 - Jakimś bardzo ciężkim przypadkiem.
Nasza rozmowa została zakończona gdy chłopak wjechał na podjazd dużej białej willi. Razem z naszym samochodem parkował tu jeszcze jeden cały srebrny i drugi cały biały z naklejkami agencji nieruchomości. Poczekałam aż się pofatyguje i otworzy mi drzwi. Co zrobił z wielkim uśmiechem. Widziałam jak radość bije z jego oczów za okularami.
 - Szczerzysz się. - przeszłam obok niego.
       Chodnik był wykładany grafitowym brukiem i dość śmiesznie się na nim szło w szpilkach. Willa była otoczona wielkim zielonym ogrodem z drzewami, krzakami, kwiatami itp. Przez chwile skojarzyło mi się z labiryntem z " Harrego Pottera i Czary ognia ". Ale dom wyglądał bardziej zaskakująco. To wielka biała willa, ze szklanymi wielkimi oknami. Drzwi były oszklone. Weszliśmy mo białych drewnianych schodach, na biały ganek. Wnętrze domu było widać zza okien.
Spojrzałam na Zayna bo nie wiedziałam co mam robić. Wcześniej przed domem czekały na nas agentki nieruchomości. A teraz nic.
Zayn spojrzał na mnie i wzruszył bezradnie ramionami.  Zapukał. Nikt nam nie otworzył.
Spojrzałam na niego i zadzwoniłam do drzwi.
Nagle usłyszeliśmy szczęk drzwi i białe światło nas oślepiło.
Byłam dość zaskoczona i nie wiedziałam nawet kiedy znalazłam się obok Zayna, który przyciągnął mnie do siebie.
 - Przepraszam bardzo co to ma być? - zwróciłam się do niskiego faceta z wielkim aparatem fotograficznym. Wyglądał jak szczur i dałabym głowę, że gdzieś go widziałam.
 - A takie małe zdjęcie do albumu. Chyba się nie obrazicie? - wyszczerzył się i zauważyłam że po między trzonowcami na przerwę... Wyglądał jak szczur.
Zayn zgromił go spojrzeniem:
 - Proszę tego więcej nie robić. - w jego głosie wyczułam nutkę groźby.
Położyłam mu rękę na ramieniu i oparłam się o niego. On chwycił mnie w tali i przygarnąłdo siebie.
Znów zauważyłam błysk i zgromiłam fotografa spojrzeniem.
 - Wiesz co to jest prywatność? Albo moralność? Bo coś czuje, że cie tego nie nauczyli.
Malik szczypnął mnie. Powstrzymałam się od nadepnięcia go.    
 - Świat jest okrutny. - nie przejął się moją uwagą.
Jakby szatyn mnie nie przytrzymał to bym rzuciła się na zgreda.
 - Witajcie! - usłyszałam kobiecy głos dochodzący ze schodów - Wiem że chcieliście mieć osobne oprowadzanie ale pan Smith bardzo nalegał i zaproponował dość wysoką cenę. - ze schodów zeszła wysoka, rudowłosa kobieta o kręconych włosach. Byłą dość młoda i nadawała by się do reklamy, a nie oprowadzania po domach.
Prychnęłam.
 - Ciekawe czy się wypłaci! Zapewne weźnei fundusze ze zdjęci, które nam zrobił!
 - Spokojnie kochanie nie denerwuj się. - spróbował mnie uspokoił "chłopak".
Uśmiechnęłam sie do niego sztucznie.
  - Ja jestem oazą spokoju. - ucięłam.
Znów zauwarzyłam błysk flesza.
Nim zdążyłam zareagować, to Zayn doskoczył do szczura i stanął z nim twarza w twarz. Czyli musiał się pochylić.
 - Zrób tak jeszcze raz, a urwe ci łeb. - powiedział to jakby od niechcenia - Nie zauważyłeś, że irytujesz tym moją dziewczynę?
Hiena spojrzała na mnie.
 - Jest bardzo urocza. - spojrzał na mnie -  Ale nie mogę nic na to poradzić. To moja praca. - wzruszył ramionami.
Przy takich sytuacjach przeważnie wpadam ja jakiś złowieszczy pomysł zła. Tym razem mój umysł mnie nie zawiódł i wymyśliłam dość makabryczny pomysł... cóż złamie prawo, ale mam nadzieje, że nikt na tym mnie nie nakryje.
Doskoczyłam do Zayna i odciągnęłam go od tego parszywego, gbura od siedmiu boleści.
 - Chodź. Nie trać czasu na takiego Gnoja. - odciągnęłam go za ręce. Spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach złość. Przystawiłam wargi do jego uszu i wyszeptałam - mam pomysł. Ale proszę nie pobij go.
Uniósł brew.
Uśmiechnęłam się z satysfakcją.
 - To my może obejrzymy dom sami... - już szczur chciał coś powiedzieć, ale szybko dokończyłam - a pani oprowadzi pana Smitha. My sobie poradzimy.
Pociągnęłam mojego "chłopaka" za rękę i weszłam z nim na 1 piętro.
Poprowadziłam go do ostatnich drzwi po lewej stronie i weszłam do niebieskiego pokoju. Miał duże małżeńskie łóżko i dwoje drzwi. Jedne zapewne prowadziły do łazienki, a drugie do garderoby.  
 - Dobra co wymyśliłaś? Gadaj albo wrócę i pozbędę go tych krzywych trzonowców.
Uśmiechnęłam się do niego.
 - Mam pomysł na upszykszenie jego życia.
Pokiwał głową. Widocznie czekał na ciąg dalszy.
 - NO!? Powiesz coś sensownego? - wybuchnął w końcu.
Uśmiechnęłam sie jeszcze radośniej.  
 - Mam plan wymontować z jego samochodu jedną małą część, która bardzo mu upszykszy życie.
Spojrzał na mnie jak na wariatkę.
 - Nawet nie masz kluczyków!
Pokręciłam przecząco głową.
Zaczęłam grzebać w torebce. Palcami natrafiłam na małe urządzonko, które przypominało wielofunkcyjny scyzoryk, z korkociągiem itp.
 - Co to?
Zapytał. Był lekko przerażony.
 - Wielofunkcyjny wytrych. - obróciłam urządzenie w palcach - bardzo przydatne urządzenie gdy pracujesz przy samochodach.
Na jego twarzy malowało się zwątpienie.
 - A jak masz zamiar stąd wyjść? Niezauważona? - zaśmiał się - jesteś na drugim piętrze. Jak masz zamiar stąd wyjść?
No tego nie przemyślałam, ale mu tego nie powiem.
 - Trochę wiary. - poklepałam go po policzku.
         Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam na dół. Nie spotkaliśmy agentki ani Hieny. Miałam nadzieje, że nie odjechał... bo bym się załamała. Zayn poprowadził nas do jakiegoś pokoju na dole. Od razu zauważyłam wielkie okno i łóżko. Szatyn zamknął drzwi, a ja otworzyłam okno. Żałowałam, że ubrałam buty na obcasie. Robiły za dużo hałasu. 
Wyszłam przez okno i założyłam kaptur.
 - A ty mnie kryj.
Nie czekałam na odpowiedź i zaczęłam przemykać pomiędzy roślinami jak cień. Czułam się jak w Matrix.  Albo lepiej! Jako agent specjalny! Zawsze chciałam być AGENTEM! To moje marzenie, a teraz mogłam się w nim sprawdzić. Nie zauważyłam aby ktoś na mnie patrzył, ani nikogo w ogrodzie. Przechodząc przez furtki, trzasnęłam nią.
 - Kurwa... - zaklęłam.
Wyciągnęłam wytrych i zgrabnym ruchem otworzyłam maskę samochodu.
         Przyjrzałam się Chevroletowi i wykręciłam jedną małą część... która dużo mu kłopotów przysporzy.
Przetarłam ją chusteczką i wyrzuciłam w krzaki. Napchałam także chusteczek do rury wydechowej. Gdy skończyłam debastować mienie prywatne, znów udawałam agenta 001. Fajnie by było jakbym jeszcze wiedziała gdzie jest te okno... Gdzieś tam był krzak róży. Ale tu się roiło od takich krzaczków!
Zobaczyłam jakąś postać zza oknem i zrobiłam nura w krzaki.
 - Co ty wyprawiasz? - usłyszałam głos Zayn'a - W balet się bawisz?
Wywróciłam oczami.
 - Mógłbyś chodź ras się zamknąć i podziękować za zrobienie brudnej roboty. - podał mi ręce, i wskoczyłam do środka.
Wyszczerzył się.
 - Uczę się od najlepszych.
Spojrzał mi głęboko w oczy. Jego spojrzenie hipnotyzowało. Nie chciałam oderwać się od jego źrenic... były takie piękne... jak może czekolady. Ostatkiem rozsądku oderwałam od niego wzrok. Wpatrywałam się głucho w ścianę.
 - Alex... - wyszeptał.
W jego głosie wyczułam nutkę, pożądania, miłości i pragnienia.
Nie miałam odwagi na niego spojrzeć... po prostu wiedziałam, że gdy znów zatopię się w jego tenczówkach już się od niego nie oderwę...
Podniósł moją brodę tak abym spojrzała w jego oczy.
Teraz albo nigdy!
 - Zayn... ja...
        Poczułam jak jego ciepłe wargi wpijają mi się w usta. Położył mi dłoń na lędźwiach i przyciągnął do siebie. Przywarłam do niego całym ciałem. Palcami drugiej ręki gładził mój policzek, miękką skórkę za uszami i szyje. Obie dłonie oparłam o jego pierś i zaczęłam błądzić nimi po jego torsie, który zasłoniła koszulka. Jego ręce przestały mnie pieścić i przesunęły się w dół. Zjechały po pośladkach, aż na uda. Podniósł mnie z ziemi, a ja oplotłam go nogami. Palce wplotłam do jego włosów i przyciągnęłam do siebie. On nie został dłużny. Poczułam jedno ciepłe dłonie, jak pieściły mi nagą skórę pleców. Przesuwał rękoma po tali i znów na plecy i tak cały czas.Próbował ściągnąć mi koszulę ale najpierw musiał sobie poradzić z szalo-płaszczem. A To nie było łatwe jedną ręką. Ułatwił sobie zadanie i runął na łóżko. Nadal nie odrywaliśmy się od siebie dalej całując. Nasze języki stanowiły jedność. Były idealnie do siebie pasowane. Dobrze się znały i wiedziały gdzie jest granica. Pomogłam mu zdjąć szal i zabrałam się do jego koszuli. Ściągnęłam ją z niego, z z koszulką nie było tak łatwo. Więc zadowoliłam się tym co miałam. Moje dłonie pędziły jak oszalałe po jego skórze. Był tak ciepły.
Zayn już nie leżał tylko siedział  i znów mogłam go opleść nogami. Oderwaliśmy się od siebie. Jego wargi całowały mi skórę szyi i zjeżdżały do obojczyka. No nie powiem podnieciłam się. Moje usta znów spotkały jego usta. Teraz ja zaczęłam go całować. Byłam strasznie łapczywa i chciałam więcej. Chłopak głodził mnie po udach i coraz bardziej się jarałam. Znów oderwaliśmy się od siebie cali zdyszeni. Całowałam go po szyi i muskałam zębami jego ucho.
 - Alex... Kocham cię. - wysapał.


WITAM!
Zmogła mnie choroba i w końcu dokończyłam rozdział. Jest trochę dłuższa niż ustawa przewiduje, ale ma nadzieje, że nie macie mi tego za złe ;P Mam nadzieje, że wam sie spodoba. Chodź dopiero na końcu się rozkręca.
Z góry przepraszam, że musiałyście czekać 2 tyg. Przez czas gdy choruje postaram się napisać kilka notek w zapas:D       
Pozdrawiam!!
Bujka :*        

25 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Normalnie kocham cię dziewczyno! Uwielbiam twój blog :) a rozdział pomimo, że rozkręca się dopiero pod koniec i tak ciekawy <3 proszę jak najszybciej dodaj nowy.
    I zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajajaj <33 Końcówka jest najlepsza :D (aczkolwiek brakuje mi po tym wyznaniu jakiegoś epickiego komentarza Alex xd)
    "- A ty w końcu ze mnie zejdziesz?
    - Nie?
    - Buziak na zgodę? - spojrzałam na niego z pode łba.
    - Spierdalaj niewyżytku seksualny. - ucięłam całą rozmowę." Po tym prawie umarłam ze śmiechu xd.
    Jest parę błędów, które trochę rzucają się w oczy, ale to nie ważne. Treść jest dobra, to najważniejsze :). Czekam na ciąg dalszy (ciekawi mnie reakcja Alex :D)
    the-sun-will-set-for-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu się doczekałam! Rozdział świetny i czekam na następny z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże umarłam
    Zajebi*ty rozdział, nie mogę się doczekać więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rycze ze śmiechu do tej pory.. chociaż przy końcu zmroziło mnie i zaczęłam krzyczeć że się skończyło :( Ale się ciesze że w końcu dodałaś. Świetny i zapraszam do mnie ^^ Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. ZAJEBISTY rozdział ale musiałaś skończyć w takim momencie!!!? Nie daruje ci tego ;cc Kurdee no teraz się będę zastanawiać co było dalej. Bo ty zła kobieta jesteś! xd ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. jaki super rozdział1
    ciekawe czy w końcu Alex będzie z Zayan'em
    kocham twojego bloga jest super!
    a i też się ciesze że dodałaś ten rozdział!
    Klaudia<333

    OdpowiedzUsuń
  8. boże kobieto nawet nie wiesz jak strasznie czekałam na ten rozdział. Te 2 tygodnie były dla mnie udręką, ale warto było czekać, bo ta końcówka rozwaliła mnie po całości. Już nic bardziej zajebistego nie mogłaś wymyślić.!! Jaram się tym rozdziałem jak pochodnia. ; D
    Lepszej scenki chyba nie mogłam sobie wyobrazić. ; D I do tego jeszcze to "Kocham Cię" od Zayn'a po prostu Awww.. ♥♥ i to takie big.!!
    Og. cały rozdział jak zwykle przepełniony humorem co uwielbiam w tym opowiadaniu.
    Na serio warto było czekać.
    Jak zwykle wyczekuję kolejnego rozdziału, który mam nadzieję pojawi się jak najszybciej. ; )
    Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. aaa...
    wreszcie jej to powiedział!!!
    rozdział bosk^^
    genialny:P
    czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezuuu, jest świetny!!
    Ten rozdział jest świetny, a końcówka najlepsza, nawet nie wiesz od kiedy czekam na takie świadome akcje i końcówka
    Kocham Cię...
    Jezu, w końcu! :)
    Szybko dawaj następny, bo już chce czytać kolejny!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham twoj blog przeczytalam go w 2 dni haha Switny czekam na nexta (:! Zycze weny ~ Klaud. xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny <3 Akcja się zagęszcza XD Czekam na nn z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wreszcie!
    Jestem miło zaskoczona. No coż, może nie zaskoczona.
    Domyślałam sie, że Zayn niedługo wyzna jej miłość na 'trzeźwo'.
    Jednak tego, iż będą się 'pieścić' w nowym domu.
    Który nie wiadomo czy kupią..
    To tego nie wiedziałam.
    Tak czy inaczej.
    Zdrowiej szybko i dodaj niedługo kolejny, super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. Chcę kolejny... :*** .xX

    OdpowiedzUsuń
  15. AAAA!!! Cudownyy!! Oczywiście końcóweczka najlepsza :D hah :D
    Dawaj szybciutko następny, bo chyba umrę! :P Nie karz mi czekać kolejnych 2 tyg. BŁAGAM :D

    Zapraszam do mnie:
    all-my-life-i-waiting-just-for-you.blogspot.com

    Buziaczki :**********

    OdpowiedzUsuń
  16. Aaaaaaa! Świetne ale jak znam alex to go spławi lub jakoś inaczej zrani ale rozdział fenomenalny czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetne ! <3
    Nie mogę się doczekać następnego !
    To się tak super czyta i taka fajna z tego historia !
    Jedna z najlepszych jakie czytałam !
    Masz talent do pisania ! :D
    Proszę dodaj szybko następny !
    Pozdrawiam - A.

    OdpowiedzUsuń
  18. rozdział zajebisty , kocham twoje opowiadanie teraz to już nie mogę doczekaćsię następnego, serio musiałaś w takim momencie skończyć go ? ;d czekam na następny ; *

    OdpowiedzUsuń
  19. aaa... to było zejebiste! a końcówka przepiękna. jak mogłaś w takim momencie skończyć! czekam na reakcję Alex

    OdpowiedzUsuń
  20. rozdzial zajebisty :P kocham cie kobieto za to ze tak piszesz :D czekam na kolejne rozdzialy :D zdrówka zycze :D

    OdpowiedzUsuń
  21. zapraszam na mojego nowego bloga http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/. przepraszam za spam - jenny ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja .... 0^0
    kobieto nie torturuj mnie więcej i nie karz mi tyle czekać na następne rozdziały ... !
    Jak czytałam końcówkę to byłam tak podjarana jak Alex gdy całowała Zayna ... ;P - Ale porównanie ... :)
    po prostu gdy czytam twojego bloga to cały czas mam ochotę na więcej ... !
    ta choroba strasznie sprzyja mi i twojemu blogowi ... :)
    i powiem Ci jeszcze że to jest NAJZAJEBISTRZY blog jaki kiedykolwiek czytałam ... !
    Proszę cię nie każ mi długo czekać na nexta ... !

    OdpowiedzUsuń
  23. [SPAM]
    Konkursy, wywiady, recenzje. Wszystko, co potrzebne by pomóc ci wypromować twoje opowiadanie!!!
    Serdecznie zapraszam na: http://imaskyou.blogspot.com/

    Już niedługo starujemy!

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział,a końcówka... jeszcze lepsza ^^

    OdpowiedzUsuń